Marysia marzyła o tym od liceum. To wtedy usłyszała o ludziach, którzy jadą na drugi koniec świata, żeby służyć innym.
– Człowiek nie może być jak ptak, który tylko przeleci po niebie. Dlatego, aby być dobrym misjonarzem, trzeba na ziemi pozostawiać znaki dobra, które już będą ewangelizować – stwierdza bp Jan Ozga.
– Z perspektywy Albanii doceniam prąd w gniazdku i bieżącą wodę – mówi wolontariuszka. Kolejny kierunek to Syberia.
– Afrykańczycy są od nas o wiele radośniejsi. Żyją dniem dzisiejszym. Nie mają wiele – małą lepiankę, poletko fasoli, jedno ubranie, a mimo to potrafią być szczęśliwi i wdzięczni za wszystko: za deszcz, drugiego człowieka, miskę jedzenia. To mnie urzekło – mówi Dorota Zielińska.
– Tak nauczyciel się nie zachowuje – mówią ks. Grzegorzowi Kaputowi jego uczniowie z Ornontowic.
Afryka uczy dystansu do życia, do naszych problemów i codzienności. Ludzie, do których jeździmy, mimo biedy są uśmiechnięci i szczęśliwi – opowiada Anna Chałupczak- -Winiarska, ostrowiecka dermatolog i misyjny lekarz.
Studentka Politechniki Opolskiej znów wyjedzie na misje do Kenii. Więcej tam otrzymała, niż sama mogła dać.
Jest jedynym ortopedą na 2 mln mieszkańców. Na rajskiej wyspie, gdzie rząd wydaje rocznie zaledwie równowartość 12 zł na leczenie jednego obywatela, polski misjonarz kształci przyszłych lekarzy.
Czym jest wolontariat misyjny? Dlaczego nie tylko młodzi chcą pracować wraz z misjonarzami?
Polskie albertynki na zimnej Syberii dają dzieciom chleb. I są jak ten chleb – dobre.