– To już nie jest tak jak w szkole, że cyk! – i wszystko spoczywa na katechecie, a my przychodzimy w maju do kościoła na gotowe – mówią państwo Stankiewiczowie.
Obecnie w Polsce po raz pierwszy do Komunii św. przystępuje się w III klasie szkoły podstawowej. Jednak coraz więcej rodziców decyduje się na wcześniejsze przygotowanie dzieci do przyjęcia tego sakramentu. – To wspaniały moment, bardzo uroczysty. W dodatku mogłam przystąpić do Pierwszej Komunii Świętej razem z najlepszą przyjaciółką – mówi Łucja.
Zaczęło się od...piłki nożnej
Monika i Grzegorz Stankiewiczowie są rodzicami trójki dzieci. Ich najstarszy syn Wiktor poszedł do Komunii św. razem z klasą, ale już dwójka młodszych – Łucja i Nikodem – przyjęła Pana Jezusa do serca podczas liturgii w Wielki Czwartek w dużo mniejszym gronie.
– Na początku nie planowaliśmy indywidualnego przygotowania. Słyszeliśmy o tym, ale nie myśleliśmy o tym na poważnie. Namówili nas do tego przyjaciele – ich córka korzystała z edukacji domowej i zwyczajnie nie miała klasy, z którą mogłaby odbyć przygotowanie, więc ten obowiązek spoczywał na rodzicach. Przeanalizowaliśmy szybko argumenty za. Okazało się, że argumentów przeciw właściwie nie ma i zdecydowaliśmy, że dziewczynki – najlepsze przyjaciółki – razem przyjmą sakrament – mówi pan Grzegorz.
– Omówiliśmy wszystko z księdzem proboszczem, do tego bowiem wymagana jest jego zgoda. Musieliśmy wiedzieć, czego on od nas oczekuje i jak to wszystko powinno wyglądać. Dodatkowo w przypadku Łucji pomagał nam jej szkolny katecheta, który wiedział, że będzie ona przystępować do Komunii św. indywidualnie, ale razem z innymi dziećmi zaliczała po kolei wszystkie sprawdziany, modlitwy... – tłumaczy pani Monika.
Łucja przystąpiła do Komunii św., kiedy była w II klasie, a Nikodem – kiedy był w klasie I. – Jego przygotowywaliśmy bardziej samodzielnie. Na pewno w tej formacji pomógł nam fakt, że Nikodem wcześnie zaczął służyć do Mszy św. jako ministrant. Nieżyjący już ks. Piotr Podolak przekonał go, żeby przyszedł jako mały chłopak – zaczął po prostu grać z ministrantami w piłkę nożną, a wiadomo, że żeby grać z ministrantami, to samemu też trzeba być jednym z nich. W przygotowaniu do przyjęcia Komunii św. to pomaga – po prostu uczestniczy w liturgii czynnie, bardziej świadomy tego, co się dzieje – opowiada pani Monika.
Rodzina –parafia–szkoła
Do przyjęcia indywidualnego Komunii św. potrzebna jest jedynie zgoda proboszcza, reszta jest właściwie zostawiona rodzicom: czas przygotowania, sposób, przekazywane treści. Skąd więc wiadomo, że dziecko jest dobrze przygotowane? – Komunię św. dla dzieci przywrócił papież Pius X. W swoim nauczaniu podał jedno podstawowe kryterium: czy dziecko potrafi odróżnić zwykły chleb od Eucharystii. Dla papieża było to wystarczające. Oczywiście mamy jeszcze inne kryteria, które wynikają z życia rodziny, ukształtowania i formacji zarówno rodziców, jak i dziecka. Najważniejsze jednak pozostaje kryterium podane przez Piusa X i jemu bym zaufał – podkreśla ks. dr Bartłomiej Matczak, dyrektor Wydziału Duszpasterskiego warmińskiej kurii.
Pius X sam jako dziecko musiał długo czekać na przyjęcie Pana Jezusa. Kiedy już jako papież przyjmował na audiencji angielską damę z 4-letnim synkiem, mały John zapytał go, kiedy będzie mógł przyjąć Komunię św. Papież zadał mu dwa proste pytania: „Kogo przyjmujesz w Komunii Świętej?” (padła odpowiedź: „Jezusa Chrystusa”) i „A kim jest Jezus Chrystus?” („Synem Bożym” – odrzekł chłopiec). To wystarczyło, by papież następnego dnia udzielił chłopcu Komunii św.
