– Wiesiek zapytał mnie któregoś dnia, czy chciałbym do nich przystąpić. Podświadomie czekałem na coś takiego. Myślę, że był on ostatnim posłańcem, który mnie uratował – wspomina pan Sławomir.
Do zakonu mogą należeć mężczyźni, którzy ukończyli 18 lat, są wierzącymi i praktykującymi katolikami, i chcą pomagać bliźnim oraz pogłębiać swoją wiarę – mówi Henryk Borowski. Do Rycerzy Kolumba nie można wstąpić samemu, ale konieczne jest zaproszenie przez jednego z rycerzy lub rekomendacja kapelana. Samopomoc ma przybierać konkretne formy. – W świecie zakon zakłada nawet towarzystwa ubezpieczeniowe, żeby zabezpieczać rodziny – mówi S. Jakubowski. Zakon ma także swoje rytuały, które jednak zachowane są w tajemnicy i osoba postronna nie może w nich uczestniczyć. Są cztery stopnie wtajemniczenia rycerskiego: miłosierdzie, braterstwo, jedność i patriotyzm. – To są po prostu cnoty rycerskie. Najważniejsze jest świadczenie miłosierdzia, a potem utrzymanie jedności i jej pogłębianie w rodzinach, zakonie, Kościele i ojczyźnie – wyjaśnia H. Borowski.
Idea zakonu pasuje do rady, która powstała w Nidzicy, bo przyjęła ona nazwę „Miłosierdzie Boże”.
Rycerz w moim domu
Jak zareagowali krewni nowo mianowanych rycerzy? – Ksiądz Andrzej powiedział nam na początku, że organizacja nie po to istnieje, by rozwalać rodziny. One są na pierwszym miejscu. Praca w zakonie nie może polegać na tym, że stracą na tym nasi najbliżsi – mówi Henryk Borowski. Każda żona musiała zrozumieć nowe zaangażowanie męża... i ilu jest członków wspólnoty, tyle było reakcji. Po dwóch latach jednak panie się już oswoiły z obecnością rycerza w swoim domu. – Ja wstąpiłem do Rycerzy Kolumba bez uzgodnienia z żoną. Nie chciałem ryzykować. Z czasem się domyśliła i miałem czas na wypracowanie jej akceptacji. Zresztą myślę, że przekonały ją owoce mojej obecności w zakonie. Zmieniłem się i to jest plus, tak myślę. Realnie stąpam po ziemi, a żona jest realistką – mówi Sławomir Jakubowski.
Zmieniło się także jego podejście do życia parafialnego. Mieszka w miejscowości nieopodal Nidzicy, nie należy do wspólnoty ks. Andrzeja. – Próbowałem podchodzić do mojego proboszcza, żeby coś zrobić w parafii, ale najczęściej się spóźniałem na akcje, które organizował. W ostatnich latach postanowiłem sam wyznaczyć sobie zadnia. W poprzednim roku porządkowałem cmentarz. W tym roku byłem już ponad pięć razy. Na kolędzie ksiądz zapytał o to, czy nie chciałbym należeć do rady parafialnej – mówi Sławek.
To jest właśnie metoda pracy Rycerzy Kolumba – zaangażowanie w parafii i życiu społecznym.
Bazą dla nidzickiej organizacji jest parafia Miłosierdzia Bożego i tutaj rada zakonu podejmuje działania. – Główne akcje charytatywne rycerzy odbywają się w Adwencie i Wielkim Poście. Na Boże Narodzenie przygotowują paczki dla rodzin potrzebujących pomocy z całego miasta, a przed Wielkanocą zbierają datki na dzieci niepełnosprawne. Oczywiście, można na nich liczyć także przy organizowaniu festynu i pracach porządkowych przy kościele – mówi ks. Andrzej.
Parafianie znają już dobrze ideę Rycerzy Kolumba i ich rozpoznają. Podczas uroczystości występują bowiem w kościele w szarfach, które mają zamiast zbroi lub munduru. Można także rozpoznać ich samochody, bo na szybie umieszczają logo zakonu. – Żeby rada dobrze działała, musi być podzielona na grupy zadaniowe. Dotyczą one różnych dziedzin naszego życia. Na przykład w Kościele chodzi o działania na rzecz ewangelizacji, wspieranie powołań, prace porządkowe i renowacje kościołów, zgłębianie nauczania ojca świętego i pozostawanie mu wiernym. U nas do tej grupy należy czterech rycerzy. Są także zespoły, które działania kierują w stronę lokalnej społeczności, rodzin, młodzieży i samej Rady Rycerzy Kolumba – wyjaśnia Henryk Borowski.
Każda rada ma także prawo założenia konwentu młodzieży. Chodzi o katolicką formację młodych ludzi i próbę ich zaangażowania w działalność charytatywną i organizacyjną w parafii. Te grupy to rady giermków. Kiedy młodzi kończą 18 lat, mogą być zaproszeni do zakonu. W Nidzicy nie ma jeszcze giermków, ale rycerze myślą o tym, żeby w przyszłości stworzyć taką grupę.
Nidziccy rycerze są pierwszymi w archidiecezji warmińskiej i stawiają sobie ambitne cele. Prócz konkretnych działań chcą pracować nad świadomością katolików, których spotykają w swoim życiu. Pragną po prostu świadczyć życiem. – Zadań jest mnóstwo. Myślę, że najważniejszym jest praca nad świadomością katolików. Spotykamy się często z niewielkim zrozumieniem roli świeckich w Kościele i to trzeba zmieniać przez osobisty przykład – mówi Wiesław Dębski.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.