Pisać, że człowieka? Niepotrzebne. Tylko człowiek, jako istota wolna, może wybrać zarówno dobro, jak i zło.
Z cyklu "Powtórka z katechezy"
Moralność… Po co w ogóle o takich sprawach mówić? Czy każdy człowiek nie powinien sam wybierać i decydować jak ma żyć? Czemu Bóg, czemu Kościół, chce tu coś narzucać? Fakt, gdyby tak stawiać sprawę, pewnie szybko byśmy się pozabijali…. Ale w chrześcijańskiej moralności chyba nie o to głównie chodzi. Zmierzasz do nieba, człowieku. Jeśli panujące tam zasady byłyby dla ciebie czymś obcym, czymś nie do przyjęcia, jak mógłbyś być szczęśliwy? A będziesz szczęśliwy, jeśli odkryjesz, że Boże prawo jest też twoim prawem i twoją miłością. Tak, miłością. Bo stworzony na obraz i podobieństwo Boże pragnienie bycia dobrym, po Bożemu dobrym, masz wpisane w swoja naturę. I takim w gruncie rzeczy chcesz być. Jeśli tego jeszcze nie zauważyłeś, czas najwyższy to odkryć…
Nie, nie dla jakiegoś abstrakcyjnego duchowego wzrostu. Przecież wiesz: kto wierzy w Jezusa, czyli nie tylko deklaruje wiarę, ale i po Bożemu żyje, ma życie wieczne. Być chrześcijaninem to najlepsza, najbardziej opłacalna inwestycja w przyszłość...
Zanim jednak, w następnej części naszej powtórki z katechezy, przejdziemy do konkretów, koniecznie trzeba wyjaśnić parę spraw natury ogólnej; podać ogólne zasady chrześcijańskiej moralności, zauważyć podstawowe prawidłowości, wyjaśnić pojęcia i temu podobne. Szczegóły stają się wtedy znacznie prostsze.
Od czego zaczniemy? Najlepiej od uświadomienia sobie kim jesteśmy. Stworzeni przez Boga na Jego obraz i podobieństwo, z duszą i ciałem, rozumni i wolni. Wprawdzie upadli wskutek grzechu, ale odkupieni krwią Bożego Syna, przeznaczeni do życia wiecznego…
Mówi się czasami, że poza ziemią gdzieś w Kosmosie jeszcze musi być życie. A skoro jest życie „jakieś”, to pewnie jest też i jakieś życie rozumne. Faktycznie tak jest? Tego nie wiemy. I ludzkość pewnie jeszcze długo tego wiedzieć nie będzie. Jeśli jednak trzymać się tego co wiemy, jawimy się sobie samym jako istoty dość wyjątkowe. A nasza chrześcijańska wiara to potwierdza. Ważne: ten obraz człowieka, jaki wyżej zarysowano, nie zależy od tego, czy ma się krew błękitną czy czerwoną, od tego czy ma się na koncie w banku dziesięciocyfrowe oszczędności, czy konta się nie ma i jest się żebrakiem. Nie zależy od wieku, nie zależy od płci czy od rasy, nie zależy ani od sprawności fizycznej ani umysłowej. Człowiek, każdy człowiek, jest stworzony przez Boga, odkupiony przez Chrystusa i przeznaczony do życia wiecznego. Jednakowa nas wszystkich jest nasza ludzka godność.
I jednakie przeznaczenie. Niebo. To kolejna, podstawowa uwaga. Bóg nie jest kapryśny, więc nie jesteśmy jakimś Jego chwilowym kaprysem, zabawką, która szybko może się znudzić. Jest dobry, nie stworzył więc nas, żeby się nami bawić, uciemiężać nas i dręczyć. Nie! Wierzymy w Boga, Wszechmogącego Ojca! Jemu na nas zależy. On chce naszego szczęścia. Jeśli mówi „nie będziesz miał obok mnie innego boga”, jeśli mówi „nie zabijaj”, „nie cudzołóż” i „nie kradnij”, to nie dlatego, żeby uprzykrzyć człowiekowi życie, ale chce, żeby człowiek nie zabrnął na manowce zła; żeby, odkrywając swoją prawdziwą naturę, odkrył też, że Boże prawo jest prawem Jego serca, jest Jego miłością. I tak przygotował się na niebo….