– W przyjęciu Komunii Świętej najważniejsza jest świadomość, że przyjmuję Chrystusa prawdziwego i żywego, że w tym sakramencie wchodzę w tak wielką bliskość z Nim, że nic i nikt nie może mi jej odebrać, a jednocześnie muszę mieć świadomość, że przystępowanie do Eucharystii pokazuje mi moje miejsce we wspólnocie Kościoła. Spożywając Eucharystię, nie tylko otwieram się na życie wieczne, ale więcej – ja je przyjmuję – zaznacza ks. Matczak.
Jak podkreśla dyrektor Wydziału Duszpasterskiego, przygotowanie do przyjęcia po raz pierwszy Komunii św. to ważny temat. – Obecnie dyskutujemy na zebraniu dyrektorów wydziałów duszpasterskich na ten temat w związku z przygotowaniami programu duszpasterskiego na lata 2019–2022. W czasie obrad padają m.in. postulaty, by przenieść akcent przygotowania z parafii i szkoły na rodzinę. Trzeba formować rodziców, którzy następnie pracują z dzieckiem – przekazywanie dziecku wiary jest zadaniem rodziców, a księża czy katecheci mają w tej formacji pomagać. W ten sposób powstaje nam triada: rodzina–parafia–szkoła, gdzie najważniejsze zadanie spoczywa na rodzicach, bo to od nich dziecko uczy się wiary – zaznacza ks. Matczak.
Prezenty są, czemu nie?
Monika i Grzegorz potwierdzają, że konieczność przygotowania dzieci wymusiła w pewien sposób refleksję nad odpowiedzialnością za przekazywanie wiary. – Chodzimy razem do kościoła na Msze św., w domu się modlimy, ale przygotowanie do przyjęcia sakramentu to już poważna sprawa, duża odpowiedzialność i wiele myśli, że to od nas zależy, jak dzieci będą potem tę wiarę pielęgnować i ją przeżywać – mówi pan Grzegorz.
Jak podkreśla, przygotowując dzieci do Komunii św., sami też się formują. – To już nie jest tak jak w szkole, że cyk! – i wszystko spoczywa na katechecie, a my przychodzimy w maju do kościoła na gotowe. Tu przez cały czas wspólnie dążymy do celu – opowiada, a pani Monika dodaje, ze od czas przygotowań wprowadzili w domu nową tradycję – wspólne czytanie Pisma Świętego: przynajmniej Ewangelii dnia razem z komentarzami. – Dla życia rodzinnego to bardzo pożyteczne – uważa.
Choć nie ma konkretnego dnia wyznaczonego na przyjmowanie indywidualnie Komunii św., to zarówno Łucja, jak i Nikodem przystępowali do niej w Wielki Czwartek. – W zasadzie nic oprócz strojów nas nie wyróżniało, może jedynie oficjalna prośba do proboszcza o udzielenie sakramentu. Ale poza tym nie było żadnych innych elementów, byliśmy jakby wtopieni w liturgię – wspomina Monika. – Wspaniałe przeżycie, Wielki Czwartek, ustanowienie sakramentów Eucharystii i kapłaństwa... wszystko to się pięknie układa. Sam moment przyjęcia przez dzieci Komunii św. był dla nas bardzo uroczysty – podchodziliśmy całymi rodzinami, a dzieci były przez nas otoczone. To takie rodzinne święto, wkroczenie w tajemnicę, w sakrament – mówi pan Grzegorz.
Stankiewiczowie cenią jeszcze kilka drobnych szczegółów, które dają się zauważyć przy indywidualnej Komunii św. – Bardzo ważna kwestia praktyczna: o wiele łatwiej jest znaleźć salę na przyjęcie, a i ceny są wówczas bardziej przyjazne – mówi z uśmiechem pani Monika. – Rodzina i tak się zjeżdża na święta, więc z tym też wielkiego problemu nie było. Jeśli chodzi o prezenty to ten zwyczaj jest znany, przyjęty i nie widzieliśmy powodów, żeby się temu przeciwstawiać. Poprosiliśmy tylko, żeby prezenty pojawiły się nie w sam dzień przyjęcia Komunii św., a po prostu podczas rodzinnego świątecznego obiadu w drugi dzień świąt – podkreśla pan Grzegorz. – Niezależnie od tego, czy dziecko przygotowują rodzice, czy katecheta w szkole, najważniejsze się nie zmienia – przyjęcie przez dziecko prawdziwego i żywego Chrystusa. Jeśli dziecko jest gotowe, nie musi czekać na ten wspaniały moment – przypomina ks. Matczak.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).