Kardynał Wyszyński nie może zostać przez Polaków zapomniany, to byłaby ogromna niewdzięczność – ocenia o. Gabriel Bartoszewski, odpowiedzialny za przygotowanie materiałów o heroiczności cnót w toczącym się procesie beatyfikacyjnym Prymasa.
A który etap życia Prymasa jest w tej chwili opracowywany?
– Zakończyliśmy właśnie prace nad trzyletnim okresem jego pobytu w więzieniu w latach 1953-1956. Dzięki zapiskom więziennym oraz raportom urzędników bezpieki, którzy nader gorliwie pilnowali więźnia, poznajemy jego osobę i duchowość. Co więcej, poznajemy jego nadprzyrodzone spojrzenie na pobyt w więzieniu. Nie tracił chwili czasu, ale wykorzystywał go dla rozwoju intelektualnego poprzez dostępną lekturę i pogłębienie życia duchowego w modlitwie. Można powiedzieć, że jest to smutny, ale i najpiękniejszy okres jego życia.
Kiedy praca nad „Positio” zostanie ukończona?
– Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie, choć bardzo mi zależy, żeby sprawę systematycznie posuwać do przodu i w możliwie najkrótszym czasie ją zakończyć.
Brał Ojciec udział w wielu procesach beatyfikacyjnych. Czy ten obecny jest jakiś szczególny?
– Niewątpliwie. Od strony proceduralnej jest to normalny proces, prowadzony zgodnie z regułami prawa kanonizacyjnego. Ale jego nietypowość polega na wielkości osoby, dokonań i rozległej działalności, jaką Stefan Wyszyński prowadził. Sama spuścizna pisarska, kaznodziejska stanowi spory materiał. Poza tym Kardynał był ordynariuszem dwóch archidiecezji, a przede wszystkim jako Prymas miał specjalne uprawnienia Stolicy Apostolskiej. Łączyło się to z podejmowaniem wielu odpowiedzialnych decyzji, głównie jeśli chodzi o ziemie zachodnie, bo praktycznie był ordynariuszem dla diecezji na tamtych obszarach. Wszystko to trzeba będzie zbadać, opracować i pokazać, który papież tych uprawnień udzielił, na czym polegały i w jaki sposób Prymas je wykorzystywał.
Jedną z najtrudniejszych jego decyzji było zapewne podpisanie w lutym 1950 r. porozumienia pomiędzy episkopatem a komunistycznym rządem.
– W zapiskach notował, że – na ile mógł – śledził losy Kościoła w demoludach – na Węgrzech, w Jugosławii, Czechosłowacji. Dostrzegł, że władza komunistyczna w różnych krajach podchodziła do Kościoła w odmienny sposób. Dlatego starał się doprowadzić do podpisania porozumienia. Wiadomo było, że władze nie będą go przestrzegać, ale Prymas uważał, że sam fakt podpisania nawet ułomnego dokumentu będzie dla komunistów jakimś hamulcem czy też punktem odniesienia dla Kościoła. Kardynał zrobił to dla obrony Kościoła i społeczeństwa.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.