Nieobecni

Katarzyna Solecka Katarzyna Solecka

publikacja 28.10.2025 10:50

Właściwie nie wiadomo jak o tym pisać, jak do tego podejść, co jest ważne, a co pozostaje tylko tłem. Na początek dwa obrazki.

Pierwszy: doskonale nam znany. Cały szereg: księżna Jadwiga, co chodziła boso, Albert  malarz bez malowania, wszyscy Franciszkowie świata, małe Tereski z warzywniaka i panny służące. W ślad za nimi pochód innych: matek i ojców, żołnierzy, zakonnic… Tak wielu, których życie zdaje się wiązać z rezygnacją, ofiarą, jakkolwiek to nazwiemy, a jednocześnie, paradoksalnie, przeżywają własne życie nie w kluczu poświęcenia a dziękczynienia, radości bycia z Bogiem, w pokoju serca.

Drugi obrazek: tych, którzy porzucili kariery, zaszczyty, to, co błyszczy. Zaszyli się w uroczym domku po dziadkach (zawsze się jakiś znajdzie) albo w pracy dającej wystarczające korzyści. Mają wszystko co trzeba, krzywią się na to, co powierzchowne.Jakie by to oni książki napisali, konkursy wygrali, osiągnięcia osiągnęli! Unosi się wokół nich ledwo wyczuwalny zapach wyższości…Tyle tylko, że tę wypisaną na ustach deklarację tworzą jakby po fakcie. Nie chcą. Nie potrzebują. Bez łaski.

Dwie postawy na pozór tak podobne. Po owocach ich poznacie? Oczywiście. Niestety, proszę wybaczyć, my najczęściej nie mamy tyle czasu. Musimy wybierać, swoje życie jakoś poukładać, zdecydować. Bo doskonale znamy przecież i to: nieobsadzone stanowiska, zadania, których nikt nie podjął, przerwane inicjatywy, bo kogoś zabrakło. Znamy też przepracowanych, pozostawionych, nadmiernie obciążonych, nieumiejętnych bez wsparcia…

Właściwie nie wiadomo jak o tym pisać, jak to nazwać. Jak nie popadać w oskarżycielski ton, pod płaszczykiem dochodzenia sprawiedliwości nie ukrywać pogardy. Gdzie są ci wszyscy zdolni i obiecujący? Dlaczego nie ma ich tutaj z nami? Czy powinniśmy podejmować coś, na czym się nie znamy?Przyjęcie kolejnego obowiązku to kwestia bycia odpowiedzialnym czy bycia zapchajdziurą? Ktoś powie: to nie na naszą głowę, zajmij się sobą, człowieku, bo jakoś nikt ci wielkiej kariery nie proponuje. Tak, nie da się ukryć. Pytania jednak pozostają.

Jak okazać się jednym, a nie drugim? Kiedy ofiara (z własnych zdolności, czasu, siebie) przechodzi w dar? Co przyjąć, co odrzucić, który trud wziąć na swoje barki, do czego przyłożyć ręce? Gdzie się kończy kariera,a zaczyna służba?

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..