Dzień IX (11.12)
jak przyobiecał naszym ojcom – na rzecz Abrahama i jego potomstwa na wieki.
Obietnica i wieczność….
Jak pojąć wieczność i to, że coś zostało obiecane na ten czas? Człowiek żyje przecież najwyżej kilkadziesiąt lat – potem odchodzi…
Abraham żył tak dawno temu, że trudno to sobie nawet wyobrazić. Nie wiemy dobrze, jak wyglądało jego codzienne życie, mamy nikłe pojęcie o czasach, w których żył. A jednak, dzięki otrzymanej wtedy Bożej obietnicy i swojej na nią odpowiedzi – znamy go do dzisiaj. Co więcej, jest dla nas wzorem wiary.
Czy jesteśmy w stanie zrozumieć, czym dla Abrahama było uwierzenie w to, co powiedział mu Bóg? Boża obietnica wiązała się z sytuacją trudną dla niego, z niepłodnością jego żony, Sary. Była nadzwyczaj hojna – nie tylko Abraham miał mieć dzieci, ale miał stać się protoplastą wielkiego narodu i błogosławieństwem dla ludzi na ziemi. W zamian Pan „chciał” tylko jednego – by porzucił on swoje znane życie, utarte drogi, którymi się poruszał i wyruszył w nieznane. By wyruszył w drogę, którą przygotował mu sam Bóg.
I tak naprawdę to jest to ciągle ta jedyna rzecz, jakiej Bóg chce od człowieka, od każdego z nas – opuszczenie „ciepełka” starego życia i rozpoczęcie życia nowego, w drodze i w nasłuchiwaniu tego, co jest Bożą wolą. Bóg chce, by człowiek zdecydował się wreszcie Mu zaufać – całkowicie, aż po ofiarę z tego, co najcenniejsze…
Boża obietnica odnośnie Abrahama spełniła się. Jest ojcem narodu izraelskiego. Jest duchowym ojcem wielu ludzi.
A czy wierzymy, że wypełni się obietnica dana nam? Czy wierzymy, że narodzenie Boga na ziemi jako Człowieka było początkiem naszego zbawienia? Czy chcemy wyruszyć w drogę, nie wiedząc, co nas może na niej spotkać, ale co dnia od nowa starając się ufać Bogu, wierząc w Jego dobroć i miłosierdzie? Czy wierzymy w Boże obietnice?
Panie, daj siły, by nie pokonało mnie zmęczenie na drodze ku Tobie…