Odwagi!

Droga świata i droga chrześcijanina nigdy nie powinna stać się tą samą drogą.

W Stanach Zjednoczonych narastać zdaje się sprzeciw  tamtejszego episkopatu wobec lekkiego traktowania kwestii popierania aborcji. Dziś pojawiło się doniesienie, iż biskupi Kolorado proszą katolickich prawników popierających aborcję o powstrzymanie się od przyjmowania Komunii świętej. I dobrze. Szkoda tylko, że dopiero teraz. Bo znaczy, że wcześniej problem... No, może nie był lekceważony, ale na pewno jasno sprawy nie postawiono. I pozwolono na dwuznaczność. Czemu? Mogę się tylko domyślać...

Zdumiewa mnie łatwość, z jaką ludzie Kościoła przymykają oczy na poważne w sumie grzechy. I nie chodzi o ludzką słabość, o upadki, ale o kwestionowanie zasadności uznania pewnych czynów za grzeszne. Nie jestem „specjalistą” od śledzenia tego rodzaju postaw w Kościele, ale sądząc po encyklice świętego Jana Pawła Wielkiego „Veritatis spelndor” problem istnieje od dawna. To już w niej przecież Papież – Polak między innymi zwracał uwagę na kwestię ludzkiego sumienia, które ma odkrywać obiektywne normy moralne, ale w żadnym wypadku nie powinno próbować tych norm ustanawiać. Znaczy, że taki pogląd już wtedy w Kościele był obecny na tyle mocno (a wiem skądinąd, że pojawiał się już dużo wcześniej), że spowodował reakcję papieża. To było ćwierć wieku temu. I co? No właśnie.

Mocno zastanawia mnie to zwłaszcza w kontekście dzisiejszej Ewangelii, gdzie grzechem cudzołóstwa Jezus nazywa pożądliwe patrzenie i domaga się wręcz (wiem, że to hiperbola), by dla uniknięcia grzechu – rozumiem że grzechów nieczystych – wyłupić sobie będące powodem do niego oko czy odciąć prowadzącą do niego rękę. Bo inaczej – tak mówi Jezus – można trafić do piekła. Dzisiejszy świat grzechy przeciwko szóstemu przykazaniu lekceważy (zarówno te przeciw godności małżeństwa jak i przeciw czystości). Seks uważa wręcz za prawo człowieka nie patrząc na to, że takie postawienie sprawy usprawiedliwia porzucenie tego czy tej,  z którą seks nie jest już dla kogoś satysfakcjonujący. Nie ma w tym krztyny miłości, jest rozbuchany egoizm. Rozumiem, można się w tym wszystkim pogubić. Zwłaszcza że, jak pisał św. Paweł, odebranie człowiekowi w tym względzie rozumu można traktować jako Boża karę za grzech. Ale jak mogą ludzie Kościoła lekceważyć wyraźne nauczanie Jezusa? Jak mogą głosząc Jezusa nie zauważyć, że mówił On jednak o piekle?

Jest pewnie ku temu wiele powodów. Nie chcę w nie wchodzić. Zauważę tylko jeden: chęć przypodobania się światu. Tylko po co? Przecież samo teoretyczne bycie chrześcijaninem to za mało. Jak można zamiast wzywać do nawrócenia uspokajać tych, którzy – wedle Jezusa – zmierzają do piekła?

Nie wiem. Wiem za to, że trzeba nam chrześcijanom, odwagi. By głosić Dobrą Nowinę bez zafałszowań. I by samemu naprawdę nią żyć.

 

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11