Widok z cudzego okna jest czasem jak źle wykadrowane zdjęcie.
Widok z cudzego okna jest czasem jak źle wykadrowane zdjęcie. Widać kilka drzew – ale nie las. Albo hałaśliwy ułomek ulicy – niewielki, ot, do wycięcia. Przecież krok, dwa w prawo i już widok na tę bujną, tajemniczą zieleń objawiłby się w całej krasie, krok w lewo – przeciwnie, nic już nie zasłania widnokręgu, nie rzuca cienia. Niewielka zmiana perspektywy – i miasto znika, albo przeciwnie: możemy się w nie, w ten ruch, w jego dzianie się do woli wpatrywać.
Wszystko wydaje się tu takie proste, wybory takie oczywiste. Dziwimy się więc, czemu on, ona, czemu to, czemu tamto, lamentujemy, czasem od lat… Łatwo umyka, że to my patrzymy, ale to okno – cudze jest, nie nasze.
Czy to pomaga? To znaczy, czy my, czy nasze spojrzenie może komuś pomóc? Być może tak, o ile jesteśmy w stanie przekazać swoje wrażenia z tego cudzego życia oglądu (bo tam, gdzie mieszkaniec dostrzega tylko mrok, my zobaczyliśmy zmieniające się wciąż życie, cień lasu to nie tylko mrok, ale i ochłoda). Jednak to wrażenia, wrażenia tylko – bo my tam nie mieszkamy przecież, dopiero ta odmienność, nie-swojość to nasza siła. Ale i zarazem niepokój nasz, poczujmy się tam nieswojo właśnie, nieswojo na tyle, by nie osądzać szybko, pochopnie, kim jesteśmy nie zapominać.
Jest taka scena znana w „Potopie”, niemal banalna, kiedy Oleńka mówi do Kmicica: „Ran twoich niegodnam całować”. On, lekkoduch i zbrodniarz (którego w sercu po wielekroć już skazała, osądziła i skazała, odrzuciła), okazał się Babiniczem, bohaterem, wybawcą. Literatura to pokazuje: tę zmianę osądu, zmianę decyzji, pozwala to prześledzić na iluś tam stronach. Czy czytamy? Czy chce się nam prześledzić cudze życie, przewrócić kilka, kilkadziesiąt stron dalej, odkryć możliwości?
Pisze Benedykt XVI: „Głównym elementem głoszenia jest zawsze to samo: kerygma Chrystusa, który umarł i zmartwychwstał dla zbawienia świata, kerygma bezwarunkowej i całkowitej miłości Boga do każdego mężczyzny i każdej kobiety, której najwyższym wyrazem było posłanie odwiecznego i jednorodzonego Syna, Pana Jezusa, który raczył wziąć na siebie ubóstwo naszej ludzkiej natury, umiłować ją i odkupić od grzechu i śmierci przez złożenie siebie w ofierze na krzyżu” (Orędzie na Światowy Dzień Misyjny 2012). Czy da się z tej perspektywy zobaczyć świat wokół? Tych ludzi wszystkich: napierających na nas, niecierpliwych, ułomnych? Tych, którzy żądają wiele, niewiele ofiarując w zamian? Tyle razy chcielibyśmy ich wygładzić. Ociosać jakoś. Wykrzyczeć temu czy tamtemu: obudź się! Zrób w końcu to czy tamto!
To Benedyktowe „zawsze to samo”. Te ucałowane cudze rany. To światło. Cień.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.