Kazania biskupa Wilhelma

„Nie możecie sobie wyobrazić, jak mocna nas tu łączy siła, nas, biskupów całego świata, z różnych ras ludzkich, mówiących tylu różnymi językami. Jesteśmy jednością” – pisał bp Wilhelm Pluta podczas obrad Soboru Watykańskiego II. 22 stycznia przypada 32. rocznica śmierci sługi Bożego.

Reklama

Ten biskup udzielił mi sakramentu bierzmowania w 1960 r. Wydarzenie przypominam sobie jak przez mgłę. Trudno jest mi powiedzieć, o czym było kazanie, chociaż na pewno się na nim nie nudziłam. Postać biskupa gorzowskiego była pełna dostojeństwa, na rozpoczęcie Mszy św. szedł w procesji przez kościół i błogosławił wiernych z powagą. Sakrament bierzmowania przyjmowało ok. 200 osób, a może nawet 300, i, co ciekawe, było tylko dwóch świadków. Podchodziliśmy w rzędzie do celebransa, przede mną szła koleżanka ze szkoły, przyjęła imię Jadwiga, a ja Teresa. Odpowiadając na pytanie bp. Wilhelma o wybrane imię bierzmowania, widziałam jego życzliwe spojrzenie i utkwiło mi w pamięci, że biskup „klepał” nas z ojcowską troską w ramię. To był gest potwierdzenia wyjątkowości tego wydarzenia, obdarowania łaską Ducha Świętego i uznania dojrzałości, chociaż mieliśmy tylko 13 lat – opowiadała Bożena Kucharska ze Świebodzina.

Chrystus we fraku

Pod koniec lat 70. XX w. Jarosław Dzwonkowski, uczeń technikum, przyjmował z rąk sługi Bożego sakrament bierzmowania w gorzowskiej katedrze. – Pamiętam pewną historię z kazania bp. Wilusia (tak na niego mówiliśmy). Biskup opisał historię z pewnego teatru. Wybitny aktor występował w dramacie „Chrystus we fraku”. Spektakl miał ośmieszyć w bluźnierczy sposób Pana Jezusa. Artysta, najprawdopodobniej osoba niewierząca, nie miał skrupułów z występem w obrazoburczej sztuce. Tysiące widzów z napięciem oczekiwały na premierowe przedstawienie, które miało dać impuls do kolejnych adaptacji w innych teatrach. Bp Pluta budował napięcie, a jednocześnie zwracał uwagę, że już sam tytuł spektaklu był bluźnierczy. Na widowni panowała cisza, aktor grający Chrystusa we fraku wychodzi na scenę i ma odczytać jeden z najpiękniejszych fragmentów Ewangelii „Osiem Błogosławieństw”. Scenariusz zakładał, że aktor powinien ze złością rzucić Pismo Święte na ziemię i sponiewierać je. Jednak po przeczytaniu Ewangelii nie rzucił książki, ale się przeżegnał, pocałował Pismo Święte i ze czcią odłożył. Zszedł w milczeniu ze sceny. Zniknął na zawsze… Tłumy, jak po najbardziej wymownym kazaniu, rozeszły się do domów – wspominał kazanie sługi Bożego Jarosław Dzwonkowski z Gorzowa Wlkp.

Owoce Ducha Świętego

Bardzo czytelny przekaz wiary był zrozumiały dla młodych ludzi, przeżywających swoje rozterki i wątpliwości. Uczniowie po latach pamiętają przykłady, ale również subtelność tłumaczenia zawiłości wiary. Kazania były długie, jednak większość z młodych słuchaczy było zainteresowanych kolejnymi przykładami i wyjaśnieniami. „A więc chcemy usłyszeć parę słów wyjaśnienia o poszczególnym darze Ducha Świętego. One razem wzięte i pojęte mogą nam ukazać całą moc blasku światła, życiodajnego ciepła i siły Ducha Świętego, którego nie można porozszczepiać jak promienie słońca. Słońce jest jedno, ale bardziej zrozumiałe w mocy i pomocy światu oraz człowiekowi, gdy działanie promieni słońca wyjaśni się działaniem na różne etapy życia – zasianie, kiełkowanie, rozwój i wzrost” – pisał bp Pluta. Przyznawał jednocześnie, że Ducha Świętego, będącego Osobą, nie można rozszczepiać na „dary”. Różnorodność darów podkreśla ich jedność, a ich wspólne działanie ułatwia człowiekowi sprawne myślenie i działanie dziecka Bożego.

