– Afrykańczycy są od nas o wiele radośniejsi. Żyją dniem dzisiejszym. Nie mają wiele – małą lepiankę, poletko fasoli, jedno ubranie, a mimo to potrafią być szczęśliwi i wdzięczni za wszystko: za deszcz, drugiego człowieka, miskę jedzenia. To mnie urzekło – mówi Dorota Zielińska.
Aby zostać misjonarzem, wcale nie trzeba być księdzem czy siostrą zakonną. Jest wśród nich coraz więcej osób świeckich. Swoim oddaniem wspomagają duchownych i osoby konsekrowane w ich codziennej pracy. Jeżdżąc po szkołach i parafiach, opowiadają o tym, jak można zostać misjonarzem i przyjacielem misji. Na zaproszenie księży pallotynów w dwóch kutnowskich placówkach – Szkole Podstawowej nr 4 im. Mikołaja Kopernika i w Liceum Ogólnokształcącym im. Jana Kasprowicza – o misjach i wolontariacie w Afryce opowiadała uczniom D. Zielińska. Aż trudno uwierzyć, że tryskająca energią kobieta z zawadiackim uśmiechem, w luzackim stroju, z dredami, ciągle nucąca sobie pod nosem radosne piosenki, była misjonarką w Rwandzie. Pracująca dziś w prowadzonym przez Pallotyńską Fundację Misyjną Salvatti.pl sklepie i misyjnej kawiarni „Amakuru” odwiedza szkoły, by swoją miłością do Afryki zarażać innych.
– Od kilku lat coraz więcej fundacji, w tym także ta, z którą jestem związana, wysyła świeckich do Afryki i do innych krajów, gdzie pracują misjonarze – mówi pani Dorota. – Wyjechać może każdy – na miesiąc, trzy, na rok. Po powrocie za jakiś czas znów można tam wrócić. I wiele osób tak robi, bo zakochać się w tamtym świecie nie jest trudno. Wiem, co mówię, bo sama tego doświadczyłam. Po 10 miesiącach spędzonych w Afryce nie mogę o niej przestać myśleć – przyznała.
Uczestniczący w spotkaniu uczniowie usłyszeli od misjonarki nie tylko o tym, jak żyją ludzie w Afryce, ale także jak można im pomóc. Mówiąc o misjach, pani Dorota zasypywała uczniów anegdotami i przykładami niecodziennego zachowania mieszkańców Afryki. Opowiadała o radości z deszczu, na który nie można narzekać, bo dzięki niemu jest co jeść i pić, o kościołach, w których można modlić się tak, jak serce podpowiada, czyli tańcem, śpiewem, a także o ubóstwie, które – choć ogromne – nie zabiera radości życia. – Napotkani ludzie mieli zawsze czas na rozmowę, uśmiech, spojrzenie w oczy. To było bardzo wzruszające. No i mało kiedy narzekali. Cieszyli się tym, co mają. Podczas rozmów często dotykali moich włosów i mnie wąchali. Oglądali moją jasną skórę, a zwłaszcza dzieci nieustannie się przytulały – opowiadała pani Dorota.
Misjonarka opowiadała o rosnących wszędzie bananowcach, czerwonej ziemi, ludziach z koszami na głowach, w których noszą owoce. Chętnie przytaczała także rozmowy, które dotyczyły nie tylko codziennego życia, ale także bolesnej przeszłości związanej na przykład z ludobójstwem z 1994 r. Przekonywała, że to, co dla nas jest czymś normalnym, dla Afrykanów jest wielkim rarytasem. Ot, choćby piłka czy kolorowe balony. Zachęcała do zbierania przedmiotów dla misjonarzy: długopisów, przyborów szkolnych, znaczków, a także zużytych telefonów komórkowych. Uczestnicy spotkania dowiedzieli się także, czym jest adopcja serca. Zwłaszcza w liceum słowa padały na podatny grunt. Misjonarka spotkała tam bowiem wolontariuszy z projektu „Leczymy z misją” z Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu, z którymi od razu nawiązała współpracę.
Wszędzie, gdzie gościła, spotykała się z dużą otwartością dyrektorów, nauczycieli i uczniów. Ci ostatni zasypywali ją pytaniami, gdzie i do kogo można udać się, chcąc wyjechać na misje, komu przekazać zebrane przedmioty, jakim językiem trzeba się posługiwać. Dopytywali też o możliwość kolejnych spotkań i o owoce wyjazdu. – Po powrocie do Polski zmieniło się moje patrzenie na wiele spraw. Częściej myślę o innych, zwłaszcza ubogich i mieszkających w dalekiej Afryce. Wybierając się na zakupy, zastanawiam się, czy kolejna para butów jest mi naprawdę potrzebna – odpowiadała misjonarka.
Szkoły czy parafie, które chciałyby włączyć się w akcje Pallotyńskiej Fundacji Misyjnej Salvatti.pl, swoje zgłoszenia mogą kierować drogą mailową lub telefonicznie. Szczegóły na stronie internetowej: salvatti.pl.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.