O Belgii mówią, że jest pogańska. Nietrudno się dziwić takiemu zdaniu, jeśli w brukselskiej katedrze można spotkać młodzież pytającą przewodnika, do czego służą konfesjonały.
Uczymy się pomagać
Opiekunowie ośrodka z Ostendy mają świadomość swoich ograniczeń. Mówią o wielu rozczarowaniach. - Musimy każdego dnia - wyznaje jedna z wolontariuszek - na nowo szukać metod. Trafiają do nas ludzie zagubieni. Oni nie zawsze zdają sobie sprawę ze swoich problemów. Wtedy potrzeba wielkiej cierpliwości, zanim się sami otworzą na pomoc. W przeciwnym razie, nie można liczyć na skuteczność. Jeśli oni nie pozwolą sobie pomóc, ingerencja w ich życie sprawi, że odejdą. Muszą się najpierw otworzyć.
- Mamy także spotkania formacyjne - dodaje diakon - na których stawiamy sobie pytania o naszą służbę. Wymieniamy doświadczenia i uważnie się przyglądamy naszym poczynaniom. Często zmieniamy metody, chcemy je ciągle ulepszać. Zresztą żaden przypadek ludzkiego losu, z którym się spotykamy u naszych podopiecznych, nie jest do siebie podobny. Każdy wymaga indywidualnego podejścia.
Być Kościołem w Male
Dotychczas każda próba porównania Kościoła w Belgii z naszymi doświadczeniami kończyła się podobnym wnioskiem: oddziela nas nie tylko odległość, ale też odmienność tradycji, zwyczajów i postaw. Zupełnie inaczej jest w opactwie oddalonym około 30 kilometrów od Brugii - jednego z piękniejszych średniowiecznych miast Belgii. Tu czas jakby się zatrzymał. Siostry ubrane są w długie habity, zupełnie jak w Polsce. Na twarzach mają nawet podobny uśmiech.
W stylowym saloniku gości przyjmuje przełożona sióstr - matka Johhanes Fillet. - Największym problemem naszej wspólnoty - wyznaje - są powołania. Choć w klasztorze mieszka ponad 30 sióstr, to potrzeby są wciąż bardzo duże, a młode dziewczyny niechętnie myślą o życiu zakonnym.
Charyzmat sióstr związany jest z soborowa wizją Kościoła. Misję Chrystusa starają się przedłużać przez liturgię, modlitwę i różnego rodzaju dzieła. Kiedy na Mszy przystępują do Komunii św., tworzą procesję w kształcie koła. Chcą w ten sposób przypominać sobie, że Kościół jest wspólnotą. - A my tę prawdę szczególnie zgłębiamy - mówi matka Johhanes. - Uczymy się być Kościołem.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.