Wydarzyło się to parę lat temu. Pewna siostra zakonna martwiła się o pieniądze na wyjazd do Ziemi Świętej. O pomoc prosiła św. Józefa. Jednego wieczoru do drzwi ich domu zapukał mężczyzna z prośbą o modlitwę. Wychodząc, zostawił małe zawiniątko, a w nim tyle pieniędzy, ile potrzebowała siostra. Zakonnice wybiegły szybko, a on jakby się rozpłynął.
Fakt — konstatują do dziś siostry — był mglisty wieczór, ale czy to możliwe? I wierzą, że to św. Józef "przekroczył" granice wszechczasów i pomógł jednej z nich wyjechać do ziemi Jezusa.
— Zaraz opowiem, jak tu św. Józef działa — ks. Ryszard Zieliński wbiega po schodach probostwa bazyliki Najświętszej Maryi Panny w Kaliszu. Pracuje tu od 6 lat. Ze starej świątyni, wybudowanej w 1353 r. z fundacji abpa gnieźnieńskiego Jarosława Bogorii Skotnickiego, podniesionej w 1359 r. do godności kolegiaty, ocalało jedynie prezbiterium, zakrystia i ołtarze. Reszta zawaliła się pod koniec XVIII w. Kilka lat później, w 1790 r., odbudowano ją. Dzisiaj więc, zamiast pierwotnego gotyckiego, podziwiamy jej późnobarokowy styl.
Bazylika należy do najstarszych na świecie miejsc kultu św. Józefa. Posiada jedyny w Polsce obraz tego Świętego koronowany przez Papieża. Zresztą dwukrotnie, bo po kradzieży sukienek i koron w październiku 1983 r., dwa lata później obraz był rekoronowany.
Przed kaplicą Świętej Rodziny codziennie klęczą ludzie. Ubiegły rok był wyjątkowy, natłok pielgrzymów i turystów był ogromny. W księdze wystawionej w sanktuarium od marca do grudnia pojawiło się 50 tysięcy wpisów. Przyjeżdżają tu wszyscy.
— Od osób na wysokich stanowiskach po prostych ludzi — ks. Ryszard Zieliński często oprowadza ich po sanktuarium. — Św. Józef to patron Kościoła powszechnego. Cichy święty, nie wypowiedział w Ewangelii ani jednego słowa, a dzisiaj też działa po cichu. Szkoda, że tak niewielu wybiera sobie jego imię przy bierzmowaniu, bo to jest patron na dzisiejsze czasy.
Obraz
Najpierw prowadzi grupę do umieszczonej na zewnętrznej ścianie bazyliki wielkiej repliki obrazu Świętej Rodziny. Tej, która wznosiła się nad ołtarzem, kiedy Jan Paweł II odwiedził Kalisz w 1997 r.
— Tutaj zaczynam opowiadać historię św. Józefa — mówi ks. Zieliński.
Za plecami mamy jedyną zachowaną do dziś basztę "Dorotka" z XIV w., która wchodziła w skład fortyfikacji miejskich.
Czczony w Kaliszu obraz przedstawia powrót z Jerozolimy do Nazaretu.
— Zawiera głęboką myśl teologiczną — mówi ks. Artur Kasprzak. — W wymiarze wertykalnym mamy postaci Boga Ojca, Ducha Świętego i Syna Bożego, w wymiarze horyzontalnym — Jezusa, Maryję i Józefa. Na obrazie Józef ma twarz Boga Ojca, bo to w jego osobie wyraża się ojcostwo Boże.
— Istnieją różnice zdań na temat tego, kto na nim prowadzi rodzinę — wtrąca ks. Zieliński. — Jezus czy Józef? Ja skłaniałbym się do tego, że to właśnie Józef, bo on pierwszy stawia stopę, trzymając Jezusa za rękę. Historia obrazu zaczyna się około 1670 r., kiedy mieszkaniec wsi Szulec modlił się o zdrowie. Wtedy we śnie zobaczył obraz przedstawiający Świętą Rodzinę. I usłyszał, że jeśli taki powstanie, on odzyska zdrowie. Sto lat później abp Gabriel Jan Junosza Podoski uznał obraz za cudowny.
Dolna zakrystia powstała przed przyjazdem Jana Pawła II. Stoi w niej tron papieski z jasnego drewna, obity białą skórą. Ks. Zieliński rozsuwa wielkie szafy w mnóstwem ornatów dla księży. Ten z wyszytym obrazem Świętej Rodziny — zawsze dla głównego celebransa. Obok nich fioletowe peleryny z aksamitnymi kołnierzami członków Bractwa św. Józefa, które liczy około 40 mężczyzn. W rogu potężne drzwi sejfu — w nim najcenniejsze zabytki — kielich Kazimierza Wielkiego z 1363 r. i romańska patena z ok. 1193 r., darowana przez Mieszka III.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.