- Jan Paweł II w swoich publicznych wypowiedziach o rodzicach podkreślał, że byli to ludzie niezwykli – powiedziała KAI dr Milena Kindziuk, autorka biografii „Emilia i Karol Wojtyłowie. Rodzice św. Jana Pawła II”.
Dziś odbyła się pierwsza, uroczysta, sesja procesów beatyfikacyjnych i kanonizacyjnych Emilii Wojtyły z d. Kaczorowskiej oraz Karola Wojtyły - seniora, czyli rodziców św. Jana Pawła II.
Anna Rasińska (KAI): Rodziców Jana Pawła II można opisać słowami papieża Franciszka: „święci obok nas”, „święci z sąsiedztwa”. Czy może Pani opowiedzieć jakimi ludźmi byli Emilia i Karol Wojtyłowie?
Dr Milena Kindziuk: Proces beatyfikacyjny rodziców Papieża dopiero się rozpoczyna, po przesłuchaniu świadków i zbadaniu życia Wojtyłów pod kątem praktykowania cnót w stopniu heroicznym, to Kongregacja Spraw Kanonizacyjnych oraz papież ostatecznie podejmą decyzję, czy będą oni mogli zostać wyniesieni na ołtarze. Jeżeli tak się stanie, rzeczywiście będą to „święci z sąsiedztwa”. Ich życie pokazuje bowiem, w jak niezwykły sposób potrafili przeżywać swoją codzienność, świadcząc o swojej wierze, miłości i wartościach chrześcijańskich.
Mówił zresztą o tym publicznie sam Jan Paweł II, który swego ojca, a także swoją matkę określał jako ludzi „niezwykłych”. Przywoływał w pamięci chwile z dzieciństwa, kiedy budził się w nocy i widział swego ojca klęczącego na podłodze zatopionego w modlitwie albo kiedy ojciec nauczył go modlitwy do Ducha Świętego. Papież odmawiał ją zresztą codziennie, przez całe życie, a nawet wspomniał, że to właśnie ojcu zawdzięcza napisanie encykliki „O Duchu Świętym”. To pokazuje, że miał świadomość jak wielki wpływ na jego formację i życie duchowe wywarł ojciec.
Jan Paweł II w podobnym tonie wypowiadał się również o swojej matce, wspominał, że to ona nauczyła go znaku krzyża i pierwszej modlitwy, składając dziecięce dłonie do pacierza, że otoczyła go ogromną, matczyną miłością, która dawała mu poczucie bezpieczeństwa i mocy, wreszcie, że nauczył się cierpienia od matki. Emilia Wojtyłowa bowiem od chwili urodzenia Karola-przyszłego Papieża, po ciężkiej ciąży, nie odzykała pełni sił fizycznych.
KAI: Matka Jana Pawła II zmarła gdy ten miał zaledwie 9 lat, czy nie brakuje świadectw na jej temat?
- Od życia Emilii Wojtyłowej, tak zresztą jak jej męża, minęło wiele dziesięcioleci (Emilia zmarła w 1929 r.; Karol w 1941). Żyje już niewiele osób, które ich pamiętają, mimo wszystko zachowało się wiele cennych świadectw. Wiele z nich udało mi się zebrać, gdy pisałam ich biografię. Faktycznie, odnalazłam chyba nieco więcej dokumentów na temat Karola Wojtyły, jednak na podstawie zarówno kwerendy archiwalnej, jak i relacji świadków, udało mi się dotrzeć do wielu nieznanych świadectw na temat matki Papieża. Ustaliłam na przykład jej pochodzenie. Wbrew licznym sugestiom, jej rodzina nie miała korzeni litewskich, ukraińskich, czeskich, słowackich czy żydowskich. Okazuje się, że najstarsze ślady jej rodziny znajdują się na Mazowszu – jej pradziadek pracował w Magnuszewie, a dziadek - ostatnie lata życia spędził w Warszawie, gdzie też zmarł i został pochowany (na Powązkach).