– Na Panu Jezusie „spoczął Duch Święty” darami, na które powołuje się Chrystus, opierając się na przepowiedniach proroka Izajasza. A my jesteśmy dopuszczeni do udziału w życiu Jezusa Chrystusa, a więc do Jego darów. Raz jeszcze – sprawności Ducha Świętego, zwane „darami”, umożliwiają nam sprawniejsze wejrzenie w tajemnicę naszego uświęcenia i sprawniejsze realizowanie „królestwa Bożego” w nas i wkoło nas – nauczał sługa Boży. Zwracając się do młodzieży, biskup pytał: – Dzieci Boże, chyba zrozumiałyście jakoś wasze istnienie w Panu Bogu, wasze działanie w Nim i z Niego oraz dojrzałość w postaci pełnego człowieczeństwa?

W nauczaniu o owocach Ducha Świętego biskup gorzowski zdecydowanie akcentował, że szczytem rozwoju i dojrzewania dziecka Bożego jest delikatność sumienia. Bp Wilhelm przekonywał, że wszyscy ludzie boją się człowieka bez sumienia, który może „obdarowywać” otoczenie nieszczęściami, całkowitym przeciwieństwem owoców Ducha Świętego i błogosławieństw. „Boże działanie, nieustannie otaczające człowieka Bożego, udzielające się jako dary Ducha Świętego, jest stałą inspiracją Boga. Stąd człowiek chętniej i radośniej słucha Bożych inspiracji i ochotniej przyjmuje postawy, które nazywamy owocami Ducha Świętego (miłość, radość, pokój, cierpliwość, prawość, dobroć, wierność, łagodność »skromność«, wstrzemięźliwość »czystość«)” – nauczał bp Pluta.

Sobór Watykański II

Do największych wydarzeń w Kościele XX w. należał Sobór Watykański II. W obradach ojców natchnionych przez Ducha Świętego brał udział bp Wilhelm Pluta, podchodzący do spotkania biskupów całego świata z wielkim entuzjazmem. Niestety, biskup gorzowski nie dostał paszportu od władz PRL i nie mógł uczestniczyć w rozpoczęciu obrad Soboru Watykańskiego II.

„Rozpoczynający się Sobór wstaje w Kościele niczym dzień-zwiastun najwspanialszego światła. Teraz jest zaledwie jutrzenka, a przecież już ta pierwsza zapowiedź wstającego dnia jaką słodyczą napełnia nasze serce! Wszystko tu tchnie świętością, wszystko budzi radość. Wraz z Wami wokół grobowca Księcia Apostołów jaśnieją złote świeczniki, czyli powierzone Wam Kościoły. Rzec by można, że niebo i ziemia jednoczą się w obradach Soboru: święci Niebios, roztaczając pieczę nad naszymi pracami, wierni ziemi, wznosząc nieustanne modły do Pana, i Wy, wspierani natchnieniem Ducha Świętego, by wspólna praca odpowiadała dzisiejszym oczekiwaniom i potrzebom różnych narodów. Wymaga to od Was pogody ducha, braterskiej zgody, umiaru w projektach, godności w dyskusjach i mądrości w obradach” – mówił do ok. 3 tys. biskupów w bazylice św. Piotra w Rzymie papież Jan XXIII, otwierając Sobór Watykański II 11 października 1962 roku.

Siła i moc Ducha Świętego

Dopiero 9 listopada bp Wilhelm w towarzystwie bp. Ignacego Jeża wyjechali pociągiem z Warszawy do Rzymu i 11 listopada dotarli do Watykanu. Byli spóźnieni, ale zafascynowani atmosferą soboru. „Wiele już macie wiadomości z Soboru. Wiecie też zapewne, że naszym obradom i modlitwom przysłuchują się przedstawiciele wielu niekatolickich Kościołów całego świata. Nie możecie jednak wiedzieć, ani sobie wyobrazić, jak mocna nas tu łączy siła, nas, biskupów całego świata, z różnych ras ludzkich, mówiących tylu różnymi językami. Jesteśmy jednością, bo ożywia nas jeden duch, duch miłości pochodzący od Ducha Świętego, niestworzonej miłości w Bogu. Ta jedność miłości i troska o jeden Kościół Chrystusowy, i ta wielka swoboda wypowiadania się 2500 biskupów z całego świata najbardziej zadziwia braci naszych z Kościołem Chrystusowym niezjednoczonych” – pisał pod koniec 1962 r. bp Pluta w liście pasterskim do diecezjan.

Uczestnicząc w III sesji soboru w 1964 r., bp Wilhelm doceniał wielkość i wyjątkowość Vaticanum II, będącego wsłuchiwaniem się uczniów Chrystusa w Ducha Świętego. „Kościół szuka swoimi wielkimi wysiłkami soborowymi drogi do Jezusa. Szuka drogi dla dzisiejszych ludzi umęczonych trudami i złem” – mówił bp Wilhelm Pluta w audycji Radia Watykańskiego, w październiku 1964 roku.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama