To niewielka tkanina (ok. 17 x 24 cm), przez wielu badaczy uważana jest za jedno z płócien grobowych Jezusa.
Chusta wykonana została z bisioru morskiego, najcenniejszego materiału na Bliskim Wschodzie. Przedstawia twarz Chrystusa powstającego z martwych. Badacze do dziś nie potrafią wyjaśnić, jak powstał obraz – tkanina nie wykazuje obecności żadnych pigmentów, a ponadto właściwości samego bisioru nie pozwalają go farbować.
Przez prawie 2000 lat chusta przechowywana była w wielu miejscach, m.in. w Kamulii (dzisiejsza południowa Turcja), Konstantynopolu i w Rzymie, gdzie uważano ją za jedną z najcenniejszych relikwii chrześcijańskich. Przygotowano dla niej specjalną kaplicę w bazylice św. Piotra. Po tajemniczym zniknięciu na przełomie XVI i XVII w. odnaleziono ją w Manoppello, małym miasteczku w Abruzji, w pobliżu Pescary. Tam, zapomniana przez prawie 500 lat, odkryta została pod koniec XX w. w wyniku badań prowadzanych przez niemiecką trapistkę s. Blandinę Paschalis Schlömer. Dzięki zaangażowaniu o. Heinricha Pfeiffera SJ, wykładowcy historii sztuki na Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie, oraz książce niemieckiego dziennikarza Paula Badde zatytułowanej "Boskie Oblicze", chusta odzyskuje powoli swoje znaczenie. Manoppello we wrześniu 2006 r. odwiedził Benedykt XVI.
Alumnowi lubelskiego seminarium, studiującemu teologię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim pod okiem ks. prof. Krzysztofa Kauchy, udało się przeprowadzić rozmowę z s. Blandiną Paschalis Schlömer.
Al. Karol Mazurek: Kiedy Siostra po raz pierwszy spotkała się z chustą z Manoppello?
To było w grudniu 1979 roku. Przez przypadek dostałam egzemplarz pisma "Das Zeichen Marines", w którym znajdował się artykuł oraz czarno-biała fotografia chusty z Manoppello.
I co się stało?
Na początku nie miałam jakichś specjalnych odczuć. Tak na prawdę, nie chciałam zaakceptować i zobaczyć twarzy Jezusa takiej, jak na tym zdjęciu. Jednak mocno zainteresował mnie pewien fenomen. Widziałam bowiem wzrok skierowany prosto na mnie. Spojrzenie, od którego nie mogłam uciec. Zadawałam sobie pytania: "Co to znaczy? O co w tym wszystkim chodzi? Dlaczego te oczy są cały czas skierowane na mnie? Zawsze, wprost na mnie". Chodziłam z tymi pytaniami cały dzień. Przeczytałam ponownie cały artykuł. Przyglądałam się ponownie temu zdjęciu, ale chciałam w pewnym sensie to doświadczenie usunąć ze swojego życia. Jednak to spojrzenie ogarnęło mnie całą. I dopiero po jakimś czasie byłam gotowa odpowiedzieć sobie na pytanie, Kogo zobaczyłam.
I jaką odpowiedź Siostra znalazła?
Na początku inną niż oczekiwałam. Zastanawiałam się, czy nie jest to może jedna z relikwii chrześcijaństwa. Później zastanawiałam się, czy obraz ten nie jest powiązany z Całunem Turyńskim. Na pierwszy rzut oka oba przedmioty całkowicie się różnią. Zastanawiało mnie jednak, dlaczego na obu zdjęciach są podobne formy geometryczne. Punkty, które sobie odpowiadają. Występowanie jednej, dwóch czy trzech form byłoby wytłumaczalne, ale nie dziesiątek takich samych form. To nie mógł być tylko przypadek. Chciałam więc zobaczyć, czy te formy są rzeczywiście takie same i w takim samym rozmiarze. W 1991 r. miałam możliwość porównania obu zdjęć w naturalnym rozmiarze. Okazało się, że oba płótna dokładnie sobie odpowiadają. Jest w nich niezwykła precyzja. To było zachwycające! Zobaczyłam jedną i tę samą twarz. Co więcej, ta twarz była żywa! I to wtedy ogarnęły mnie bardzo silne uczucia. Tak silne, że trudno jest mi je nawet opisać. Uświadomiłam sobie, że zobaczyłam na chuście z Manoppello twarz Chrystusa.
Wizerunek przedstawia prawdziwą twarz Chrystusa?
Możemy powiedzieć, że to twarz wcielonego Syna Bożego. Tego, który narodzony z Maryi, żył na ziemi, został umęczony, umarł na krzyżu i zmartwychwstał. Chusta z Manoppello pokazuje nam dokładnie moment zmartwychwstania. To nie jest tylko konsekwencja działania praw fizyki i chemii. "Bóg stworzył swój wizerunek".
Czy odkryto już wszystkie tajemnice relikwii?
Oczywiście, że nie.
Jaka jest obecnie rola Siostry w sanktuarium i w badaniach nad chustą?
Od strony naukowej chcę zrobić wszystko, co można zrobić dzisiaj w sposób nieinwazyjny. Chcę wykorzystać wszystkie możliwości, jakie daje dzisiejsza nauka. Traktuję to jako mój obowiązek. Chcę wziąć pełną odpowiedzialność za prawdę.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.