Mógł trafić wszędzie. Stać się zapomnianą pamiątką na dnie szuflady lub kolejnym gadżetem w kolekcji jakiegoś biznesmena. Różańca, na którym modlił się Jan Paweł II, mogły dotykać dłonie tylko jednego człowieka. Jednak Duch Święty wieje kędy chce, a tym razem była to wichura.
Niewielki krzyż i czarne paciorki połączone nieco wyblakłymi srebrnymi ogniwami. Niby zwyczajne, ale to one leżały w kieszeni sutanny Jana Pawła II i to ich dotykały jego dłonie. Dla niektórych to tylko kolejny różaniec, dla wielu – coś znacznie ważniejszego. – To relikwie. Przedmiot, którego Karol Wojtyła używał za życia. Już niedługo trafi on do naszej kaplicy nieustającej adoracji Najświętszego Sakramentu im. Jana Pawła II – mówi ks. Andrzej Pluta, proboszcz olsztyńskiej parafii pw. Chrystusa Odkupiciela Człowieka. – Dostaliśmy go w prezencie od Sodalicji Mariańskiej, która wylicytowała go podczas wenty zorganizowanej przez Akcję Katolicką. Skąd pomysł, żeby akurat nam przekazać tak cenny dar? Nie wiem. Dowiedziałem się o wszystkim chyba ostatni – śmieje się.
Jakie natchnienia zesłał Bóg? Dla dzisiejszego człowieka byłyby one zapewne nie do dostrzeżenia. Jednak dla sodalistów, którzy swe życie powierzyli Maryi Matce i na co dzień doświadczają Jej opieki, wszystko potoczyło się zgodnie z planem Bożym.
Posypał się złoty pył
– To Joannę tak natchnęło – mówi Grażyna Jaworska, prezes olsztyńskiej wspólnoty Sodalicji Mariańskiej. – Ale początek natchnienia był wiele lat temu – dodaje Joanna Salata. – W 2000 r. byliśmy na pielgrzymce w Watykanie. Wybieraliśmy się na audiencję do Jana Pawła II. Jednak spotkanie stanęło pod znakiem zapytania, bo papież był chory. W tym samym czasie odbywał się światowy zjazd kardiologów i zapewne to sprawiło, że mimo choroby spotkał się z nimi, a przy okazji i z nami – wspomina Joanna. Dokładnie pamięta moment, w którym ujrzała papieża. Wszedł, podpierając się laską. Popatrzył na zgromadzonych. – A ja (jestem lekarzem) pomyślałam: „Co my tu robimy? On jest taki chory, ledwo idzie”. Było to przeżycie niesamowite. Z każdym rozmawiał. Już wtedy czułam, że to święty człowiek – opowiada.
Ważnym momentem, który przybliżył ją do papieża, była wizyta w Kalwarii Zebrzydowskiej. Kiedy była w kościele, kapłan opowiadał dzieciom o pielgrzymce małego Karola Wojtyły, który wraz z ojcem przyszedł do sanktuarium. „To było już po śmierci jego matki. Ojciec powiedział mu wtedy, by modlił się i prosił o łaskę Maryję, bo to Ona będzie od tego momentu jego matką”, mówił ksiądz. – Uklękłam wtedy i zastanawiałam się, co takie dziecko – patrząc na obraz, na grę kolorów, czerwieni, złota i srebra – może myśleć. Wtedy posypał się na mnie złoty pył. Nie wiedziałam, co to. Potem ksiądz Paweł Rabczyński wyjaśnił mi, że była to taka wewnętrzna ekstaza – tłumaczy Joanna.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Trzeba doceniać to, co robią i dawać im narzędzia do dalszego dążenia naprzód” .
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).