Pisać, że człowieka? Niepotrzebne. Tylko człowiek, jako istota wolna, może wybrać zarówno dobro, jak i zło.
Zauważmy jeszcze jedno: możemy mówić o dwóch niejako rodzajach zła. Jest coś takiego jak zło pozamoralne. Ot, zdarzają się niszczące ludzki dobytek i zabijające trzęsienia ziemi, zdarzają się zasypujące turystów lawiny, dzikie zwierzęta, które zaatakowały ludzi albo i to, co najpowszechniejsze, różnorakie choroby, przysparzające ludziom mnóstwo cierpienia. To pewne zło, owszem, ale nikogo za nie nie obwiniamy. Tak po prostu jest, takie są prawa natury. I człowiek, podlegając im, nieraz przez nie cierpi. Drugi rodzaj zła, zło moralne, to już zło zależne od człowieka, zależne od jego woli. I o tym złu, złu zrodzonym z wolności człowieka, złu powstałym wskutek jego wolnych decyzji, będzie mowa w dalszej części naszej powtórki z katechezy.
Kiedy właściwie możemy powiedzieć, że jakiś czyn jest dobry? W Katechizmie Kościoła Katolickiego (1750) tak to ujęto:
Moralność czynów ludzkich zależy od:
Przedmiot, intencja i okoliczności stanowią "źródła", czyli elementy konstytutywne moralności czynów ludzkich
Przedmiot? Chodzi o to, co się konkretnie robi. Mój czyn jest dobry, jeśli robię coś, co rozum ocenia jako dobre. Ot, dobrym jest zmienić maluszkowi pieluszkę, dobrym jest dać głodnemu jeść, dobrym jest sumiennie wypełniać swoje rodzinne i „pracowe” obowiązki. A jeśli odpoczywam, a rozum ocenia, że to nie lenienie się, to jest to też dobre.
Cel czyli intencja? Chodzi o to, po co coś robię. Może tych powodów być więcej. Ot, pomagam słabszemu, bo mi go żal, ale też dlatego, że liczę, iż Bóg mi to w dzień sądu policzy. Żeby czyn był dobry nie tylko „przedmiot”, ale także intencja musi być dobra. Nie jest dobrym zrobienie czegoś niby dobrego, ale w złej intencji. Ot, wesprę finansowo jakoś dobry cel (dobry przedmiot) po to, żeby zyskać ludzkie pochwały (zły cel, zła intencja). Albo powiem prawdę (dobry przedmiot) niepotrzebnie; wyciągnę jakieś dawno przebrzmiałe zło z przeszłości po to, żeby ludzi skłócić (zły cel, zła intencja). Intencja jest bardzo ważne. Istotne jest, czy kroi człowiekowi brzuch lekarz przeprowadzający ratującą życie operację czy robi to bandzior w ciemnym zaułku po to, żeby obrabować.
Ale uwaga: cel nie uświęca środków. Żaden cel, żadna intencja nie sprawi, że „zły przedmiot”, czyli to, co jest ze swej natury złe, stanie się czymś dobrym. Ot, oszczerstwo. Czyli mówienie o kimś czego złego, co jest nieprawdą. Żaden cel nie czyni oszczerstwa czymś dobrym. Np chcę doprowadzić do skazania kogoś, kto w innej sprawie sprawiedliwości się wywinął, więc kłamię na jego temat w sądzie w całkiem innej sprawie, w której jest niewinny. Albo uważam że jakiś on i ona do siebie nie pasują, więc oczerniam jedno przed drugim „dla ich dobra”... Albo zdrada małżeńska: żaden cel, żadna intencja nie sprawi, że stanie się czymś dobrym. A zabicie kogoś? W obronie własnej? Proszę zwrócić uwagę, że to nie do końca jest tak, że mamy w takiej sytuacji zły przedmiot, zabicie. To nie jest morderstwo. To ratowanie życia własnego przed niesprawiedliwą napaścią. A to już jest czymś dobrym....
