Kijem rzeki nie zawrócisz. Ale przed powodzią już w jakiejś mierze da się zabezpieczyć.
Ach ta dzisiejsza młodzież! - słyszę tu i ówdzie zatroskane westchnienia ludzi, którzy pocieszając się, że ma się tyle lat na ile się człowiek czuje, młodość mają już jednak dawno za sobą. Czemu ta dzisiejsza młodzież teraz jest winna?
Ano temu, że kocha świat wirtualny. Do niedawna były to głównie gry, dziś przesiadywanie na portalach społecznościowych. Faktycznie, widok siedzącej razem grupy młodych, w której każdy zajęty jest grzebaniem w swoim smartfonie nie należy do rzadkości. Psychologowie piszą prace na temat szkodliwości takich relacji ze światem, a rodzice się niepokoją. „Mój syn spóźnił się na ministrancka zbiórkę, bo się zagadał w internecie – z żalem mówi kolega. Czeka nas katastrofa? Ludzie nie będą umieli pisać, nie będą czytać, zrezygnują z uczenia się, a i pracę porzucą na rzecz całodziennego surfowania? A może nie będą umieli nawiązywać relacji?
Siedziałem niedawno w małej knajpce czekając na swoją porcję frytek. Oprócz mnie jeszcze dwie dziewczyny. Bardzo młoda i młoda. Ta pierwsza przez cały czas czekania na swoje zamówienie nie oderwała oczu od ekranu komórki. Druga... No cóż. Druga siedziała z małym synkiem. Zwyczajnie razem coś tam jedli. Smartfon... Zdaje się, że przez chwilę z kimś rozmawiała. To znaczy przez telefon. I tyle.
Ten obrazek był dla mnie dość jasnym sygnałem, że owszem, problem istnieje, że przyszłość będzie inna niż teraźniejszość, ale „katastrofa społeczna” czeka nas niekoniecznie większa od tej, jakie przyniosły fascynacje poprzednich pokoleń. Kiedyś papierosami i alkoholem, potem narkotykami. Kiedyś big beatem, później rock and rollem, a potem i gatunkami, które trudno mi nazwać muzyką. Kiedyś ideologią hippisów, później punków, a potem i new age. Tak, chodzi o fascynacje. Każde pokolenie jest pod tym względem inne. Młodzi lubią komórki, starzy przesiadywać przed telewizorami. Ale nie przesadzajmy, to nie powód, żeby uznać, że przez te fascynacje przestanie istnieć cywilizacja. Świat będzie tylko trochę inny.
A inna rzecz, że jest w tej fascynacji młodego pokolenia światem wirtualnym trochę i naszej winy. To widać my, pokolenia rodziców i dziadków, nie oferujemy młodym nic ciekawszego. Więcej, skrzętnie chronimy młodych przed wszystkim, co dobre i piękne i czym mogliby się zafascynować. Bo się o nich przesadnie martwimy, bo chcemy ich uchronić przed wszelkimi zagrożeniami. Nie udaje nam się z fascynacją światem wirtualnym, nie udaje się ochronić przed narkotykami i dopalaczami, ale za to skutecznie różnymi przepisami udało nam się uchronić ich przed przeżywaniem różnych ciekawych przygód. Przesadzam? Skądże znowu. Proszę zainteresować się, jak wiele różnych warunków trzeba spełnić, żeby gdzieś z grupą młodych ludzi wyjechać. Proszę spojrzeć co robi opinia publiczna, urzędnicy i sądy, gdy podczas takiego wyjazdu zdarzy się jakiś wypadek...
Świat się zmienia. Nic na to nie poradzimy. Każdy z nas może jednak rzucić na tą wielką rolę jaką jest świat parę ziarenek tego, co wydaje nam się dobrem, prawdę i pięknem. Pewnie też zakiełkuje...
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Archidiecezja katowicka rozpoczyna obchody 100 lat istnienia.
Po pierwsze: dla chrześcijan drogą do uzdrowienia z przemocy jest oddanie steru Jezusowi. Ale...
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.