Komańcza: Uwięziony pasterz

O pobycie kard. Stefana Wyszyńskiego w Komańczy opowiada nazaretanka s. Stanisława Niemeczek. Tekst pochodzi z książki "Wspomnienia o Stefanie kardynale Wyszyńskim" wydanej nakładem wydawnictwa m.

Czas pobytu Księdza Prymasa w naszym domu wypełniony był modlitwą, pracą, podobnie, jak to było w poprzednich miejscach. Odpowiadał na korespondencję, czytał, pisał rozważania liturgiczne na tle Roku Kościelnego, opracowywał „List do kapłanów", który przybrał wymiary książkowe, czynił zapiski więzienne. Wewnętrzne zdyscyplinowanie Księdza Prymasa i wierność ustalonemu porządkowi dnia nie pozwalały mu na zmarnowanie bodaj jednej minuty czasu. Każda chwila była służbą Kościołowi i Polsce.

Bywało, że długo w noc paliło się światło w jego narożnym pokoju. Gdy cały dom pogrążał się już w ciszy i milczeniu, Ksiądz Prymas jeszcze pracował, modlił się i czuwał. A gdy i nam wypadała późniejsza praca, mogłyśmy niekiedy spotkać go na korytarzu. Szedł właśnie z lampą zapaloną w ręku na chórek kapliczny, na swoje samotne rozmowy z Bogiem. Ten chórek, to było ulubione miejsce Księdza Prymasa. To tajemnica jego spotkań z Bogiem. Jeszcze z Warszawy napisał nam - już po uwolnieniu - że najbardziej brakuje mu na Miodowej małego chórku z naszej kaplicy.

Ustalony przez Księdza Prymasa porządek dnia przewidywał także codzienny spacer. W poprzednich miejscach pobytu uniemożliwiano mu swobodne poruszanie się w terenie. A właśnie jesień była słoneczna i kolorowa. Wychodził więc Ksiądz Prymas na dalekie spacery i cieszył się dziką i piękną przyrodą okolic. Bezludne połoniny tchnęły wielkim pokojem i ciszą. Ksiądz Prymas lubił i te leśne drogi jeszcze nie wytyczone i nie udeptane przez ludzi, i dzikie jary, i całe to piękno wokół.

Nie chodził jednak sam. Gdy nie było nikogo z gości - ani sióstr Księdza Prymasa: pani Stanisławy, pani Janiny czy siostrzeńca lub siostrzenicy, gdy nie było żadnego z księży ani członkiń jego Instytutu - my towarzyszyłyśmy Księdzu Prymasowi w jego spacerach i wędrówkach po lasach. Wszyscy uzbrojeni byliśmy w długie kije, w obronie przed ewentualnym zwierzem lub gąszczem leśnym. I tak kij - towarzysz czy świadek wędrówek - przyjechał z Księdzem Prymasem do Warszawy.

Spacery te są dla nas skarbnicą wspomnień. To była również prawdziwa lekcja. Każdego dnia Ksiądz Prymas czegoś nas uczył. Lekcją był kontakt z drugim człowiekiem i lekcją patrzenia na piękno i świat był każdy spacer.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | » | »»

Reklama

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama