– Pokazujemy, że sport może być również drogą do uwielbienia Pana Boga – mówi ks. Wojciech Kotowicz, duszpasterz SLO archidiecezji warmińskiej.
Krzysztof Kozłowski /Foto Gość
– Zwycięzcy ligi pojadą na mecz jednej z topowych drużyn ekstraklasy. Co roku jest to dla nich ogromne przeżycie – zapewnia kapłan.
Krzysztof Kozłowski: Cały świat fascynuje się piłką nożną. Ligi krajowe, Liga Europy czy Liga Mistrzów. Do tego mecze reprezentacji narodowych. Ale archidiecezja warmińska ma również swoją ligę, która już niebawem rozegra pierwsze spotkania...
ks. Wojciech Kotowicz: Dyscyplin jest wiele. Każdy ma swoje zainteresowania. Jednak żeby uprawiać siatkówkę, piłkę ręczną czy sport indywidualny, trzeba doskonalić swoje umiejętności pod okiem trenera. A do gry w piłkę nożną wystarczą kawałek podwórka czy trawnika, dwa kijki wbite w ziemię czy choćby bluzy wyznaczające bramkę. Nie trzeba wiele. To powoduje popularność piłki, zwłaszcza u najmłodszych. Poza tym, kiedy drużyna narodowa odnosi sukcesy, każdy chce być Błaszczykowskim, Lewandowskim czy Szczęsnym. Dla młodych chłopców są to wzorce sukcesu sportowego. A właśnie młodzi są ministrantami. Wychodząc naprzeciw tym zainteresowaniom, od kilku lat organizujemy ministrancką ligę. I to się przyjęło. W tym roku rusza kolejna edycja rozgrywek, która powinna jak zawsze przynieść wiele pozytywnych emocji. Udaje się to za sprawą zaangażowanych kapłanów, którzy dostrzegają, jak ważny jest sport w kształtowaniu młodego człowieka. Rozgrywki trwają do maja. Kończą się finałowym turniejem w WSD „Hosianum”, na który przyjeżdżają cztery najlepsze zespoły. Co cieszy, każdego roku zwiększa się liczba parafii, które włączają się w sportową rywalizację. A jest to wyzwanie, bo trzeba organizować mecze. Włączają się w to całe społeczności, kapłani i rodzice.
Czyli jest to budowanie wspólnoty wokół służby liturgicznej. Jest to również dopełnienie formacji młodych?
Doskonale pamiętamy słowa św. Jana Pawła II, które tak często powtarzał: „W zdrowym ciele zdrowy duch”. Sam miał ducha sportowego, grał w piłkę nożną, jeździł na nartach, pływał, aktywnie spędzał czas wolny. Dbanie o swoje ciało, czyli szeroko pojęty sport, wpływa na harmonię człowieka, dopełnia dobre wykorzystanie talentów, jakimi obdarzył nas Pan Bóg. Warto wspomnieć i św. Jana Bosko, który mawiał: „Kiedy boiska są puste, diabeł się cieszy. Kiedy boiska są pełne, diabeł się smuci”. Dlatego chcemy zaproponować ministrantom aktywność sportową. I nie chodzi tu o zwykłą kulturę fizyczną – choć to ważne – ale o połączenie aktywności z formacją duchową. Przed każdym meczem modlimy się, pokazujemy, że sport również może być drogą do uwielbienia Pana Boga. Jak ważna jest aktywność w młodym wieku, zwłaszcza dziś, kiedy prowadzimy siedzący tryb życia, powinien dostrzegać każdy.
Postawa sportowców może być ewangelizacją. Choćby zrobienie znaku krzyża przez skoczków narciarskich czy wbiegających na boisko piłkarzy. Pan Bóg i sport. Komu Bóg pomaga?
Nie wiem, której drużynie. (śmiech) Ale chodzi o kształtowanie postawy uczciwości, miłości w rywalizacji, na pewno wytrwałości, a w trudnych chwilach oddawanie się pod opiekę Bożą. Bo to nie o wynik chodzi, ale o zbawienie, ukształtowanie w sobie prawego ducha. Widzimy wiele gestów czynionych przez sportowców, które jednoznacznie określają ich relację z Bogiem. Śmiem twierdzić, że nie są to puste gesty czy magiczne znaki, które mają przynieść szczęście i medal. To ich świadectwo. Wystarczy zobaczyć, w jakie akcje Kościoła oni się włączają, by to sobie uświadomić. Spójrzmy na wypowiedzi Agnieszki Radwańskiej, Roberta Lewandowskiego czy Kamila Stocha – oni wprost przyznają się do Chrystusa. Oni są z tego dumni. Myślę, że swoją postawą ewangelizują. Kiedy mówimy o młodych ministrantach, to oni poszukują swoich idoli i znajdują ich wśród wybitnych sportowców. Widzą, że ważną rolę w ich życiu odgrywa Pan Bóg.
Czy ministranci mają również okazje do spotkania się ze sportowcami?
Oczywiście. Na spotkaniu bożonarodzeniowym gościliśmy Krzysztofa Hołowczyca, później Joannę Jędrzejczyk. Oni poświęcają swój czas, którego przecież nie mają wiele, by spotykać się z młodymi, odpowiadać na pytania, dać świadectwo. Oni wszczepiają w młodych nie tylko ducha sportu, ale i świat ewangelicznych wartości.
Radość z prawej rywalizacji, możliwości spotkania wybitnych sportowców. Co jeszcze daje służba liturgiczna, jakie owoce przynosi liga ministrancka?
Na pewno budowanie wspólnoty. Razem stajemy przy ołtarzu, jest nas wielu wyznających te same wartości. Cieszymy się obecnością. Zauważam, że chłopcy w mediach społecznościowych mają utworzone grupy, komunikują się ze sobą, a podczas spotkań pogłębiają wzajemne relacje, nawiązując przyjaźnie. Są z różnych części naszej archidiecezji, ale mimo to rozmawiają na spotkaniach, wspólnie się bawią, tworzą wspólnotę. Zależy nam na tym, żeby budować jedną wielką rodzinę służby liturgicznej.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).