Przede wszystkim jednak, natrafiłam na nowe źródła, które potwierdzają i uwiarygadniają heroiczną postawę Emilii, gdy mimo bardzo poważnego zagrożenia ciąży, jej życia i życia dziecka, nie zgodziła się na zalecaną przez lekarza aborcję i urodziła w 1920 roku zdrowego syna, który później został papieżem. Zgadzam się tu z Renzo Allegri, znanym włoskim dziennikarzem i pisarzem, który zestawił życie matki Jana Pawła II z losami św. Joanny Beretty, i który twierdzi, że obie te kobiety przeżyły wielki dramat macierzyństwa, musiały wybierać między własnym życiem i życiem dziecka, które nosiły w sobie. I obie wyraźnie wybrały ocalenie dziecka.
Trudno uwierzyć, że tak niewiele brakowało, by Jan Paweł II w ogóle się nie urodził!
KAI: Czy więź Emilii i Karola jako świętych małżonków, będzie jednym z wątków w procesie beatyfikacyjnym.
- Postępowania prawno-kanoniczne: Emilii i Karola będą odrębne, prowadzone przez dwa niezależne trybunały beatyfikacyjne, ale oczywiście, wątek ich wspólnego życia małżeńskiego, więzi, jaka ich łączyła, będzie także istotny. Do wyniesienia na ołtarze potrzebny będzie również cud za ich wstawiennictwem, ale już jeden, wspólny dla obu postępowań.
KAI: Jak będzie przebiegał sam proces? Czy będzie skomplikowany?
- Tak jak w każdym procesie beatyfikacyjnym, najpierw jest proces diecezjalny, który odbywa się tam, gdzie żyli i zmarli kandydaci na ołtarze. W tym przypadku jest to archidiecezja krakowska. Zadaniem tej części procesu jest zebranie świadectw dotyczących życia i duchowości Emilii i Karola, przesłuchanie świadków bezpośrednich lub pośrednich. Po zakończeniu fazy diecezjalnej, zebrane materiały i opracowania są przesyłane do watykańskiej Kongregacji.
Ciekawe jest, że dzięki swym wypowiedziom o rodzicach, Jan Paweł II pośrednio staje się jednym ze świadków całego procesu beatyfikacyjnego. W tym procesie najważniejsze będzie, paradoksalnie, świadectwo syna. Zresztą, dzieje małżeństwa Emilii i Karola zapewne nie budziłyby większego zainteresowania, gdyby nie Papież, świadek ich życia - należy to wyraźnie podkreślić. I zapewne bez niego nie doszłoby do tego, że stali się kandydatami na ołtarze.
Tak jednak w historii Kościoła już bywało. Wśród wielu świętych dnia codziennego, tych zupełnie anonimowych, znaleźli się rodzice znanych dzieci. Wystarczy wspomnieć chociażby świętą Monikę, matkę św. Augustyna, błogosławionych Zelię i Ludwika Martin, rodziców Małej Teresy z Lisieux czy błogosławionych małżonków Quattrocchich, a może też matkę św. Jana Bosko, której proces beatyfikacyjny został otwarty. Tak często jest, że święci przyciągają świętych. Widać więc, jak cenne może być świadectwo wielkich świętych o swych rodzicach. Dzięki temu, kolejne pokolenia mają szansę poznać ich życie i mogą czerpać z nich wzór. Co więcej, mogą ich uznać za godnych wyniesienia na ołtarze i, jeśli Bóg pozwoli, za ich wstawiennictwem zanosić do Niego modlitwy.
Tak też jest w przypadku Emilii i Karola Wojtyłów, rodziców św. Jana Pawła II, wielkiego świadka ich życia, który mówił o swych rodzicach z głębokim szacunkiem, pietyzmem, tak jak się mówi o świętych.
KAI: Czy można więc uznać, że było wolą Jana Pawła II, aby jego rodzice zostali wyniesieni na ołtarze?
