Piekło pogranicza

Suruç i Kobane. Dwa sąsiadujące ze sobą miasta leżące na pograniczu turecko-syryjskim. Konieczny przystanek dla tysięcy uchodźców uciekających przed terrorem Państwa Islamskiego. Odwiedziliśmy Kurdów – chrześcijan w obozach dla uchodźców na pograniczu spływającym krwią.

Reklama

Rodzina Rasmi przeżyła, chowając się w piwnicy. Godziny w ciemności, bez jedzenia i picia. I ucieczka przez góry. Odpieranie ataków terrorystów z Państwa Islamskiego. Sama strzelała. W końcu musiała bronić swoich dzieci. Jej wspomnienia, zdjęcia na telefonie. Okrutne. Oderwane kończyny, wyrwane kawałki ciała, rozprute brzuchy niemowląt, śmierć pod gruzami. Gdy człowiek myśli, że to już szczyt bestialstwa, przychodzą jeszcze mocniejsze obrazy. Mała łazienka, wciśnięto w nią na siłę kilkanaście ciał. To zwłoki małych dziewczynek, większość nie skończyła 10 lat. Z pokrwawionej masy ludzkiej wystają kosmyki włosów, kokardki, różowe trampki. Kobiece głowy kładzione na gzymsach domów, nabijane na metalowe pręty. Rasmi opowiada, że na własne oczy widziała, jak bojownicy IS przekraczali nie niepokojeni granicę turecko-syryjską.

Przysłuchuje się jej córka, śliczna dziewczynka. Ma jakieś 9 lat. Historie nie robią na niej wrażenia. Ona i tak chce wracać do Kobane. Chodziła tam do szkoły muzycznej. Śpiewała. Z kolegami i koleżankami. Wie, że nie wszystkich już spotka. Rasmi na zakończenie mówi spokojnym głosem: – To już na zawsze w nas zostanie. Przekażcie te historie innym. Ta potrzeba podzielenia się swoją historią jest wśród mieszkańców obozów powszechna. Słyszymy wiele wspomnień takich jak Rasmi. Ale nikt nie poprosił nas nigdy o pomoc. Jedyne, czego chcieli, to byśmy opowiedzieli ich historie.

Umrę za chrześcijan

W obozach z łatwością można spotkać członków kurdyjskich bojówek walczących z Państwem Islamskim. Bo to teren, w mniej lub bardziej oficjalny sposób, wyjęty spod władzy tureckiej. Ta „pierwsza linia” frontu walki z IS jest też niezwykle ważna dla losu uchodźców. To dzięki kurdyjskim bojówkom tworzone są korytarze terytorialne, którymi mogą uciekać ludzie, których czeka śmierć ze strony IS, czyli głównie chrześcijanie i syryjscy Kurdowie. Można wręcz odnieść wrażenie, że oddziały kurdyjskie za punkt honoru postawiły sobie pomoc wszystkim, którzy są prześladowani przez fanatyków z Państwa Islamskiego.

W jednym z obozów spotykamy Nihata. To członek oddziału kurdyjskiego działającego na pierwszej linii, obok Kobane. „Wracaj, zabili właśnie naszą matkę” – to ostatnie słowa, jakie Nihat usłyszał od swojego brata. Telefon odebrał w środku nocy. Próbował wrócić, ale okazało się, że Turcy akurat zwiększyli siły pograniczne i zablokowali przejście. Zdołał dostać się do Kobane dopiero nad ranem. Było już za późno. Zamordowano 16 członków jego rodziny. On miał szczęście – w czasie masakry był w obozie. Chociaż Nihat nie uważa tego za szczęście.

Nihat jest wysokim, wytatuowanym mężczyzną. Ma oczy nabiegłe krwią. Intensywnie gestykuluje. – To tchórze, Dawid. Przychodzą nocą, mordują nasze kobiety i dzieci, potem uciekają. To tchórze – podkreśla. Widać, że nasza rozmowa sprawia ból Nihatowi. Przywołuje wspomnienia nocy, gdy jego rodzinie podrzynano gardła. – To już nie jest zwyczajna wojna, Dawid. To walka o zemstę i istnienie. Gdziekolwiek będzie Państwo Islamskie, ja tam będę i będę ich zabijał. I każdy, kogo chce zniszczyć Państwo Islamskie, jest moim przyjacielem. Chronię go, będę o niego walczył. Umrę za chrześcijan – zapewnia. Takich Nihatów są setki…

Warto zauważyć pewien paradoks historii. Otóż naród, którego członkowie ryzykują dziś własne życie, by chronić chrześcijan, prawie sto lat temu sam uczestniczył w ludobójstwie Ormian. Być może to, co się dzieje dziś, jest jakąś formą odkupienia?

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

TAGI| KOŚCIÓŁ

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7