Ważniejsza, niż zachowanie na łamach „parytetu” głosów wydaje nam się ranga argumentów użytych w tej bolesnej debacie - pisze w odpowiedzi na list otwarty ks. Limanówki redaktor naczelny Tygodnika Powszechnego.
Od dwóch miesięcy piszemy na łamach „Tygodnika Powszechnego” o masakrze w Rwandzie w 1994 r., zachowaniu Kościoła podczas tamtych wydarzeń, polskich pallotynach i traumie – wszystko to w związku z książką Wojciecha Tochmana „Dzisiaj narysujemy śmierć”. Właśnie w niektórych mediach pojawił się list otwarty pallotyna, ks. Limanówki. Poniżej publikujemy odpowiedź.
Po rozmowie ks. Adama Bonieckiego z Wojciechem Tochmanem opublikowaliśmy polemiczny wywiad z Małgorzatą Wosińską, a w poprzednim numerze „TP” przed zarzutami tej ostatniej bronił Tochmana Mariusz Szczygieł. Wkrótce potem w serwisie Katolickiej Agencji Informacyjnej i na kilku portalach (m.in. w „Gościu Niedzielnym” i w Salonie 24) ukazał się „List otwarty do redaktora naczelnego »Tygodnika Powszechnego«”, napisany przez pallotyna ks. Jerzego Limanówkę i zatytułowany „Moralne obezwładnianie”. Część poruszonych w nim kwestii została już na naszych łamach wyjaśniona przed tygodniem (m.in. kwestia śmierci w jeziorze jednego z zakonników); nowością jest zarzut nieobiektywizmu w debacie, czyli wzięcia w niej strony Wojciecha Tochmana.
Koronnym dowodem miałby być brak głosu samych pallotynów na naszych łamach, skoro – o czym zresztą informowaliśmy od początku debaty – otrzymaliśmy ich listy, dotyczące tej sprawy. Ks. Limanówka „nie wie, co może powstrzymywać Redakcję od publikacji listu ks. Filipka” (jednego z bohaterów książki Tochmana), choć dalej pisze: „Według mnie list jest miejscami zbyt emocjonalny, zbyt osobisty i zbyt ogólne wnioski wysnuwa”. Zgoda, „to nie jest powód, by odmówić prawa do wypowiedzi człowiekowi, który jest oskarżony o najgorszą zbrodnię, jaką jest udział w ludobójstwie”. Między innymi z powodów, które wymienia ks. Limanówka, uznaliśmy jednak, że list ks. Stanisława Filipka nie nadaje się do publikacji, nawet jeżeli stał się on dla nas inspiracją, by dociekać prawdy o tym, co stało się w 1994 r. na misji w Gikondo.
O tym, że nie opublikujemy listu, ostatecznie zadecydowało co innego: ks. Filipek neguje relacje zawarte w książce Wojciecha Tochmana przy pomocy retorycznych pytań kierowanych pod adresem autora: „Kto go przysłał? Kto za nim stoi? W imię jakiej ideologii manipuluje czytelnikiem?”. Takiej retoryki na łamach „Tygodnika” staramy się unikać, przekonani, że niszczy ona język dialogu, szczególnie w tak trudnych sprawach, jak opisywana przez nas na łamach.
Ważniejsza niż zachowanie w „Tygodniku” „parytetu” głosów (jak ks. Limanówka określa proporcje między wypowiedziami księży i nieksięży) – wydaje nam się ranga argumentów użytych w tej bolesnej debacie. Nie wiemy, do jakiej prawdy nas ona doprowadzi i niczego w tej kwestii nie zakładamy z góry.
Piotr Mucharski
Od Redakcji:
Ten tekst, to kolejny głos w dyskusji. Publikujemy go tak samo, jak opublikowaliśmy poprzednie: list ks. Limanówki czy wywiad z Małgorzatą Wosińską. Odpowiedź na pytanie o rację pozostawiamy czytelnikom.
Warto może tylko zauważyć, że istnieje w tej sprawie kilka zagadnień, które trzeba rozpatrywać osobno. Pierwsza: wydarzeń z 1994 roku. druga: książki Tochmana i jego relacji o tych wydarzeniach i trzecia, nie mniej istotna: dyskusji rozpoczętej przez Tygodnik Powszechny i osób, które zostały w niej dopuszczone do głosu.
Joanna Kociszewska
Zapoznaj się z poprzednimi tekstami:
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Boże Narodzenie jest również okazją do ponownego uświadomienia sobie „cudu ludzkiej wolności”.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.