Czemu? Bo nie potrafi się powstrzymać nawet wtedy, gdy prowadzi to do autodestrukcji.
To była dla mnie chyba największa trudność pojawiająca się przy lekturze ewangelicznej opowieści o uzdrowieniu z Gerazy (np. Mk 5,1-20): dlaczego Jezus wypędzając demony z tego człowieka pozwolił „Legionowi” wejść w świnie? Dlaczego pozwolił na tak wielką dla pogańskich mieszkańców tej krainy szkodę? Po latach, gdy pytanie raz po raz powracało, w pewnym momencie chyba zrozumiałem. Chodziło o obnażenie ogromu tkwiącej w demonach nienawiści. Na okazaną im litość nie odpowiedziały choćby odrobiną wdzięczności. Nie mogąc już dłużej dręczyć człowieka, natychmiast zniszczyły to, co jeszcze mogły: ludzki majątek. I taki właśnie jest diabeł, taki jest szatan: nie potrafi powstrzymać się od zła nawet wtedy, gdy przez to się demaskuje; gdy przez to demaskuje, jak bardzo nienawidzi człowieka. No bo opętanie owego Gerazeńczyka można było bagatelizować: jeden człowiek, może chory, nie wiadomo co jest. Zagłada stada świń to było już coś, czego nie dało się nie zauważyć.
Przez wieki, także i dziś, chrześcijanie dość często stawiają podobne pytania. „Dlaczego Bóg na to pozwala?”. Dlaczego pozwala ludziom czynić zło? Czemu nie interweniuje, czemu nie powstrzyma? Boże plany są niezbadane i trudno twierdzić tu coś z całą pewnością. Wydaje się jednak, że często właśnie dlatego, by zło, przez ogół lekceważone, bagatelizowane, z czasem pokazało z całą wyrazistością swoje paskudne oblicze. By dla wszystkich, przynajmniej w miarę prawych, stało się oczywiste, że trzeba się od tego zdecydowanie odciąć.
Nie ukrywam, że podobnie patrzę na to, co dzieje się dziś. Nie tylko gdzieś w dalekim, egzotycznym świecie, ale też całkiem blisko nas, a nawet wśród nas. Patrzę na zło, coraz mniej się ukrywające pod płaszczykiem cnoty, coraz bardziej bezczelne, bo coraz mocniej przekonane o swojej bezkarności. Zło tak przyzwyczajone do kłamstw, że kłamiące i wtedy, gdy nic na tym nie zyskuje. Jak długo jeszcze?
Nie wiem. Sądząc jednak ze skali obecnego zaczadzenia naszych społeczeństw jakiś czas to jeszcze potrwa. Jeszcze, jako społeczeństwa, nie dostrzegliśmy, jaka paskudna gęba kryje się pod warstwami różnych pudrów, tuszów i szminek. Jeszcze nie dotarło do nas, że to, co widzimy, to efekt botoksu manipulacji i operacji plastycznych propagandy. Jeszcze. Ale pewnie niebawem oczy się nam otworzą. Bo zło, wielkie zło, nie potrafi się zbyt długo maskować. Choćby zdawało sobie sprawę, że ujawni swoje prawdziwe oblicze, nie potrafi się od szkodzenia powstrzymać.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
"Przeszedł przez życie pięknie, pobożnie i pracowicie, a zarazem w duchu rzetelnie obywatelskim".
Słyszenie siebie nawzajem to wejście na wspólną drogę Bożego prowadzenia