Czy umiecie wyobrazić sobie świat, w którym nikt nie mówiłby prawdy?
Z cyklu "Jak żyć, by podobać się Bogu"
Ósme przykazanie. „Nie będziesz mówił przeciw bliźniemu twemu kłamstwa jako świadek” – napisano w Księdze Wyjścia. Kłamstwo, i to kłamstwo przeciw drugiemu człowiekowi. Ósme przykazanie, tak jak przekazał je zarówno autor Księgi Wyjścia jak i twórcy sformułowania katechizmowego, zakazuje więc przede wszystkim oszczerstwa. Ale jak zawsze, samo przykazanie jest tylko hasłem wywoławczym dla wielu różnorakich problemów. Zarówno dotyczących mijania się z prawdą jak i wykorzystywania jej do złych celów; dotyczy prawa do dobrego imienia i do sprawiedliwości. To o tym będzie w kolejnych odcinkach cyklu. Dziś – tradycyjnie już na początku – parę myśli dotyczących sensu przykazania. W tym wypadku tego, po co nam w ogóle prawda.
No bo po co, skoro całkiem dobrze nam w różnych bańkach kłamstw – zapyta ten i ów patrząc na to, jaki obraz świata zyskują korzystający mało roztropnie z mediów społecznościowych. Po co, skoro w świecie ułudy, przekłamań i brania za prawdę fake newsów można czuć się całkiem dobrze? Można, ale w zasadzie niemożliwe jest życie razem z innymi. Można być tylko bardzo samotną wyspą w bańce złudzeń. Które – jak to bańka – pewnego dnia prysną.
Wyobraźmy sobie świat, w którym nikt nigdy nie mówiłby prawdy. Umówiłem się z kolega w knajpce „Pod dziurawym koszem”. Jak tam dojechać? Rzut okiem na sfałszowaną (!) mapę, która nie odzwierciedla rzeczywistości. Wszak twórca mapy nie może przestawiać prawdy! Ta pomoc odpada. Więc telefon do przyjaciela. Zakładając naiwnie, że podał prawdziwy. „Musisz wsiąść do autobusu linii numer 9”. Ile warta taka informacja, jeśli nie mówi prawdy? No i co by dała, gdyby nawet przypadkiem była prawdziwa, skoro kierowca autobusu nr 9 też kłamie i jedzie z napisem, że to linia 18, a trasą linii nr 9 jedzie autobus z napisem, że to numer 24? I gdybyśmy nawet jakimś cudem na miejsce spotkania dotarli, to i tak byśmy o tym się nie dowiedzieli, bo zamiast „Pod dziurawym koszem” dotarlibyśmy pod knajpkę z szyldem „Zielony Anioł”. Wszak skoro wszyscy kłamią, szyld nie może zawierać prawdziwej informacji. Zresztą nawet gdyby zawierał kłamiący kolega nie dotrzymałby słowa: po prostu by się nie zjawił.
Opary absurdu nie do wyobrażenia? No właśnie. Chowalibyśmy się w schronach przed wojną, której nie ma, za to umieralibyśmy na choroby, o których nie byłoby śladu w mediach. Nie mielibyśmy pojęcia, kto przyjacielem, a kto wrogiem, dopóki nie podałby nam pomocnej ręki albo nie utopił noża w naszym sercu. I tak to jest. Im więcej kłamstwa w relacjach między ludźmi, tym więcej niepewności i tym więcej absurdów. A jeśli świat jeszcze jakoś trzyma się do kupy, to tylko dzięki temu, że w zdecydowanej większości wypadków ludzie jednak mówią prawdę.
Tak, prawda broni nas przed kompletnym chaosem. Bez niej nie ma życia społecznego. Dlatego jest taka ważna. I nie można nie zauważyć: każdy kto kłamie, wprowadza w błąd albo jest obłudny sprawia, że świat stacza się w mgłę niewiedzy i absurdów. Jeśli więc Bóg mówi „nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu” to nie po to, by nam utrudnić życie, ale wręcz przeciwni: byśmy mogli żyć we wspólnocie z innymi. By świat nie był jak senny koszmar niepewności, w którym niespodziewane zło czai się w najbardziej nieoczekiwanych zakamarkach, ale domem, w którym możemy się czuć w miarę bezpiecznie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
13 maja br. grupa osób skrzywdzonych w Kościele skierowała list do Rady Stałej Episkopatu Polski.