Komańcza: Uwięziony pasterz

O pobycie kard. Stefana Wyszyńskiego w Komańczy opowiada nazaretanka s. Stanisława Niemeczek. Tekst pochodzi z książki "Wspomnienia o Stefanie kardynale Wyszyńskim" wydanej nakładem wydawnictwa m.

Zdarzyło się, że Ksiądz Prymas przystawał nagle w lesie i chłonął piękno jakiegoś promienia słonecznego, który przedarł się poprzez konary drzew i jak snop iskier rozsypywał się na gałęziach. Długo również patrzył nieraz poprzez takie „okno" lasu na widok roztaczający się szeroko. Czasem przystawał niespodziewanie i szeptał: „Jak cichuchno". Umiał też przyglądać się kroplom rosy zawieszonym na źdźbłach trawy, których my prawie nie dostrzegałyśmy. Przypatrywał się niciom pajęczym, rozsnutym między gałązkami, i przędzy babiego lata osnuwającej rżyska. Wszystko dostrzegał i zauważał. We wszystkim umiał odkryć odblask piękna Boga, podobnie jak i w refleksach zachodu, kładących się nisko w ośnieżonych dolinach. Dla niego przyroda i świat były prawdziwie domem Bożym, za który należało wciąż uwielbiać Pana.

Kiedyś przez jedno z takich „okien" widać było wyraźnie nasz klasztor. Ksiądz Prymas stanął na chwilę. Splecione ręce oparł na swym kiju i powiedział w zadumaniu:
- Zanim mnie tu przywieziono, ja ten dom już widziałem.
- Jak Ojciec mógł widzieć - spytałyśmy - skoro nie znał Komańczy?
- Widziałem i te filary, i całą tę architekturę budynku, i nawet pokój, w którym mieszkam obecnie. Jak wszedłem, zdawało mi się, jakbym go już znał.
Można widocznie w cierpieniu przeczuć i jakimś tajemniczym widzeniem widzieć rzeczy, które przyjdą kiedyś.

Umiał również Ksiądz Prymas odróżniać zapach ziemi wiosną.
- Czy czujecie jak pachnie ziemia? — zapytał nas kiedyś.

On, syn ziemi, kochał ziemię i czuł niemal, jak oddycha. Może, jak mityczny Anteusz, który idąc w bój całował ziemię - Ksiądz Prymas również nabierał mocy w tym szczególnym umiłowaniu ziemi?

Znamiennym rysem duchowości Księdza Prymasa, zauważonym przez nas w tym okresie, oprócz ukochania człowieka i przyrody, była miłość do matki. Jedną z pierwszych rzeczy, jaką dostrzegłyśmy u niego po przyjeździe do Komańczy, była podobizna matki, którą oprawił i ustawił na biurku. Stracił matkę, gdy miał 9 lat. Niebawem obok tej fotografii stanęła druga. Było to zdjęcie Matki Czackiej, założycielki Sióstr Franciszkanek od Krzyża. Ksiądz Prymas nazywał ją „Mateńką" i kochał za serce, które jemu - jak mówił - tułaczowi lat wojny, dla którego brakło niejednokrotnie domu i schronienia, gdy ścigany przez gestapo musiał uchodzić z Włocławka - otworzyło szeroko drzwi klasztoru w Laskach. Matka Czacka przyjęła go nie z musu, ale jak gościa oczekiwanego. Ksiądz Prymas doceniał to serce i tę dobroć pamiętał. Należał do ludzi, którzy długo umieją pamiętać doznane dobro.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | » | »»

Reklama

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama