Zarozumiałość trzyma się zawsze w pobliżu odwagi i dlatego musimy mieć się przed nią na baczności. Czyha ona na nas na każdym kroku.
Zarozumiałość jest ogromną wadą człowieka, a zarazem realizacją pokusy wielkości. Niestety, znana to cecha i opisywana także w Biblii. Klasycznym przykładem ulegania jej jest postawa synów Zebedeusza. Oto scena ewangeliczna, która pokazuje anatomię tej pokusy: „Wtedy podeszła do Niego matka synów Zebedeusza ze swoimi synami i oddając Mu pokłon, o coś Go prosiła. On ją zapytał: Czego pragniesz? Rzekła Mu: Powiedz, żeby ci dwaj moi synowie zasiedli w Twoim królestwie jeden po prawej, a drugi po lewej Twej stronie. Odpowiadając, Jezus rzekł: Nie wiecie, o co prosicie. Czy możecie pić kielich, który Ja mam pić? Odpowiedzieli Mu: Możemy. On rzekł do nich: Kielich mój pić będziecie. Nie do Mnie jednak należy dać miejsce po mojej stronie prawej i lewej, ale [dostanie się ono] tym, dla których mój Ojciec je przygotował. Gdy dziesięciu [pozostałych] to usłyszało, oburzyli się na tych dwóch braci” (Mt 20, 20–24).
Trafnym komentarzem do tej sceny wydają się słowa François Mauriaca: „Tak, Jego przyjaciele wraz z Nim okryci będą chwałą, i to najpierw ci najbliżsi. Szkoda tylko, że jest ich dwunastu – jakkolwiek miłują się wzajemnie, każdy chciałby zapewnić sobie najlepsze miejsce w nadchodzącym królestwie. Synowie Zebedeusza intrygują. Być może, iż Jan szepcze do Jakuba: »W gruncie rzeczy On woli mnie od Kefasa, ty zaś jesteś moim bratem…«. Na co Jakub: »Poproś Go o tron dla każdego z nas u Jego boku…«. Ale Jan: »Nie śmiem«. Wtedy musiała się wtrącić Salome, ich matka: »W takim razie ja się ośmielę!«. Zdaje się słyszeć ich szepty; żądna chwały dla swoich synów matka występuje z tłumu”[[3].
Podobno Benjamin Franklin miał powiedzieć, że zarozumiałość zasiada do śniadania z obfitością, do obiadu z biedą, a do kolacji z nędzą. I chyba jest to ponadczasowa prawda, bowiem chęć pokazania swojej wielkości jest zgubna. Może o tym świadczyć pewne krótkie opowiadanie, znalezione w przepastnych głębinach Internetu. Otóż do światowej sławy lekarza i bakteriologa przyszła raz na badanie tzw. pani z pretensjami. – Co pani dolega? – spytał uczony. – Przywykłam – zawołała urażona – by tytułowano mnie wielce szanowną panią. – Niestety, tej choroby nie jestem w stanie wyleczyć – odparł lekarz i wezwał następnego pacjenta.
Wydaje się, że z zarozumiałością można powalczyć skutecznie pod warunkiem dotarcia do jej źródeł. Jest ich bardzo wiele, ale przynajmniej sześć warto omówić, bowiem stanowią rdzeń wszelkich późniejszych konsekwencji w życiu kapłańskim.
I tak, pierwszym z nich jest zaniżona samoocena. Uważa się, że istotną determinantą zaburzeń psychicznych jest uczucie nieadekwatności i bezwartościowości[4]. Rozwój samooceny następuje szczególnie w okresie adolescencji, choć jego początki związane są z okresem przedszkolnym, co jest konsekwencji obserwacji i oceniania najbliższych osób i otoczenia. Trzeba pamiętać, że czas dojrzewania to kształtowanie się samooceny na trzech etapach[5]. Najpierw jest to samoocena niedojrzała, mająca charakter sytuacyjny i powierzchowny, następnie pogłębiona, charakteryzująca się wyraźniejszym i głębszym uświadomieniem sobie dodatnich i ujemnych cech osobowości. Ostatni etap to samoocena dojrzała, pokazująca stosunek człowieka do siebie w trzech aspektach: emocjonalnym, intelektualnym oraz społecznym[6].
Jeśli powyższy proces został zaburzony, dorosły człowiek egzystuje z nieadekwatną samooceną. Kapłan z zaniżoną samooceną będzie poszukiwał różnego rodzaju możliwości kompensacyjnych. A stąd już krok do pokusy wielkości, która zapewnia lepsze samopoczucie i świadomość własnej wartości. Niestety, wielu dorosłych nie chce się do tego przyznać i brnie w ciągłe afirmacje czy autoafirmacje. Zarozumiałość staje się wtedy nie do zniesienia.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Trzeba doceniać to, co robią i dawać im narzędzia do dalszego dążenia naprzód” .
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).