– To jedno z bardziej fascynujących świąt, jakie mieliśmy okazję przeżywać na Filipinach. Ucztowanie ze zmarłymi, nocowanie na mogiłach połączone z tańcem, zabawą i hazardem zapamiętamy na długo – mówi pochodząca ze Skierniewic Katarzyna Kozioł.
W uroczystość Wszystkich Świętych katolicy na całym świecie odwiedzają groby, modlą się i wspominają zmarłych. Nie wszędzie jednak odbywa się to w ten sam sposób. Doświadczają tego Polacy mieszkający poza granicami kraju. I, co ciekawe, tego dnia – podobnie jak w Wigilię i Boże Narodzenie – często myślami wracają do Polski, do bliskich, zarówno tych żywych, jak i zmarłych.
Mentalnie tam, gdzie zawsze
Dni, w których wspomina się osoby zmarłe, poza Polską spędzali Katarzyna i Bogdan Ciuńczykowie, od dwóch lat mieszkający na Malcie. W słonecznym i pełnym kontrastów kraju uroczyście obchodzony jest Dzień Zaduszny. Mimo dzielących nasze kraje ponad 2,5 tys. km, także tu listopad jest miesiącem nazywanym czasem opadłych liści, dusz i zgonów. Drugiego listopada Maltańczycy, podobnie jak Polacy, tłumnie nawiedzają cmentarze. Palą znicze, modlą się i przynoszą kwiaty. Mimo braku różnic w przeżywaniu święta, czas ten dla rodziny Ciuńczyków nie należał do najłatwiejszych.
– W tym roku po raz drugi obchodziliśmy Wszystkich Świętych na obczyźnie, ale po raz pierwszy zatęskniliśmy za pójściem na rodzinne groby, postawieniem świeczki, modlitwą oraz spotkaniem z najbliższymi – wyznaje K. Karkucińska-Ciuńczyk, skierniewiczanka. – Z tych samych też powodów, dla których tęskniliśmy, nie zdecydowaliśmy się pójść na miejscowy cmentarz. Choćby mentalnie woleliśmy spotkać się z naszymi bliskimi tam, gdzie zawsze – dodaje pani Katarzyna.
Skierniewiczanka zapewnia, że podczas planowanej w listopadzie wizyty w Polsce jednym z miejsc, które na pewno odwiedzi, będzie skierniewicki cmentarz.
Grób niczym stół
Poza granicami Polski, na Filipinach, pierwsze dwa dni listopada spędzała także Katarzyna Kozioł wraz ze swoją rodziną. Kraj ten prawie w całości, jako jeden z nielicznych w Azji, jest katolicki. – Praktycznie nie ma tam domu, w którym nie byłoby świętego obrazu, krzyża lub statuetki Jezusa lub Maryi. Ludzie tłumnie uczestniczą w Mszach św. i z dumą obnoszą się ze swoją wiarą. Istnieje jednak i drugie oblicze Filipin. Obok praktyk religijnych królują tu szamani, gusła i obrządki pogańskie. Najlepiej tę mieszankę można zaobserwować właśnie w uroczystość Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny – opowiada K. Kozioł.
Przed tymi dniami Filipińczycy malują groby, odnawiają litery na nagrobkach, kupują świece i rozglądają się za kwiatami. Podobnie jak w Polsce, 1 listopada większość rodzin udaje się na cmentarz. Ludzie zjeżdżają się z różnych wysp i prowincji. Oczywiście przy takim przypływie ludzi dzień nie mógłby się obyć bez walk kogutów. Kobiety buszują po sklepach lub przygotowują jedzenie, a panowie uprawiają hazard. Wieczorem, około godz. 17, wszystko ucicha. Sklepy, restauracje są pozamykane, a życie przenosi się na cmentarz.
– Ten dzień należy do modlitw i zadumy, chociaż nie w takim wydaniu, jak w Polsce. Często rodziny w tym czasie śpią na grobach. Drugiego listopada zwycięża duch fiesty. Cmentarz jest pełen ludzi, którzy siedzą na grobach, delektują się tradycyjnymi specjałami oraz popularnym tutaj trunkiem alkoholowym Emperador lub Tundry. Jest bardzo wesoło, ludzie rozmawiają, śpiewają i w takiej atmosferze wspominają zmarłych. Zarówno przed cmentarzem, jak i między grobami porozstawiane są stragany z jedzeniem, piciem i grami hazardowymi – opowiada pani Katarzyna.
Groby przyozdobione są skromnymi kompozycjami kwiatowymi i świeczkami, które nie maja żadnej oprawy i spalają się do końca, nie pozostawiając odpadów. I, co warto podkreślić, osoba przyjezdna, będąc na cmentarzu w tym dniu, jest zapraszana przez wiele rodzin do biesiadowania.
Więcej o zwyczajach na Filipinach na: www.koziolkiwazji.blogspot.com.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).