Garść uwag do czytań na XXVI niedzielę zwykłą roku A z cyklu „Biblijne konteksty”.
Trochę to tak, jakby jakaś niewidzialna ręka pozbawiła dom jego fundamentów; jakby drzewo, zadowolone z tego, że jest zielone, wyrwało się ze swoich korzeni zapominając, że to one dostarczają mu życiodajnych soków. Przywódcy Izraela też niby wszystko świetnie rozumieli. I niby nawet żyli wedle litery prawa. Tyle że zdążyli zapomnieć o podstawach. A to czyniło ich religijność martwą, pozbawiona fundamentu... Gdyby Bóg nakazał im przechodzić na zielonym świetle a zatrzymywać się na czerwonym, to nawet widząc że sygnalizator się zepsuł czekaliby na zapalenie zielonego. Ale za to mając już zielone, choćby paliło się cały czas, groziliby palcem tym kierowcom, którzy widząc awarię staraliby się jednak jakoś przejechać na czerwonym.
Tym synem, który mówi ojcu „nie”, ale potem wypełnia jego wolą są – jak mówi Jezus – celnicy i nierządnice. Czyli wszyscy ci, którzy choć grzeszni, przejęli się orędziem Jana Chrzciciela i zaczęli próbować coś w swoim życiu zmienić. Dla przywódców Izraela ciągle jednak pozostają grzesznikami. Działa owa siła przyzwyczajenia, którą mogliśmy poznać w pierwszym czytaniu. Dla niektórych grzesznik pozostaje grzesznikiem, choćby prowadził już świętobliwe życie. Za to oczywiście samych siebie owi ludzie uważają za prawych i sprawiedliwych. Przecież mówią Bogu „tak”. A że tylko mówią, a Jego wolą tak naprawdę się nie przejmują? Nie no... Tak nawet pomyśleć o nich nie można, nie tylko mówić!
5. W praktyce
Jak wygląda nasz porządek religijno-prawny na co dzień? Przypomina ten faryzjski czy nie?
Jak mocna jest tzw. opinia także w dzisiejszych czasach chyba najlepiej uświadomić sobie wspominając czasy szkolne. „Dobry uczeń”? Nawet jak coś poszło mu gorzej, to potraktowało się go łagodniej albo ocenę się naciągnęło (zwłaszcza na koniec roku). Podobnie w ocenie zachowania. Zresztą był lubiany, więc łatwo mu było nie wchodzić z nauczycielami w najmniejszy konflikt. Ot, wzorowy uczeń. I kłopoty miewał właściwie tylko wtedy, gdy tzw. opinia nie działała. Gdy przechodził ze szkoły do szkoły.
Podobnie, a nawet jeszcze gorzej rzecz się miewała z tzw. złymi uczniami. Nie miał prawa dostać za odpowiedź oceny bardzo dobrej. Zawsze znalazło się jakiś mankament. Jak napisał dobrze klasówkę, to spotykał się z oskarżeniami, że ściągał. Łatwo mu było rzucić w twarz że nie umie, że się nie uczy, że jest leniem i pobiadolić co z niego wyrośnie. No i oczywiście zawsze też był niegrzeczny. Rozmawiał na lekcji (mniej od wzorowego, ale kto widzi takie drobiazgi), pyskował (bo nauczyciele byli wobec niego niegrzeczni, ale kto by śmiał ich o to oskarżyć), bo sprawiał trudności (łatwo takiego uznać za prowodyra złych zachowań klasy) itd itp. Jego sytuacja mogła się poprawić tylko wtedy, gdy zmieniał szkołę. W nowym środowisku okazywał się nieraz kimś zupełnie innym. I często, zdołowany przez poprzednie środowisko, sam nie mógł w tę nagła odmianę samego siebie uwierzyć.
Podobne zjawisko można zaobserwować także w świecie dorosłych. Dotyczy wielu spraw. Ten sam człowiek w pracy może być uważany za świetnego organizatora, a w rodzinie za fajtłapę. Albo odwrotnie. Może też być w pracy uznawany za ponuraka, a wśród znajomych być wesołą duszą towarzystwa. Zwyczajnie, człowiek gra w grupie taka rolę, jaka mu ta grupa przeznaczyła. Ale znacznie gorzej, jeśli takie stereotypowie „opinie” zaczynają kształtować ludzkie myślenie o tym, kto jest człowiekiem porządnym, a kto draniem. Jeśli zaczynają kształtować nasz religijno-społeczny porządek.
Tak zwani porządni chrześcijanie potrafią być jak uczeni w Piśmie i faryzeusze. Uważać się za porządnych chrześcijan, bo przecież ciągle mówią Bogu „tak”, ale w praktyce traktować swoja wiarę bardzo powierzchownie. Akcentuje się wtedy np. konieczność uczestniczenia w niedzielnej Mszy, odmawiania różańca i udziału w różnych innych nabożeństwach, ale biada tym, którzy w najlepszej wierze spróbują w tych praktykach przeszkodzić. Np. przychodząc nie w porę w odwiedziny. Mówi się też wtedy wiele o grzechach, których samemu trudno popełnić, a zupełnie ślepnie na te, które naprawdę człowiekowi zagrażają. Np. kłótliwość, chciwość, lenistwo przez które inni mają znacznie więcej pracy, pomiatanie bliźnimi , egoizm, pychę i całą gamę innych. Bo ciągle dostrzega się tylko część Bożego prawa, a jest się ślepym na jego fundament: miłość Boga i bliźniego. Stąd dobre mniemanie o sobie z powodu spełniania takich czy innych praktyk, ale łatwe rozgrzeszanie się z grzechów, których nie chce się widzieć.
Trudno oczywiście samego siebie obiektywnie ocenić. Zwłaszcza gdy nie chodzi o jakieś konkretne czyny, ale o cechy charakteru czy życiowa postawę. Ale właśnie dlatego chrześcijanin powinien od Jezusa uczyć się pokory. Bo to ona najlepiej pomaga wśród chwastów wyróść kwiatom dobra.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Archidiecezja katowicka rozpoczyna obchody 100 lat istnienia.
Po pierwsze: dla chrześcijan drogą do uzdrowienia z przemocy jest oddanie steru Jezusowi. Ale...
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.