"Znaki czasu młodego Kościoła" to temat wystąpienia ks. prof. Krzysztofa Pawliny, tektora Akademii Katolickiej w Warszawie, podczas międzynarodowej konferencji "Metodologia czytania znaków czasu" (9-10 kwietnia). Publikujemy treść prelekcji.
ZNAKI CZASU MŁODEGO KOŚCIOŁA
Młode pokolenie Polaków to ludzie zasadniczo dobrze wykształceni, znający języki obce, jeżdżący po świecie. Jak sami mówią, Europa jest ich domem. To nie jest pokolenie ludzi zakompleksionych, wycofanych. Oni znają swoją wartość. Wielu studiuje na zagranicznych uczelniach - nie tylko w Europie. Pracują w międzynarodowych korporacjach, mieszkają w różnych krajach, a na święta wracają do swoich domów. To duży potencjał narodu.
Jednak w ostatnim czasie obserwuje się, że młodzi z Kościoła jakby wyszli. Nie chodzi nawet o to, że są przeciw, ale o to, że Kościół ich raczej nie interesuje, nie jest dla nich wartością.
Dzisiaj o tym, że coś jest wartością albo nie jest, nie decyduje już obiektywna prawda, ale to, w jaki sposób to coś zostało przedstawione. Jeśli jest użyteczne, przydatne, to przyjmuje się to jako wartość. Wielu duszpasterzy wyznaje zasadę, że jeśli coś jest prawdziwe, to będzie działać. Nie przejmujmy się, róbmy swoje, bo ewangelia jest skarbem.A młodzi mają odwrotną zasadę: jeśli coś działa, to jest prawdziwe. W ich odbiorze często ewangelia nie jawi się jako prawdziwa, bo nie jest użyteczna do życia. I tu jest miejsce rozejścia.
Jacek Kaczmarski, mówiąc o formie wyrazu swojej poezji, powiedział piękne zdanie: “Nie wystarczy posiąść prawdę, trzeba jeszcze wiedzieć, co z nią zrobić". I to jest zadanie dla współczesnego Kościoła.
Ale jest jeszcze inna strona tej samej młodzieży. I to też jest znakiem czasów. Chodzi o postępującą unifikację młodych ludzi.
„Wszyscy rodzą się jako oryginały, ale wielu umiera jako fotokopie" - tak przed laty pewien włoski dziennikarz rozpoczął swój artykuł o młodym Słudze Bożym Carlo Acutisie. Oryginał to oryginał. Intrygujący, niepowtarzalny, ciekawa osobowość.
Józef Baran, analizując współczesnego młodego człowieka, poetycko opisuje go tak:
Współczesny człowiek to second hand
Nic własnego
Wszystko z drugiej ręki
Cudze gesty sądy
Poglądy
Bycie sobą
Wymaga wyrzeczeń
Jak drogocenne arcydzieło
Małpiarstwo - za ćwierć darmo
I tak z roku na rok
Świecąc odbitym światłem wyżywasz się siebie
Globalny człowiek, globalne myśli, globalna moda. Fotokopie chodzą po ulicach - gdzie nie spojrzysz te same opinie, stroje, drinki i hamburgery. Płowieje oryginał, świat się spłaszcza i trywializuje. Zapanował globalny letarg.
Ojcowie Kościoła przestrzegali przed człowiekiem z dwoma duszami. Taki człowiek nigdy nie potrafi powiedzieć zdecydowanie TAK lub zdecydowanie NIE. Człowiek z dwoma duszami zawsze chce być po obu stronach. Jak to się dzisiaj mówi: chce mieć ciastko i zjeść ciastko. Jest niezdecydowany i wewnętrznie podzielony. To jest znak czasu. I takie pokolenie młodych ludzi żyje w Polsce.
Spróbujmy się więc przyjrzeć duszy młodego człowieka.
Jest ona szarpana różnymi tęsknotami. Pierwsza z nich to tęsknota nihilizmu: niczego nie pragnę, niczego nie oczekuję, zadowalam się popijanym drinkiem, lekkim narkotykiem i zabawą. Druga to utopia: tęsknota do stworzenia sobie takiego stanu, w którym nie trzeba wybierać i podejmować decyzji. Niech ktoś za mnie podejmie decyzję, niech los zadecyduje.
