Czuli na rodzimym podwórku tracimy tę wrażliwość, gdy chodzi o przybywające z obszarów objętych wojną i skrajnym ubóstwem dzieci.
W maju śpiew Litanii Loretańskiej można usłyszeć nie tylko w kościołach, ale też na warszawskich podwórkach i nieopodal Kolumny Zygmunta.
Iluż podobnych do bł. Anieli. Żyją w cieniu wielkich miast, karier, spraw. Cały ich świat: dwie ulice, brudne podwórko, droga do sklepu, do kościoła.
Misjonarzem może być każdy - także na swoim własnym podwórku. Niektórzy jednak muszą ruszyć w świat, by dotrzeć tam, gdzie niewielu chce żyć.
Widziały, wysłuchały i przeżyły już niejedno. Niepewne czasy niepodległości, wojenny płacz i lata komunizmu, kiedy administratorzy domów wszelkimi sposobami chcieli usunąć kapliczki z praskich podwórek.
Próba zrzucenia winy za kryzys na współczesne przemiany może świadczyć albo o braku dojrzałości, albo o słabym rozeznaniu w tym, co dzieje się na kościelnym podwórku.
Żyjmy swoim życiem z wiary w takim Kościele, jaki jest, a nie jakim kreują go wrogowie. Ale oczyszczajmy nasze postępowanie, porządkujmy swoje podwórka, pomagajmy tym, co błądzą. Pan pobłogosławi swój lud pokojem!
Gdy w maju po podwórkach i rozstajach słychać głośniej wezwania Litanii Loretańskiej, warto dowiedzieć się nieco o imionach Maryi, które z czcią wymieniamy. Dla naszych Czytelników mamy trzy egzemplarze najnowszej książki o. Szustaka.
Nie da się zacząć od dachu. Nie da się powiedzieć: nie zważajcie na oglądalność, zacznijcie respektować godność człowieka, bądźcie rzetelni, obiektywni... i zbankrutujcie. Nie da się powiedzieć – trzeba pokazać, że się da być uczciwym i przetrwać. Na własnym podwórku.
Święty Jan Chrzciciel de Rossi urodził się we włoskiej miejscowości Voltaggio 22 lutego 1698 roku.