No i trzecie, po przedmiocie i celu (czyli intencji): okoliczności. Nie wpływają na to, czy coś jest dobre czy złe, ale wpływają na to, czy będziemy mówili o złu większym czy mniejszym. Ot, wiadomo, że kradzież długopisu za 5 złotych to nie to samo co kradzież wartego 2 miliony naszyjnika. Wiadomo, że człowiek, który zrobił coś złego ze strachu nie jest winny tak samo jak ktoś, kto zrobił niby to samo, ale z wyrachowania. Okoliczności nie wpływają na to – powtórzmy – czy coś jest dobre czy złe, ale mają znaczenie dla oceny wielkości zła danego czynu.
Podsumujmy, bo to ważne. Korzystając z wyjaśnień katechizmu (KKK 1755-1756)
Czyn moralnie dobry zakłada jednocześnie dobro przedmiotu, celu i okoliczności. Zły cel niszczy działanie, chociaż jego przedmiot byłby sam w sobie dobry (jak modlitwa i post "po to, by ludzie widzieli").
Wybrany przedmiot już sam może uczynić złym całość działania. Istnieją konkretne zachowania, jak nierząd, których wybór jest zawsze błędny, ponieważ pociąga za sobą nieuporządkowanie woli, to znaczy zło moralne.
Błędna jest więc ocena moralności czynów ludzkich, biorąca pod uwagę tylko intencję, która je inspiruje, lub okoliczności (środowisko, presja społeczna, przymus lub konieczność działania itd.) stanowiące ich tło. Istnieją czyny, które z siebie i w sobie, niezależnie od okoliczności i intencji, są zawsze bezwzględnie niedozwolone ze względu na ich przedmiot, jak bluźnierstwo i krzywoprzysięstwo, zabójstwo i cudzołóstwo. Niedopuszczalne jest czynienie zła, by wynikło z niego dobro.
Czasem mówi ktoś, że trapi go złość czy uczucie gniewu. Czy w takim razie już grzeszy? Niekoniecznie. „Uczucia same w sobie nie są ani dobre, ani złe – czytamy w KKK 1767 – Nabierają one wartości moralnej w takiej mierze, w jakiej faktycznie zależą od rozumu i od woli”. Może się zdarzyć, że człowiek różnych złych uczuć chce. Wtedy można mówić o pewnej winie. Zwłaszcza jeśli te złe uczucia skwapliwie w sobie pielęgnuje. Często jednak będzie tak, że po prostu są, niezależnie od tego czy człowiek ich chce czy nie chce. Nie da się ich „wyłączyć”. Wtedy złe w sensie moralnym nie są. No, chyba że pod ich wpływem człowiek faktycznie robi coś złego. Ale wtedy nie same uczucia są złe, ale to, co pod ich wpływem zrobił. Bo człowiek powinien jednak rozumem i wolą nad swoimi uczuciami panować. Można dać ponieść się gniewowi i wyrządzić mnóstwo szkód. Można też dać ponieść się zazdrości i bardzo kogoś skrzywdzić. Naprawdę ważne jest, by człowiek swoje uczucia poddawał pod osąd rozumu i kierował się nie nimi, ale swoją wolą.
Warto jednak też zauważyć, że działa to i w druga stronę. Znaczy się to, że uczucie same w sobie nie są dobre ani złe. Uczucia pozytywne nie świadczą o tym, że człowiek postępuje właściwie ani tym bardziej, że jest święty. I w tym wypadku ważne co człowiek faktycznie robi. To, że po wyrządzonej komuś krzywdzie wypełnia kogoś poczucie satysfakcji nie znaczy, że krzywdy nie było. To że że zdradza "z miłości" nie znaczy, że postępuje dobrze. To, że człowiek w uniesieniu wielbi Boga na modlitwie nie znaczy, że jest wolny od poważniejszych ludzkich słabości. Uczucia to kiepski miernik zarówno zła jak i dobra. Od oceny postępowania zawsze jest rozum.
***
I to by było na tyle w tej dzisiejszej części naszej „ogólnomoralnej” powtórki. W kolejnym odcinku, jak Bóg da, o sumieniu, cnotach, wadach grzechu i o Bożej łasce... Lektura uzupełniająca? Warto zajrzeć do pierwszych artykułów opublikowanego w naszym portalu cyklu „Jak żyć, by podobać się Bogu”. To taka szersza, pogłębiona i całościowa powtórka z teologii moralnej :)
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Trzeba doceniać to, co robią i dawać im narzędzia do dalszego dążenia naprzód” .
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).