Ks. Jerzy Limanówka SAC z Pallotyńskiej Fundacji Misyjnej Salvatti.pl pisze do redaktora naczelnego Tygodnika Powszechnego, Piotra Mucharskiego.
Może więc w końcu, Panie Redaktorze, dopuścimy do głosu pallotynów. Unikniemy pewnych nieporozumień. Po konsultacji z jakimkolwiek pallotyńskim misjonarzem z Rwandy byśmy się wszyscy dowiedzieli, że śp. ks. Bonifacy Haguminshuti, o którego pogrzebie wspomina Wosińska w wywiadzie, to nie polski misjonarz, ale z krwi i kości Rwandyjczyk, że prawdopodobnie w życiu nie słyszał o żadnym Tochmanie. Utonął natomiast na tydzień przed ukazaniem się jego książki. I po co ta histeria Magdaleny Grochowskiej z Gazety Wyborczej z 18/19 czerwca i Mariusza Szczygła z 26/2011 TP w oskarżaniu Wosińskiej przypisującej śmierć ks. Bonifacego Tochmanowi? Nie lepiej po prostu zapytać samych pallotynów? Każdy z nich wie, że śmierć ks. Bonifacego z książką Tochmana ma tyle samo wspólnego, co trzęsienie ziemi w Japonii.
Nie wiem, co może powstrzymywać Redakcję od publikacji listu ks. Filipka. Znam jego treść. Autor przed wysłaniem listu do Redakcji podesłał mi go do konsultacji. Nie skorzystał ze wszystkich moich krytycznych uwag. Według mnie list jest miejscami zbyt emocjonalny, zbyt osobisty i zbyt ogólne wnioski autor wysuwa. Ależ Panie Redaktorze! To nie jest powód, aby odmówić prawa do wypowiedzi człowiekowi, który jest oskarżany o najgorszą zbrodnię, jaką jest udział w ludobójstwie! Obawa przed publikacją listu wynika może też z tego, że burzy starannie budowany wizerunek misjonarza jako człowieka tchórzliwego, który nie tylko uciekł z Rwandy w kwietniu 1994 r., ale też boi się rozmowy z redaktorem, ewentualnie jest człowiekiem w paraliżującej traumie. Po lekturze listu przekonujemy się, że jest to człowiek, który może spokojnie nie tylko spojrzeć prosto w oczy Panu Tochmanowi, ale też nie potrzebuje litości Pani Wosińskiej.
Panie Redaktorze! Liczę, że na łamach TP ukaże się nie tylko ten mój list otwarty, ale również list mojego współbrata, ks. Stanisława Filipka. Ks. Stanisław Stawicki wycofał zgodę na publikację, słowami: „Rysować wspólnie nie będziemy”. Obecnie jego list w okrojonej formie jest dostępny na pallotyńskiej stronie: TUTAJ. Rozumiem, że katolickie pismo społeczno-kulturalne nie musi publikować tekstów księży katolickich. Rozumiem, że jako pismo otwarte, wspiera człowieka, który na spotkaniu ze studentami w Olsztynie mówi, że wstydzi się polskiego Papieża, ponieważ w kwietniu 1994 roku nie poleciał do Rwandy i nie tupnął swoim czerwonym butem, krzycząc „Przestańcie zabijać!”. Ja to wszystko rozumiem, ale Panie Redaktorze: trochę parytetu w publikacjach by się przydało.
Skoro już jestem przy głosie nie mogę się oprzeć pokusie, aby dorzucić swoje trzy grosze o książce Tochmana. Zaznaczam, że są to moje osobiste uwagi, które w żaden sposób nie reprezentują poglądów moich współbraci pallotynów.
Choć ukraińska młodzież częściej uczestniczy w pogrzebach niż weselach swoich rówieśników...
Praktyka ta m.in skutecznie leczy głębokie zranienia wewnętrzne spowodowane grzechem aborcji.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).