- On tak spojrzał, uśmiechnął się ładnie, przyszedł i przytulił się. No i nie mieliśmy wątpliwości. Został z nami - czterdziestoletni mężczyzna jest wzruszony. Z tkliwością patrzy na malca, który nieporadnie, w skupieniu, jakby była to najważniejsza czynność świata, składa swój sweterek.
Obok leży mały plecaczek, wysuwa się z niego pyszczek Kubusia Puchatka. Rafałek pakuje się. Po raz pierwszy spędzi święta Bożego Narodzenia z „prawdziwą rodziną”.
Jest dumny. Znalazł się ktoś, kto chce z nim być. Na dywanie siedzą koledzy z grupy. Przyglądają się. - A ja też mam ciocie i ona pracuje w sklepie, bo jest sprzedawcynią - zaseplenił kolega Rafałka, też pięciolatek. - a Tadek jest moim wujkiem. Oni psyjechali tu tak jak dziś, tylko rok temu. W tym roku tez psyjadą. Ona juz się ozeniła z tym Tadkiem.
- Czy dobrze się czujesz w domu Twojej cioci i wujka?
- Taaak! Świetnie. Oni dbają, żeby mi się tam podobało...
- To chyba już z Ciebie nie zrezygnują, Piotrusiu?
- Chyba już nie, ale jak będę niegzecny, to tak... - uśmiecha się łobuzersko.
- To starasz się być miły i dobry...
- Nooo, tak.
Obok chichocze Oleńka. Ma śliczne orzechowe oczy i sterczące warkoczyki z kokardkami. W jej sprawie z panią dyrektor rozmawia właśnie młode małżeństwo. Oleńka o tym wie. Czeka w napięciu, ale jest wesoła. Czuje, że też znajdzie swój dom.
- Dyskutowaliśmy na ten temat od dłuższego czasu - młode małżeństwo siedzi, trzymając się za ręce. Oboje są bardzo stremowani. Nawet mężowi załamuje się głos. - To była trudna decyzja dla nas - kontynuuje - mimo że wynika z naszej osobistej tragedii, sami nie możemy mieć dzieci, których tak bardzo pragniemy. Oleńka ma już sześć lat. W przyszłym roku będziemy obchodzić taką rocznicę ślubu. My wiemy, że nasze życie się odmieni, ale będziemy się starali, żeby Oleńka była z nami szczęśliwa.
Szansa na normalne życie
Pani dyrektor uśmiecha się życzliwie. Tacy ludzie jak ta para, stwarzają „jej dzieciom” szansę na normalne, rodzinne życie. Z ciepłą pobłażliwością traktuje ich zapewnienia, że będą najlepszymi rodzicami dla tych porzuconych maluchów. Wie, że przyszłość postawi ich przed trudną próbą. Jednak doświadczenie uspokaja ją, bo dla większości jest ona zwycięska.
- To nie jest wcale trudne - Rafałek już spakował swój plecak i wskoczył na kolana swojego „wujka”, który kontynuuje - to nie jest ponad siły, przecież ma się swoje dzieci, to się wie, jak to jest. Może ten pierwszy krok jest trochę niepewny, potem życie wszystko dyktuje. Mamy trójkę swoich chłopaków, Rafałek jest w wieku najmłodszego.
- Ja usłyszałam w radiu. Zaraz zadzwoniłam, chyba druga wpisałam się na listę. Dla Sandruni przygotowałyśmy z córką pokoik, kupiłyśmy sanki, ubranka, lalki... też jesteśmy bardzo niecierpliwe, jak to będzie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Archidiecezja katowicka rozpoczyna obchody 100 lat istnienia.
Po pierwsze: dla chrześcijan drogą do uzdrowienia z przemocy jest oddanie steru Jezusowi. Ale...
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.