Koronka, modlitwa matki, miłość dziewczyny – czy mają moc? Marcina wyrwały z gangsterki. A praktyki religijne, rekolekcje, ewangelizacje? Popchnęły go ku Ewangelii. Były bandyta liderem uwielbienia? Tak, w Czaplinku.
Jak Dawid
Gdy w Stefanikach rosło pragnienie, by darem uwielbienia dzielić się także we własnej, czaplineckiej parafii, pani Lidia – podczas kolacji ze znajomymi, która przerodziła się w płomienną modlitwę – zrobiła pierwszy krok: poprosiła Boga o talent gry na gitarze. Nie poprzestała jednak na tym. Sprawy wzięła również we własne ręce i to dosłownie: niebawem sięgnęła po instrument i zaczęła uczyć się chwytów. Z czasem zaczęła również pobierać lekcje śpiewu. – To przyciągało ludzi do naszego domu, chcieli z nami się modlić, uwielbiać Boga. Na początku tylko jedna gitara, bez jakiejś doskonałości. Potem dochodzili nowi znajomi, rodzina. Na jednej z takich modlitw zrodziła się nazwa tego zespołu: Król Dawid. Przy zespole powstała wspólnota, której opiekunem jest ks. Mateusz Macinkiewicz SDB.
Od kilku lat zespół inicjuje spotkania modlitewne w regionie i za granicą, ma na koncie wydaną autorską płytę (i drugą w przygotowaniu), ale też troszczy się o potrzebujących, bo uwielbienie nie ogranicza się do spotkań w kościele. Napotkanego bezdomnego alkoholika Marcin Stefanik nie tylko nakarmił, ale i przyprowadził do wspólnoty, potem zabrał na rekolekcje do Skrzatusza, a w końcu do ośrodka leczenia uzależnień. – Wiem, że Pan Jezus chodził do chorych, trędowatych, prostytutek. Do tych z najniższej warstwy. I tam robił robotę. Czujemy powołanie również do takiego działania – zaświadcza.
Członkowie zespołu Król Dawid po duchową siłę przychodzą do Matki Bożej, na Eucharystię i adorację, poszczą o chlebie i wodzie. I nie zapominają o prostocie. Choć wkładają wysiłek, by działać profesjonalnie, nie chcą rezygnować ze spontanicznych natchnień: ot, wsiąść do busa, by na jakimś rynku, pod galerią, wyciągnąć gitary i pośpiewać ludziom o Bogu.
Porządki w duszy
Marcin Stefanik widzi drogę, którą prowadziła go Boża Opatrzność: od dużych spotkań modlitewnych (rekolekcji z o. Jamesem Manjackalem i ks. Johnem Bashoborą, forów charyzmatycznych, kursów ewangelizacyjnych i liderskich, seminariów odnowy w Duchu Świętym) ku formacji indywidualnej wzmocnionej pomocą stałego spowiednika ks. Tomasza Żmicha SDB, rodzinnej, wspólnotowej.
Czy teraz wszystko idzie jak z płatka? Wcale. Ale i biblijny król Dawid miał „pod górkę”. – My mamy być narzędziami w rękach Boga, jak najlepszymi. To po to są nasze umartwienia, posty, przyjmowanie sakramentów, formacja – przekonuje lider uwielbienia. – Pilnuję tej duchowości, bo wiem, że ja nie mogę inaczej. Żyłem, tak jak żyłem i jestem narażony na ataki złego ducha. Bo gdy on drugi raz przychodzi do człowieka, to bierze ze sobą siedem mocniejszych duchów. I sprawdza. Wiem, że muszę trwać cały czas w łasce, przy Panu Jezusie. Uczepiony.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.