Trzeba odbudować w narodzie i w Kościele ducha aktywności i wysiłku, ducha wspólnoty i radości. Wiem, ile to znaczy – z tego sam wyrosłem.
Jechałem na uroczystości diecezjalne do Kamienia Śląskiego. To tam, gdzie na świat przyszedł św. Jacek, blisko Opola. Dojeżdżam do celu, widzę w oddali jakiś oddział. Plecaki, ubiór jednolity, z daleka szczegółów nie widać. Skręciłem w drogę, którą szli wśród pól. Zdjęcie z daleka. Może się przydać, nietypowy widok. Podszedłem. A byłem w sutannie zdradzającej prałata. „Szczęść Boże!” – przywitali mnie wędrowcy. Szczęść Boże! Harcerze, turyści, pielgrzymi? „Harcerze pielgrzymi” – brzmiała odpowiedź. Dokąd pielgrzymujecie? „Do Złotych Gór”. To znaczy? „Maria Pomocna czy jakoś tak”. Toż to bliziutko od mojej parafii. Po czeskiej stronie granicy. Skąd jesteście? „Z Warszawy”. Opowiedziałem, jak to właśnie w tym czeskim sanktuarium zacząłem jako reporter śledzić pielgrzymkę „Młodzieży Różnych Dróg”, czyli hippisów – dodałem. Byli zorientowani, o co i o kogo chodzi. Zaprosiłem ich do Nowego Świętowa – to po drodze. Ciekawe, czy przyjdą.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.