Garść uwag do czytań na XXVI niedzielę zwykłą roku A z cyklu „Biblijne konteksty”.
Świat dzieli się na dobrych i złych, porządnych i nieporządnych? Może. Tylko bardzo często kartoteki jednych i drugich trafiają nie do takich jak trzeba szufladek. I nie chodzi wcale o tych, którzy prowadzą tzw. podwójne życie. Po prostu ludziom w kwestii porządności i nieporządności bardzo wiele się wydaje. I o tym są właściwie czytania tej niedzieli.
1. Kontekst pierwszego czytania Ez 18,25–28
Ezechiel to prorok wygnania. Działał wśród uprowadzonych do niewoli babilońskiej. Był to czas wielkiej narodowej refleksji dotyczącej relacji Izraela do Boga. Czas kiedy religia mojżeszowa zaczyna ewoluować w kierunku znanym nam już z czasów Jezusa. Dokonuje się wtedy pewne przewartościowanie pewników przyjętych dotąd w religii Izraela. Między innymi zmienia się spojrzenie na kwestię Bożej kary za grzechy. Na przykład odpowiedzialność zbiorową wyraźnie zastępuje odpowiedzialność indywidualna. Czytany w XXVI niedzielę zwykłą roku A fragment Ezechiela to właśnie drobny element dyskusji na ten temat.
Przepraszam, ze nieco się rozpiszę, ale warto chyba zwrócić uwagę na tło teologiczne tego czytania.... W znajdującej się w Księdze Wyjścia scenie prezentacji przykazań, prawa przymierza zawartego między Bogiem a Izraelem, znajduje się niepokojąca wzmianka. Przytoczmy ją.
Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie! Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią! Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył, ponieważ Ja Pan, twój Bóg, jestem Bogiem zazdrosnym, który karze występek ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia względem tych, którzy Mnie nienawidzą. Okazuję zaś łaskę aż do tysiącznego pokolenia tym, którzy Mnie miłują i przestrzegają moich przykazań.
Chodzi oczywiście o to karanie dzieci za grzechy ojców. I to do trzeciego i czwartego pokolenia. Czy to jest sprawiedliwe? Wyrwane z kontekstu stwierdzenie Boga rzeczywiście brzmi przerażająco. Ale przeczytanie następnego zdania, o łaskawości do tysięcznego pokolenia dla tych, którzy „Boga miłują i przestrzegają Jego przykazań” każe nam spojrzeć na problem bez nerwowości. Traktując swoją obietnicę dosłownie Bóg miałby poważny problem, czy człowieka X karać za grzechy dziadka, czy nagradzać za zasługi prapradziadka, prapraprapradziadka i jeszcze par innych. Dysproporcja między karą za grzech, a nagrodą za sprawiedliwość jest tu jednak tak wyraźna, że sens tej wypowiedzi wydaje się trochę inny. Chodzi raczej z jednej strony o podkreślenie, że Bóg stanowczo sprzeciwia się grzechowi i nie zamierza nikomu pobłażać, z drugiej - że cieszy się, gdy człowiek postępuje sprawiedliwie i za dobro hojnie rozdziela łaski.
Ezechiel wraca do tego problemu. I na początku 18 rozdziału swojej księgi – tego z którego pochodzi czytany tej niedzieli fragment – polemizuje z tezą o odpowiedzialności zbiorowej. „Z jakiego powodu powtarzacie między sobą tę przypowieść o ziemi izraelskiej: «Ojcowie jedli zielone winogrona, a zęby ścierpły synom?» Na moje życie - wyrocznia Pana Boga. Nie będziecie więcej powtarzali tej przypowieści w Izraelu” – mówi w imieniu Boga Ezechiel. I po dłuższym wywodzie podsumowuje: „Umrze tylko ta osoba, która grzeszy. Syn nie ponosi odpowiedzialności za winę swego ojca ani ojciec - za winę swego syna. Sprawiedliwość sprawiedliwego jemu zostanie przypisana, występek zaś występnego na niego spadnie”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.