Ludzkość od dawna wie, że przemoc rodzi przemoc. Każda przemoc. Również ta w rękawiczkach.
Im bardziej ludzie z pierwszych stron gazet i ekranów telewizyjnych dają do zrozumienia, że sumienia zamknęli na klucz w najniższej szufladzie biurka, tym bardziej będą demoralizująco wpływać na miliony zwykłych obywateli.
Najważniejsze, powiedziała na koniec jedna z kobiet, żeby wybrano człowieka świętego, bo święty ze wszystkim sobie poradzi.
Tydzień temu mimochodem wspomniałem o reklamie. Rozwinięcie tematu podsunął mi niespełna czteroletni Piotruś.
Dajcie spokój scenariuszom, sztywniaki, oczy otwarte, by człowieka zobaczyć!
Ten temat zawsze elektryzuje. I często zapomina się przy tym o drobnych ale istotnych niuansach.
Z mojego okna Watykanu to nie widać. Ani Wadowic, ani Krakowa... A przecież echo dociera.
Kijem rzeki nie zawrócisz. Ale przed powodzią już w jakiejś mierze da się zabezpieczyć.
Trzeba odbudować w narodzie i w Kościele ducha aktywności i wysiłku, ducha wspólnoty i radości. Wiem, ile to znaczy – z tego sam wyrosłem.
To już nie dyskusja, nie wsłuchiwanie się w racje i szukanie konsensusu. To wycinanie oponentów. Językiem.
Historia pachnąca miłością. Ale dopiero na końcu. W Cascia siostry zatykały nosy.