- Kiedy pytałam o to kardynała Stanisława Dziwisza, odpowiedział, że nigdy nie rozmawiał z Papieżem na ten temat wprost, "nie w takich terminach". Można było jednak wyczuć, że Jan Paweł II jest wewnętrznie przekonany, iż jego rodzice, a także brat Edmund, wiedli życie ludzi świętych. Z pewnością natomiast, Janowi Pawłowi II nie wypadało inicjować procesu beatyfikacyjnego swoich najbliższych.
KAI: Czy również ws. brata Jana Pawła II Edmunda, który jako młody lekarz oddał życie za chorą, którą się opiekował, może wkrótce ruszyć proces beatyfikacyjny?
- Tego nie wiadomo. Idea wyniesienia go na ołtarze pojawiła się już w 1997 roku, kiedy we Włoszech zawiązał się komitet do spraw beatyfikacji doktora Edmunda Wojtyły. Jak informował rzymski dziennik „II Tempo”, grupa osób skupionych wokół wydawnictwa katolickiego w Padwie dąży do otwarcia jak najszybciej jego procesu beatyfikacyjnego. W grudniu 2018 roku natomiast, w polskiej prasie (w Naszym Dzienniku) ukazał się artykuł na temat starań o rozpoczęcie procesu Edmunda, podejmowanych przez mieszkańca Austrii Józefa Urbańczyka, propagatora modlitwy za wstawiennictwem brata Papieża. Istnieje także modlitwa o wyniesienie do chwały ołtarzy najstarszego syna Emilii i Karola.
Edmund Wojtyła, jako lekarz, który poświęcił swe życie dla chorej zakaźnie pacjentki szpitala, mógłby zostać wyniesiony na ołtarze, tak jak jego rodzice Emilia i Karol Wojtyłowie. Jednak na innych zasadach niż oni – nie z racji na heroiczność cnót, tylko zgodnie z procedurą kanonizacyjną "ofiarowania życia". Istnieje watykański dokument, który określa, że heroiczne ofiarowanie życia jest kolejnym, obok męczeństwa i heroiczności cnót, powodem do beatyfikacji i kanonizacji. Czy tak się stanie - czas pokaże.
KAI: Nie tak dawno dokonała Pani niezwykłego odkrycia – dwóch pochówków Emilii Wojtyły. Jak się to stało?
- Kiedy Emilia Wojtyłowa zmarła w 1929 roku, najpierw została pochowana w grobie swoich krewnych, należącym do rodziny Kuczmierczyków na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie. Nie była więc nigdy pochowana w Wadowicach, jak do tej pory powszechnie sądzono. W 1934 roku natomiast została ona ekshumowana i przeniesiona do nowego grobowca w wojskowej części cmentarza Rakowickiego. Oba nagrobki zachowały się do dziś. Na podstawie akt parafialnych oraz dokumentów znajdujących się w Zarządzie Cmentarzy Komunalnych w Krakowie udało mi się też ustalić ponad wszelką wątpliwość, że w 1934 roku ekshumowano nie tylko matkę papieża, ale również ciała jego dziadków Marii i Feliksa Kaczorowskich oraz brata przyszłego papieża Edmunda Wojtyły.
Obecnie wszyscy spoczywają razem w nowym grobowcu kupionym przez Karola Wojtyłę seniora (ojca Karola i Edmunda) po nagłej śmierci Edmunda, która nastąpiła w 1932 r.
KAI: Dziękuję za rozmowę.
***
Dr Milena Kindziuk – adiunkt w Instytucie Edukacji Medialnej i Dziennikarstwa na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie; medioznawca, publicystka, autorka książek, m.in. „Emilia i Karol Wojtyłowie. Rodzice św. Jana Pawła II”, “Jerzy Popiełuszko. Biografia” (nagroda Feniks na Targach Wydawców Katolickich 2019), “Kardynał Stefan Wyszyński Prymas Polski”, “Kardynał Józef Glemp. Ostatni taki Prymas”, “Zaczęło się od Wadowic”. Odznaczona przez Prezydenta RP brązowym krzyżem za zasługi na rzecz rozwoju nauki; członek Zespołu medialnego przy Przewodniczącym Konferencji Episkopatu Polski.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.