O tym, co można przeżyć w drodze do Santiago de Compostela, opowiadają ks. Jacek Dziadosz i ks. Marcin Kościński, którzy doszli tam trasą Vía de la Plata.
Ks. Wojciech Parfianowicz: Camino de Santiago – czym to pachnie?
Ks. Jacek Dziadosz: Eukaliptusem.
Jaki ta droga ma smak?
J.D.: Wołowiny i kurczaka. (śmiech)
Strach zapytać, co po drodze można usłyszeć...
J.D.: Cykady. Są po prostu wszędzie.
Szliście do Santiago przez Sewillę, Zamorę i Astorgę. W ciągu 24 dni pokonaliście ponad 1000 kilometrów. W upale, z plecakami, głównie samotnie. Co jest największym trudem tej drogi? Uwaga, nie pytam o ból stóp i pleców.
Ks. Marcin Kościński: Trudna, ale jednocześnie piękna jest właśnie konieczność bycia samemu ze sobą... i z Panem Bogiem. Jesteście tylko ty i On. Nie ma zbyt wielu zewnętrznych bodźców – tu krowa, tam drzewo, przestrzeń, słońce. To bywa trudne, ale też daje możliwość innego dysponowania czasem.
J.D.: Powiedziałbym nawet, że Camino to czas duchowego komfortu. Ale żeby go doświadczyć, trzeba zgodzić się na opuszczenie swojego komfortu osobistego. Niestety, jesteśmy dziś zbyt kanapowi, dlatego nie jest łatwo wyjść z domu.
Na czym polega ten komfort, którego można doświadczyć podczas Camino? Albergi, w których się nocuje, nie zawsze są najwygodniejsze.
M.K.: Nigdzie się nie spieszysz. Jest czas na modlitwę. Okazuje się, że odmówienie czterech części Różańca wcale nie zajmuje nie wiadomo ile czasu.
J.D.: Po prostu idziesz i czas leci. Normalnie godziny uciekają, a tutaj życie staje się proste. Jest o wiele mniej zmartwień. Myślisz tylko o tym, gdzie będziesz spał, co zjesz i jak dojść do albergi. Nagle okazuje się, że jest przestrzeń, którą można zapełnić Panem Bogiem. Pozwalasz Mu przeniknąć siebie, a sam sobie pozwalasz, żeby być w Nim. Można pooddychać Bogiem.
Inny wymiar czasu? Stopklatka mimo ciągłego ruchu?
J.D.: Tak. Bywało, że odmawiając koronkę, zapominałem przesuwać koraliki. „Dla Jego bolesnej męki” brzmiało i brzmiało. Sam nie wiem, ile tych dziesiątek odmówiłem.
M.K.: Gdybym spotkał kogoś, komu wali się życie, chce rzucić kapłaństwo czy współmałżonka albo doświadcza innych poważnych zawirowań, to poleciłbym Camino. To naprawdę jest przestrzeń do pobycia ze sobą i z Bogiem, której na co dzień nie mamy.
Skoro przeważnie idzie się samotnie, w drodze nie pada zbyt wiele słów. O czym milczy się na Camino?
J.D.: O fragmencie z Pisma Świętego, o tajemnicach Różańca...
Camino jest dzisiaj bardzo popularne. Jednak, jak pokazują statystyki, większość wędrowców wyrusza w drogę nie z motywów religijnych. Camino to dla nich przygoda, jakieś doświadczenie duchowe, turystyka. Często nie są to nawet chrześcijanie.
J.D.: Spotykaliśmy na przykład sporo Koreańczyków.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).