Jaka postawę powinniśmy przyjąć wobec wydarzeń na Ukrainie? Niespodziewanie odpowiedzi udziela nam dziś Benedykt XVI wspominając błogosławionego Jana Pawła Wielkiego.
„Niedziela” opublikowała wywiad z emerytowanym papieżem. Choć na jego pełną wersję w Internecie przyjdzie jeszcze poczekać, już teraz można zapoznać się z jego omówieniem. Benedykt XVI był czasem uważany za tego, który demontował to, co jego poprzednik wybudował. Teraz jednoznacznie widać, że był nim zafascynowany. Ale jak każdy wielki człowiek nie próbował go małpować. Dlatego jego pontyfikat miał własny, niepowtarzalny styl.
W obrazie błogosławionego Jana Pawła nakreślonym przez Benedykta uderza najbardziej sposób w jaki określił najważniejszą cechę świętości swego poprzednika. Odwaga prawdy. „Jan Paweł II nie prosił o aplauz ani nigdy nie rozglądał się zatroskany, jak zostaną przyjęte jego decyzje” – wspominał papież Benedykt. „Działał zgodnie ze swą wiarą i swymi przekonaniami i był także gotów znieść ciosy”. A siłę do takiej postawy czerpał z „intensywnego kontaktu z Bogiem”. Tak Papieża – Polaka widział największy teolog naszych czasów i jednocześnie jego następca.
Taka ocena błogosławionego Jana Pawła nie powinna być zaskoczeniem. O tym, że był mistykiem wiadomo nie od dziś. O konieczności kierowania się w życiu sumieniem mówił on także do nas. W Skoczowie tak to wyjaśniał:
„Być człowiekiem sumienia, to znaczy przede wszystkim w każdej sytuacji swojego sumienia słuchać i jego głosu w sobie nie zagłuszać, choć jest on nieraz trudny i wymagający; to znaczy angażować się w dobro i pomnażać je w sobie i wokół siebie, a także nie godzić się nigdy na zło, w myśl słów św. Pawła: «Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj» (Rz 12, 21). Być człowiekiem sumienia, to znaczy wymagać od siebie, podnosić się z własnych upadków, ciągle na nowo się nawracać. Być człowiekiem sumienia, to znaczy angażować się w budowanie królestwa Bożego: królestwa prawdy i życia, sprawiedliwości, miłości i pokoju, w naszych rodzinach, w społecznościach w których żyjemy i w całej Ojczyźnie. To znaczy także podejmować odważnie odpowiedzialność za sprawy publiczne: troszczyć się o dobro wspólne i nie zamykać oczu na biedy i potrzeby bliźnich, w duchu ewangelicznej solidarności: «Jeden drugiego brzemiona noście» (por. Ga 6, 2)”.
Dziś patrząc na to, co dzieje się na Ukrainie stajemy przed nowa próba naszych sumień. Nie chodzi o to, by wobec silniejszego wymachiwać szabelką czy upokarzać go jakimiś ostrymi słowami. Ale tchórzliwe milczenie byłoby podłością. I sprzyjałoby rozzuchwalaniu się zła. Że za przyjętą dziś przez nasz kraj postawę zapłacimy? Że będzie droższy gaz czy nie będzie dokąd eksportować naszej wieprzowiny? Niestety, nie ma innego uczciwego wyjścia. W sporze z Rosją nasi bracia Ukraińcy potrzebują dziś naszego moralnego wsparcia. A bracia Rosjanie powiedzianego z szacunkiem i taktem „tak nie można”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.