Muszę stać się przykładem dla innych po to, aby i oni zapragnęli się zmienić.
Kiedyś pewien człowiek rozejrzał się wokół siebie i zaczął się zastanawiać, dlaczego panuje na świecie taki bałagan. Dostrzegał tylko zamęt; wszędzie widział tylko śmierć i zniszczenie, samolubstwo i chciwość, zło, niemoralność i pożądliwość. Zobaczył niewiele prawdziwego szczęścia. „Z pewnością to zło – pomyślał. – Chyba życie miało być lepsze?” Nagle uświadomił sobie, że ta sytuacja jest także jego zasługą, bo wiele z tych rzeczy w swoim życiu zaakceptował. Przyjrzał się swojej codzienności i zobaczył, że on też doznaje niewiele prawdziwego szczęścia. Zauważył, że w jego życiu panuje niepokój, bo próbuje postępować tak, jak chce świat. „Jeśli dalej będę tak żył, to moja przyszłość zapowiada się ponuro. Czy chcę na- dal prowadzić życie pozbawione sensu, w którym bez przerwy się denerwuję, jestem ciągle spięty, długo pracuję, a mogę się pochwalić jedynie kilkoma przed- miotami? Tak, mam dom, dobry samochód i mnóstwo pieniędzy, ale co mi po nich, gdy nie przynoszą pociechy mojemu sercu ani pokoju mojej duszy? Czy nadal mam poszukiwać rzeczy i przyjemnostek tego świata, odczuwać pustkę w sercu? Przecież kiedy umrę, te przedmioty na nic mi się nie przydadzą, bo nie będę mógł ich ze sobą zabrać”.
Im dłużej zastanawiał się nad swoimi spostrzeżeniami, tym bardziej stawało się dla niego jasne, że powinien zmienić swoje życie. Zaczął rozumieć, że skoro on się nie zmienia, nie może oczekiwać, żeby świat się zmienił. Rosło jego wewnętrzne przekonanie, że musi coś zrobić nie tylko dla siebie, lecz także dla ludzkości. Gdy zobaczył, że wielu jego znajomych żyje bardzo podobnie jak on, w tym samym zaślepieniu i w tym samym nieszczęściu, zapragnął pomóc także im znaleźć sposób na lepsze życie.
– Muszę się zmienić i stać się przykładem dla innych po to, aby i oni zapragnęli się zmienić – powiedział sobie ze stanowczością, jakiej u siebie przedtem nie zauważał.
„To koniec! – pomyślał, doznając olśnienia. – Jeśli chcę, żeby świat był lepszy, najpierw ja muszę stać się lepszy. Muszę też, dając przykład swojego życia, po- móc innym stać się lepszymi”. Pierwszy raz w życiu poczuł w głębi duszy, że postępuje słusznie. Ogarnął go spokój, jakiego nigdy wcześniej nie zaznał, i tak radosne podekscytowanie. „Dlaczego czuję się tak dobrze? – zastanawiał się. Nagle wydało mu się, że słyszy w głowie słowa:
– Bo odkryłeś prawdę, a prawda cię wyzwoli.
– Jestem wolny! – powiedział na głos, uświadamiając sobie, że przestał się denerwować i martwić. Zrozumiał, że porzucając ścieżki tego świata i drogi zła na tym świecie, ruszył w stronę naprawy siebie, zrzucił łańcuchy zniewolenia i naprawdę poczuł się wolny. „Jak mam zacząć nowe życie?” – zaczął się zastanawiać. A wtedy ten sam głos odpowiedział cicho:
– We Mnie.
– Kim jesteś? – zapytał mężczyzna, zaskoczony, że rozmawia z głosem w głowie.
– Ja jestem prawdą, która cię wyzwoliła. Prawdą, która zaprowadzi cię do prawdziwego i spełnionego życia, lepszego życia we Mnie.
Mężczyzna upadł na kolana i głośno zawołał: „Panie!”, gdyż uświadomił sobie, że to Jezus do niego przemawia.
– Ukryj moje święte słowo głęboko w swoim sercu i od tej pory nim żyj, a znajdziesz życie, jakiego pragniesz – odpowiedział głos.
Oczami duszy ujrzał przed sobą Pismo Święte.
– Oczywiście, oczywiście – powiedział z uśmiechem. – Lekceważyłem je wcześniej. Jakże byłem głupi, przecież w nim są wszystkie odpowiedzi.
Potrząsnął głową, gdy pomyślał, jak niemądrze postępował, nie szanując Bożego słowa, a zamiast niego słuchając świata. „Co mi to dało? – zastanawiał się. – Bardzo niewiele. A co to daje społeczeństwu? Bardzo mało dobra, a mnóstwo zamętu, niepewności, niezrozumienia, cierpienia, szyderstwa, niemoralności i nienawiści, gdyż ludzkość zamiast Boga słucha wskazówek zła. Teraz nadeszła pora zmiany. Teraz, nie później. Nie będę dłużej głupcem. Będę wierny Bogu, sobie i ludzkości, tak jak powinienem”.
Mężczyzna poczuł się jak nowo narodzony i postanowił, że od tej pory będzie służył Bogu i bliźniemu. Pragnął stać się sługą wszystkich, a kiedy tylko będzie mógł, nieść im pomoc, radę i miłość, potrzebne do pokonania zła w życiu. Wtedy usłyszał w głowie głos: „Właśnie tak masz postępować, bo jesteś chrześcijaninem i taka jest droga chrześcijańska”. Obecnie wielu moich wyznawców o tym zapomniało. Już czas, aby tak jak ten mężczyzna przypomnieli sobie o tym.
*
Powyższy tekst, którego tytuł i podtytuł pochodzą od redakcji, pochodzi z książki "Zrozumieć zło". Autor: Carver Alan Ames. Wyd. Esprit.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).