Teresa Izabela Morsztyn zmarła młodo. Żyła jednak tak, by podobać się Bogu.
„Pozdrowienia młodzieży z dziećmi łączę z postacią szeroko znanej w całej okolicy Teresy Morsztynówny, która w swoim młodym życiu realizowała Jezusowe słowa: Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądają” (Mt 5,8).
Jan Paweł II, 12 czerwca 1999 r. podczas Mszy św. na błoniach sandomierskich
Teresa Izabela była córką Stanisława Morsztyna (Morstina)[1] – magnata, polityka, żołnierza i poety a zarazem brata polskiego[2] oraz Konstancji z Oborskich.[3] Ojciec zajęty sprawami publicznymi i wojennymi pozostawił pieczę nad dziećmi ukochanej żonie, która wychowała je w duchu żarliwej wiary katolickiej.[4] Teresa Izabela przeżyła zaledwie niespełna 18 lat. Zapisała się wszak w pamięci współczesnych sobie i potomnych jako panna piękna duszą oraz ciałem, pełna miłości do bliźnich, zwłaszcza ubogich i chorych, jako obrończyni panieńskiej czystości, oddana cała Jezusowi.
Urodziła się 19 października 1680 roku w Werbce Murowanej na Podolu, miała dwóch starszych braci – Jana Józefa i Antoniego Andrzeja. Rodzina osiadła w 1681 roku w majątku Chorzelów koło Mielca, który Stanisław nabył, aby jego żona i dzieci mogli bezpiecznie żyć z dala od ciągłych najazdów kozackich, tatarskich i tureckich. Jako kilkunastoletnia panna, Teresa została wysłana do Warszawy – do szkoły Sióstr Sakramentek. Była również dwórką królowej Marii Kazimiery Sobieskiej. Biograf rodziny Morsztynów o. Florian Jaroszewicz tak opisywał Teresę: „Przez cudnie piękną urodę, wdzięczną wymowę, biegłość różnych języków, roztropność w akcjach, skromność w gestach, uczciwość w obyczajach, tak wszystkim była przyjemna, że nie tylko równych sobie kawalerów oczy i serca pociągała, ale pewien monarcha, słysząc o jej wybornych przymiotach, pragnął cieszyć się jej widzeniem i mocno się o to starał (…)”[5]. Tym monarchą był August Mocny II Sas, znany z hulaszczego trybu życia i rozwiązłości. Teresa Izabela, najpewniej wiedziona obawą o swą niewieścią cnotę, poprosiła ojca, aby zabrał ją z Warszawy z powrotem do Chorzelowa – z dala od dworu królewskiego i jego grzesznych uciech. Stanisław Morsztyn natychmiast spełnił życzenie córki. Rodzice chcieli wydać Teresę za mąż za jednego z Radziwiłłów, ona jednak stanowczo odmówiła prosząc o zgodę na wstąpienie do klasztoru. Ojciec – przypomnijmy brat polski – wyraził na to zgodę, jednak nie wcześniej, niż córka ukończy lat 18. Gdy planowano zorganizować obchody 17-tych jej urodzin, Teresa poprosiła, aby na przyjęcie w chorzelowskim dworze zaproszono biedaków i żebraków z okolicy; stało się zgodnie z jej życzeniem.
Latem 1698 roku, gdy Teresa swoim zwyczajem odwiedzała i opiekowała się chłopskimi dziećmi z okolicy zaraziła się zakaźną chorobą – być może szkarlatyną, wówczas nieuleczalną. Przeczuwała nadchodzącą śmierć i o niej ze spokojem mówiła domownikom. Przyjęła wraz z rodziną Sakramenty Święte i w obecności dwóch franciszkanów sprowadzonych do chorzelowskiego dworu złożyła dozgonny ślub czystości oraz potwierdziła intencję wstąpienia do klasztoru, jeśli dane jej będzie wyzdrowieć. Dobry Bóg chciał jednak przyjąć Teresę od razu do Swego Królestwa; odeszła do Domu Ojca dnia 15 sierpnia – w Uroczystość Wniebowzięcia Matki Bożej – Roku Pańskiego 1698.[6] W dwa tygodnie później umarł w Krakowie jej starszy brat Jan Józef, który zaraził się od siostry. Stanisław i Konstancja stracili dwoje z trojga swoich dzieci. W 1704 roku Stanisław Morsztyn jako wotum ufundował szpital lub raczej przytułek. W akcie fundacyjnym czytamy m.in.: „Szpital przy kościele chorzelowskim (…) nowozbudowany ordynuję, żeby miewał w sobie in perpetuum ubogich 18, tj. 9 dziadów i bab 9, tak żeby na miejsce zmarłych inszy i insze z ludzi starych albo skaleczonych, którzy sobie już nic zarobić nie mogli, byli osadzeni. Ci zaś ubodzy mają być z poddaństwa chorzelowskiego i inszych kluczów i wsi teraz i pro tempore do Chorzelowa należących, bo też jest pierwszą przy teraźniejszej fundacji intencją, żeby ludzie w poddaństwie wyrobieni albo skaleczeni, a inszego sposobu pożywienia nie mający, mieli gdzie śmierci naznaczonej, chwaląc Boga, czekać.”[7]
Pogrzeb Teresy Izabeli odbył się w sandomierskim kościele oo. franciszkanów reformatów, którego Morsztynowie byli współfundatorami i dobrodziejami. Jak opisuje ojciec Jaroszewicz: „Martwe ciało Teresy Izabeli zostało ubrane w białą suknię, kremowy płaszcz z ozdobnymi wyszywankami, ręce w skórzane rękawiczki, nogi w ozdobione pantofelki. Włosy koloru ciemny blond spleciono w warkocz, na głowę założono delikatny czepek.”[8] Nad trumną umieszczono epitafium autorstwa zbolałego ojca, w którym czytamy m.in.:
„(…) Jakoż słusznie, bo zwiędło z przymiotami ciało,
A co duszę zdobiło, to w cale zostało:
Czystość, skromność, pobożność i cnot innych wiele,
Którymi jako anioł żyła w ludzkim ciele.
Umarła w Wniebowzięcia sam dzień Panny Czystej,
Za jej pomocą chwały pewna wiekuistej.
I ojcowie, co ciało schowali u siebie,
Modląc się, pomagają, żeby była w niebie.
Zaczym i ty za duszę zmów pacierz w kościele,
Imię miała Teresa, drugie Izabele.”[9]
Stanisław Morsztyn napisał także obszerny utwór żałobny zatytułowany „Smutne żale po utraconych dzieciach”, z którego przytoczymy zaledwie krótki fragment:
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Teresa Izabela Morsztyn zmarła młodo. Żyła jednak tak, by podobać się Bogu.
... a tak często w dzisiejszym świecie się o tym zapomina sprowadzając jego sens do brzmienia.