A po trzecie… Koniecznie trzeba zauważyć, że człowiek, podobnie jak aniołowie, jest istotą wolną. Cały świat przyrody kieruje się rządzącymi nim prawami. Materia nieożywiona, rośliny, nie powiedzą, że się nie podporządkują. Podobnie nie mają takiej możliwości zwierzęta. Kierują się jakimiś wrodzonymi schematami działania, jakimiś instynktami. Niekiedy krwiożerczymi, ale przecież wiemy, że to nie ich win, że taka tych istot natura. Człowiek zaś może powiedzieć „nie”. Może, w pewnym zakresie oczywiście, się nie podporządkować. Może postępować wbrew swoim instynktom. I może powiedzieć Bogu „nie” także w kwestii wyboru dobra i zła….
Ludzie miewają czasem pretensje do Boga, że „pozwala na grzech”. Że w konsekwencji Jego też winą jest, iż ktoś może się potępić. A to nie tak. To skutek tego, że jesteśmy wolni. W sumie zastanawiające, że Bóg ponad „porządek”, przestrzeganie Jego prawa postawił na ludzką wolność. Widać to dla Niego cenniejsze. Widać nie chce być kochany przez stado zmuszonych do kochania niewolników, ale chce, żebyśmy odkrywali w Nim dobrego Ojca z własnej, nieprzymuszonej woli. Szanuje człowieka, jego wolne wybory, bardziej niż ceni sobie zachowanie porządku moralnego prawa. Ale nie znaczy, że te ludzkie wybory nie pociągają za sobą żadnych konsekwencji.
Naprawdę, wielki jest nasz Bóg. I my, Jego stworzenia, w Jego oczach wielcy i ważni. I to podstawa moralności: człowiecza godność, przeznaczenie człowieka do szczęścia i fakt, że jest istotą wolną.
Czy zło istnieje? Nie taka znów prowokacja
Czym właściwie jest zło? Istnieje w tej kwestii spore nieporozumienie. Jako chrześcijańskie traktuje się czasem całkiem niechrześcijańskie wizje dobra i zła. Podobnie zresztą jest w kwestii Boga i szatana: nieraz uważa się ich za dwie, równorzędne, walczące o wpływy siły. A to przecież nie tak. W koncepcji judeochrześcijańskiej Bóg jest Stwórcą bez wyjątków wszystkiego; „rzeczy widzialnych i niewidzialnych”. Szatana też. Ten jest tylko zbuntowanym przeciw Bogu aniołem. Nie inaczej jest z dobrem i złem. Traktuje się je nieraz jako dwie, równorzędne niejako siły. I oskarża czasem Boga, że stworzył zło. Tymczasem wiemy z objawienia, że wszystko, co stworzył Bóg jest dobre. Zło zaś to nie jest coś, co zostało stworzone, ale co – uwaga – jest brakiem doskonałości stworzenia. Brakiem powstały przez powiedzenie dobru „nie”. Zło nie jest „bytem” – jak powiedzieliby filozofowie – ale „ubytkiem”. Coś jak dziura w swetrze. Nie byłoby jej, gdyby nie było swetra; jest „ubytkiem” w jego strukturze. Niby jest, ale jest brakiem, a nie jakimś dodatkiem do swetra. Podobnie jest ze złem. Ono jest brakiem dobra, nie czymś, co „pozytywnie” istnieje. Bóg nie stworzył więc zła. Stworzył istoty, które będąc wolne mogły powiedzieć dobru „nie”. Czyli wybrać brak dobra, zło.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).