W niedzielę na Jasnej Górze grupa przedstawicieli zawodów medycznych złożyła podpis pod „Deklaracją wiary”. I rozpętała tym małą burzę.
Jak to było? Nic nie warty świstek, wewnętrzny dokument Kościoła czy coś w tym stylu. Lekarze podpisujący coś takiego powinni oddać państwu pieniądze wyłożone za wykształcenie. Tak jakby podatki w Polsce płacili tylko ateiści. Pewna znana Pani Etyk w czwartkowy wieczór uraczyła oglądających jeden z programów informacyjnych w publicznej telewizji swoimi opiniami.
Oczywiście ma prawo wyrażać swoje poglądy. Nawet w tak obcesowy sposób. Ale może ktoś życzliwy powinien jej powiedzieć, że nieładnie jest stosować podwójną miarę: inną dla siebie i swoich sojuszników, inną dla przeciwników? Przecież w swoich tekstach pojawiających się w mediach swego czasu często poruszała problem poziomu dyskursu i potrzeby tolerancji dla inaczej myślących. Ja jej tego mówić nie powinienem, bo wiadomo, jestem katol, więc wróg. Nie ma szans, żeby choć chwilę się zastanowiła, jakiego języka wobec wierzących używa i co myśli o ich ludzkich prawach. Ale może znajdzie się ktoś taki uczciwy wśród jej sojuszników?
Taki też poziom dyskusji z katolikami prezentuje wielu na internetowych forach. Także u nas. Tolerancja, owszem, ale nie dla was. Wolność sumienia? Wy macie respektować prawo.
Ręce opadają. Akurat „Deklaracja wiary” w części spraw jest zgodna z polskim prawem (aborcja poza wyjątkami jest zakazana, eutanazja też), w części dotyczy spraw przez prawo nieregulowanych (sprawa in vitro, kwestia spojrzenia na chęć zmiany płci chyba też) ale tego już krytycy nie chcą widzieć. Inni z kolei nie widzą, że treść deklaracji na pewno lepiej oddaje ducha przysięgi Hipokratesa niż twierdzenie, że lekarz jest od zabijania zdrowych i chorych, wedle czyjegoś życzenia. I że ma podawać to, co pacjent sobie życzy. W tym kontekście twierdzenie (a mówił tak w telewizji pewien poważny medyk), że lekarz ma kierować się przysięgą Hipokratesa a nie sumieniem byłoby nawet zabawne, gdyby nie dotyczyło sprawy tak poważnej. Przepraszam, w Polsce obowiązuje przyrzeczenie lekarskie. Ale.. Proszę zajrzeć....
Krytycy „Deklaracji wiary” stosują też podwójne standardy odnośnie do kwestii zmiany prawa. Sobie oczywiście przyznają prawo do postulowania takich zmian, wierzącym lekarzom tego zabraniają. A przecież sejm ciągle jakieś prawo nowelizuje. Prawo nie jest skamieliną. Zresztą środowiska lewicowe głośno domagają się legalizacji aborcji. I co? Nam wolno, bo niesiemy kaganiec oświecenia, ale wam głupie katole nie. Ot, poszanowanie dla godności człowieka, tolerancja i zgoda na zasady demokracji. Gratuluję.
Co takiego jest jeszcze w deklaracji oprócz aborcji, eutanazji, in vitro , co budzi taką złość środowisk lewicowych? Zostaje właściwie tylko antykoncepcja. Podobnie jak aborcja, eutanazja, in vitro, to nie jest leczenie. Wręcz przeciwnie. To czasowe okaleczanie człowieka po to, by nie dopuścić do poczęcia. Nie chcę wchodzić tu w dyskusje na temat działania wczesnoporonnego środków nominalnie antykoncepcyjnych. Ale niby dlaczego lekarz ma przepisywać pacjentce coś, co jest dla niej szkodliwe?
Ja tam nie chcę wmawiać, że masz mieć kobieto dziecko i koniec. Ale oglądałem w telewizji reklamę pewnego środka osłonowego, mającego pomóc bezboleśnie przyjmować środki antykoncepcyjne. Toż to czyta trucizna jest! A ulotki, które obowiązkowo są do każdej takiej substancji dołączane, a informujące o skutkach ubocznych, nie pozostawiają co do tego żadnych wątpliwości. Dlaczego więc lekarz czy farmaceuta mają być zobligowani do przepisywania/sprzedawania kobiecie tego, co jej szkodzi? Od kiedy pacjent decyduje co lekarz ma robić? Jak ja pójdę do lekarza i zażądam, żeby mi na chrypkę zapisał antybiotyk, to on też musi to zrobić? Jakiś absurd. Jeśli tak jest, to receptę mógłbym sobie wypisać sam. Szkoda czasu lekarza.
Przypuszczam jednak, że to co środowiska lewicowe najbardziej w „Deklaracji wiary” zdenerwowało (zdenerwowało, bo jak inaczej wytłumaczyć, że w programach informacyjnych publicznej telewizji w czwartek wraca się do informacji z niedzieli i tym razem przedstawia się ją w zupełnie innym świetle) to odwołanie się do sumienia. Misternie wprowadzany w życie plan wprowadzania zmian w polskim prawie przez stosowne naciski może nic nie dać. Przedstawiciele zawodów medycznych mogą stanąć okoniem. Tego się owe środowiska najbardziej boją. Nawet jeśli na razie „Deklarację” podpisała tylko niewielka część polskich lekarzy.
***
30 V Mały dopisek.
Dziś rano w TVN24 usłyszałem o organizowaniu protestu przeciwko "Deklaracji wiary". No to się doczekaliśmy. Organizowania protestów przeciw poglądom. Oczywiście w imię tolerancji. Przypominam: III Rzesza, rok 1933. Akcja palenia "destrukcyjnych" książek.
Jednocześnie dowiaduję się, że Prokuratura Rejonowa Warszawa – Praga Południe odmówiła wszczęcia postępowania przeciwko inicjatorowi akcji mającej polegać na utopieniu księdza w Wiśle. Powód? "Czyn nie zawiera znamion czyny zabronionego". Ja wiem, to miał być happening. Ale ciekawe co by prokuratura zrobiła, gdyby taki happening zorganizowano, by utopić kogoś innego.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).