Most

Gdy człowiek, niekoniecznie ksiądz, stoi po drugiej stronie oceanu i woła o pomoc…

Czym jest przyjaźń? Jeśli staniesz po jednej stronie Atlantyku i zaczniesz wołać o pomoc, a ja, stojąc po drugiej jego stronie, usłyszę, wówczas można powiedzieć, że jesteśmy przyjaciółmi.

Nie pamiętam już kto to napisał. Przypomniał mi się ten fragment wczoraj, gdy czytałem komentarz redaktora Macury. O pobożnym życzeniu, jakim jest wspólnota diecezjalnego prezbiterium. Czy formacja w seminariach na wzór zakonów jest jedyną przeszkodą w jej przeżywaniu? I czy „żyjąc w pojedynkę” można być ukierunkowanym na jakąś formę wspólnoty?

Zacznijmy od czegoś, co umyka naszej uwadze. Są dwa rodzaje wspólnot: tworzonych pod jednym dachem, opartych na przyjętej przez wszystkich jej członków regule życia (taką jest także wspólnot małżeńska) i wspólnota bycia razem „w drodze”, choć nie pod jednym dachem. Tą drugą jest Kościół, odnajdujący się w ewangelicznych obrazach roli uprawnej, owczarni, Bożej budowli. Mający w sobie to „coś”, co spaja, łączy, jednoczy.

Próbując to „coś” opisać musimy zmierzyć się z pokusą skupienia wyłącznie nad tym, co nadprzyrodzone: łaska Boża, Duch Święty, Eucharystia, modlitwa. Bo przecież, tłumaczymy, chodzi o to, by „z Boga była owa przeogromna moc, nie z nas” (2 Kor 4,7). Umyka czynnik ludzki. Choć dobrze wiemy z nauczania Świętego Tomasza z Akwinu, że łaska natury nie znosi, ale ją zakłada. Powołując pierwszych uczniów Jezus nie zaprosił ich do wspólnej modlitwy. Zaprosił ich do swojego domu. „Gdzie mieszkasz? (…) Chodźcie, a zobaczycie” (J 1,37-38). Łatwo wyobrazić sobie życie dwunastu (plus Jeden) indywiduów pod jednym dachem. Różne osobowości, przyzwyczajenia, temperamenty, marzenia i pragnienia. Czego dowodem były spory o to, kto z nich jest większy (por. Mk 9,33-37).

Na czynnik ludzki wskazał cytowany we wczorajszym komentarzu Franciszek. Do tego wątku przemówienia wrócił w Liście do księży kard. Lazzaro You Heung sik, prefekt Dykasterii ds. Duchowieństwa. „Papież Franciszek w lutym ubiegłego roku, zwracając się do uczestników Międzynarodowej Konferencji ds. Formacji Permanentnej Kapłanów pod hasłem „Rozpalcie na nowo dar Boży, który jest w was” (2 Tm 1,6), w pewnym momencie poprosił nas, kapłanów, abyśmy szczególnie troszczyli się o nasze człowieczeństwo: jest to piękne i fascynujące wyzwanie, aby strzec świeżości naszej posługi i być coraz bardziej „mostem, a nie przeszkodą” (PDV, 43) w spotkaniu z Chrystusem”.

Warto przy okazji rozgryźć skrót PDV. Odkryjemy wówczas, że określenie „most, nie przeszkoda” jest kontynuacją nauczania Świętego Jana Pawła II, opisującego między innymi tym zwrotem powołanie kapłańskie w posynodalnej adhortacji Pastores dabo vobis (1992).

Człowieczeństwo. Most. Czyli – jak zauważył we wspomnianym Liście kardynał prefekt – dojrzałość (lub jej brak) emocjonalna, niestabilność pojawiająca się w tym obszarze, brak uczuciowości. Globalizacja obojętności, cynizm narcyzm, autoreferencyjność. Z drugiej strony radość przeżywania w pełni naszego człowieczeństwa, dobroć i autentyczność, działanie Ducha Zmartwychwstałego, wzbudzającego „podziw, zdumienie i poryw, ładunek zaufania i nadziei”. Chcąc budować wspólnotę nie możemy skupić się jedynie na jasnej stronie księżyca. Ewangelia podpowiada dwa rozwiązania. Nie wykluczające się nawzajem. Czekanie na powrót syna marnotrawnego i poszukiwanie zagubionej owcy.

Tu dochodzimy do wspomnianego we wczorajszym komentarzu unikania wspólnych spotkań (dotyczy nie tylko księży). Paradoksalnie – może być wołaniem o pomoc kogoś, kto nie odnalazł się w gronie samców alfa, rywalizujących o dominację we wspólnocie. Kto poczuł się zagubiony w otoczeniu brylantów duchowości, tytanów duszpasterskiego zaangażowania, zawsze potrafiących pokonać własne słabości mocarzy. Ów człowiek stoi po drugiej stronie oceanu i woła o pomoc…

Przypomina mi się świadectwo młodego (dziś już dorosłego) człowieka. „Pływałem wieloma rzekami. Ich nurt, często porywisty – bywało – wyrzucał mnie na brzegi ostrych zakrętów. Jeśli ze wszystkich groźnych sytuacji wyszedłem cało, choć poobijany, to dlatego że zawsze, zanim dopłynąłem, na miejscu już był mój ojciec. Czekał, by podać rękę”.

Budowanie wspólnoty na moście człowieczeństwa to nie tylko wielkie projekty, wieczory chwały, akcje ewangelizacyjne, dzielenie się duszpasterskimi doświadczeniami, budującymi cytatami, szukanie nowych dróg i możliwości zaangażowania. To także, a może nawet przede wszystkim, wsłuchiwanie się w głos zza oceanu. Pytanie dlaczego nic nie słychać. Czekanie na ostrym zakręcie porywistego nurtu rzeki…

A przy okazji tematu samotności księży polecam, nie tylko ojcom duchownym, świetną analizę Raffaele Iavazzo, włoskiego psychiatry o ich rzeczywistych problemach. Oryginał w języku włoskim. Pdf w angielskim.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
26 27 28 29 30 31 1
2 3 4 5 6 7 8
9 10 11 12 13 14 15
16 17 18 19 20 21 22
23 24 25 26 27 28 29
30 1 2 3 4 5 6