Kardynał Wyszyński nie może zostać przez Polaków zapomniany, to byłaby ogromna niewdzięczność – ocenia o. Gabriel Bartoszewski, odpowiedzialny za przygotowanie materiałów o heroiczności cnót w toczącym się procesie beatyfikacyjnym Prymasa.
Jednak Stolica Apostolska oceniła porozumienie negatywnie jako zbyt ugodowe. Kto się mylił? Czy i jak ta decyzja rzutuje na ocenę Prymasa jako kandydata na ołtarze?
– Trzeba zdać sobie sprawę z tego, że w ówczesnym prawie publicznym Kościoła znane były np. konkordaty czy inne umowy wyższej rangi, ale nie była znana taka właśnie zwykła, prowizoryczna umowa, jak ta z kwietnia 1950 r. Pamiętajmy też, że kard. Wyszyński miał bardzo specjalne uprawnienia od papieża Piusa XII, natomiast skoro podobne umowy nie były dotąd znane, to ruch Prymasa wywołał ogromne zdziwienie, nawet dezaprobatę. Tymczasem była to decyzja prorocza. Bo jak się okazało po latach, Stolica Apostolska przeszła na tego rodzaju porozumienia z rządami komunistycznymi, a więc tam, gdzie Kościół przeżywał ogromne trudności. Dlatego w procesie beatyfikacyjnym nie będzie to absolutnie żadną przeszkodą. Wręcz przeciwnie, można to uznać za zasługę Kardynała i dowód jego roztropności duszpasterskiej.
Czy Prymas Wyszyński nie męczył się w narzuconej mu przez historię roli przywódcy narodu? Zapewne idąc do seminarium, chciał być po prostu przewodnikiem duchowym, tymczasem...
– Niewątpliwie była to rola trudna, ale przyjął ją z powagą jako wolę Bożą, misję i potrafił się w tej sytuacji odnaleźć. Zarówno wówczas, gdy był na wolności, jak i w okresie uwięzienia. Zawsze potrafił zachować godność, odwołać się do swojej misji danej mu jako pasterzowi przez Boga i papieża, i umiał tej misji bronić. Nie miał tu żadnych kompleksów, a siłę czerpał z modlitwy. Wiadomo, że niekiedy potrafił przerwać rozmowę z przedstawicielami władz i pójść na modlitwę albo kazać im czekać, aż się pomodli. Potrafił to wszystko łączyć, podobnie jak Jan Paweł II, który wypełniając swoją misję, był wszędzie, jak świat długi i szeroki, i jednocześnie niósł wszędzie ducha modlitwy, którą żył.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.