A przecież ciężar życia składa się z podejmowania decyzji i brania za nie odpowiedzialności. W młodości wygrywa się lub przegrywa życie. Młodość jest czasem decyzji. A widzimy jak młodzi uciekają od decyzji poważnych: o małżeństwie, o powitaniu. Obrazem nowej generacji jest człowiek bezdecyzyjny.
Kolejna rzecz to sztuczne nadmuchiwanie możliwości.
Wmawia się młodemu człowiekowi, że ma on wielkie możliwości, że każdy z nich jest genialny, każdy może zrobić karierę. Tak produkuje się społecznych frustratów. Przecież nie wszyscy są zdolni, nie wszyscy mają jednakowe możliwości. Dojrzałość człowieka polega na stawianiu sobie granic na miarę swoich możliwości.
Kolejną rzeczą, na którą chciałem zwrócić uwagę, jest zanik relacji z innymi. Spójrzmy na ludzi w autobusie czy tramwaju - prawie każdy trzyma w ręku telefon. Na szkolnych przerwach młodzież już ze sobą prawie nie rozmawia - wszyscy wpatrzeni w ekrany swoich smartfonów. Terapeuci mówią o znaczącym wzroście liczby młodych pacjentów skarżących się na osamotnienie. Czyż to nie paradoks? Relacje z tysiącami znajomych i nieznajomych, wszechobecni followersi, nieustanne lajkowanie, czatowanie, a w sumie samotność. Zamieszkali na portalach społecznościowych i wyprowadzili się od siebie.
Samotność to nie tyle sytuacja życiowa, ile stan ducha, niezależny od otoczenia. Samotność nam się rozpanoszyła, bo człowiek sam sobie stał się obcy. Zerwał wewnętrzną nić porozumienia serca i ducha. Zarzucił dialog ze sobą. Otworzył się na zgiełk, na pęd po arteriach życia i nieustanne, kompulsywne klikanie w ekran.
Ważną kwestią jest dziś sprawa wolności. Tę wartość bardzo cenimy, ale często nie umiemy nią żyć. Mam tu na myśli zarówno wolność zewnętrzna, jak i wolność wewnętrzną.
Wolność kojarzy nam się z samowolą, z robieniem tego, co się chce. To prawda, że wolność jest horyzontem bez granic. Ale odpowiedzialna wolność sama wytycza sobie granice. A tą granicą jest wolność drugiego człowieka. Jeśli chodzi o wolność wewnętrzną, to też sam kreślę granicę, która zabezpiecza moją godność. Trudna to sprawa.
Pewien poeta pisze o tym tak:
Żadnych barier na urwistym klifie.
Sam muszę się z klifem dogadać
Gdzie są nasze granice
Bez odpowiedzialnej wolności stajemy się niewolnikami. Znakiem czasu jest nowa forma uzależnienia.
Warto zwrócić uwagę, że znaki to jeszcze nie fakt. One mogą się zmieniać. Podobnie jest z chmurami na nieboskłonie. One nie są zamocowane na stałe. Przegania je wiatr, rozświetla słońce. I te groźne, ciężkie, czarne rozchodzą się, ustępują. A nad nami widać pogodne niebo. Tak bywa ze znakami czasu. One nie są na state. Co prawda mogą stać się faktem, cechą charakterystyczną epoki, ale nie muszą.
Wyparte nowymi prądami, ustępują - w ich miejsce przychodzą nowe.
Dlatego myśląc o znakach czasu, trzeba mieć dystans, a gdy o nich mówimy to ostrożnie, aby nie stygmatyzować czasu, epoki czy kraju. Jednak obowiązkiem jest je rozpoznawać i o nich mówić.
Zaatakowali samo centrum miasta, zabijając 34 i raniąc 117 osób
"Biblijne konteksty" do czytań na poszczególne dni Triduum Paschalnego.