Rozum? A po co? Politykę robi się wzbudzając emocje.
Pierwsze dni listopada, epidemii w Polsce dzień 612. Fala nowych zakażeń ciągle rośnie. Cóż, śmierć od zawsze wpisana jest w życie. Czy przyjdzie z tego czy innego powodu... Narasta też napięcie na polsko-białoruskiej granicy. Za to w relacjach między Polską z Komisją Europejską po paru grzmotach wyczekiwanie. Burza odchodzi czy zaraz uderzy ze zdwojoną siłą?
W naszym życiu społecznym... Cóż, mam wrażenie, że sytuacja się odwróciła. To znaczy że jeszcze do niedawna żyliśmy w świecie, w którym pojawiały się fake newsy, ale generalnie ton nadawała prawda. Dziś to fake newsy zdają się kształtować naszą społeczną rzeczywistość, wyznaczać kierunki dyskusji i różnorakich działań, a prawda już ledwo się broni.
Przykłady? Ot, sprawa śmierci młodej, ciężarnej kobiety z Pszczyny. Nie rozstrzygając o winie lekarzy czy jej braku oczywistością jest, że polskie prawo dopuszcza aborcję w sytuacji ratowania życia matki. Ba, na takie działania – nie wchodząc teraz w szczegóły – zgadza się nawet nauczanie Kościoła. Tymczasem naginając fakty i odpowiednio je interpretując próbuje się całą sprawę wykorzystać do zdyskredytowania zeszłorocznej decyzji Trybunału Konstytucyjnego, który jako niekonstytucyjne uznał zapis dotyczący przesłanki eugenicznej do aborcji, czyli dokonywanej ze względu na wady rozwojowe dziecka. Wszystkie strony sporu zdają sobie z tego sprawę, ale ci, nastawieni proaborcyjnie ten oczywisty fakt po prostu ignorują.
Albo głośna ostatnio wypowiedź lidera najsilniejszej z opozycyjnych partii o tym, że to partie władzy eskalują agresję w życiu publicznym. No, rozumiem, jak nie dzieje się tak, jakbym chciał, jestem coraz bardziej poirytowany i wkurzony; w tym sensie odczuwam wszystko jako coraz większy poziom agresji. Tyle że takie stwierdzenia brzmią wręcz komicznie w ustach lidera ugrupowania, które na politycznych sztandarach do niedawna miało 5+3 gwiazdki, prawda? Zwyczajna obłuda. Podobnie jak podczas zeszłorocznych demonstracji, gdy usprawiedliwieniem dla agresji było „nie trzeba było nas wkur...” Albo gdy liderka tych działań, nie wiedząc, że uchwyci ją oko kamery, teatralnie przewracała się twierdząc, że została popchnięta.
Intencje takich działań są dość czytelne. Chodzi o wzbudzenie emocji. Bo nic tak jak one nie popycha do działania. A że z prawdą i uczciwością nie ma to nic wspólnego... Cóż, to tylko polityka, prawda?
Sądzę, że podobnie należałoby widzieć sprawę trwającej od paru lat nagonki na ludzi Kościoła. Fakty są jakie są i nie ma co zaprzeczać, że dochodziło w naszej wspólnocie do rzeczy naprawdę złych. Tyle że fakty to jedno, a ich ubarwienia i interpretacje to drugie. Nie zamierzam ciągnąć tematu. Dwa podane wyżej przykłady ilustrują dobitnie, jak się takie rzeczy robi....
Jak w tym wszystkim ma się odnaleźć uczeń Chrystusa? Ech... Stałem ostatnio nad grobem przyjaciela. Mocno był zaangażowany w dzieło Krucjaty Wyzwolenia Człowieka, więc na grobie jest wypisane jej hasło: „Nie lękajcie się”. Patrząc na nie pomyślałem, że jeszcze parę, paręnaście lat temu z wielkim przejęciem wielu z nas śpiewało piosenki, których ten cytat był motywem przewodnim. Wtedy to wezwanie „Nie lękajcie się” odczuwałem jako trochę na wyrost. No bo czego było się bać? Że ktoś z powodu mojej wiary krzywo na mnie spojrzy? Ale dziś, kiedy na jaw wyszło wiele grzechów ludzi Kościoła, a do tego pojawia się wplątanych w to wszystko wiele insynuacji, które w oczach wielu stają się najczystszą prawdą, kiedy twierdzi się, że księża źli, biskupi jeszcze gorsi, a ten kto chodzi do Kościoła jest co najmniej współwinny zaangażowania w grupę przestępczą.... Dziś to „nie lękajcie się” brzmi inaczej, prawda? Mocniej, wyraziściej....
Nie lękajmy się więc i – jak to śpiewaliśmy – „trwajmy mocni w wierze”. Coś, co parę lat temu było teorią, zamieńmy dziś w konkretną postawę. Postawę szczerej, niekłamanej wiary w Jezusa Chrystusa i miłości do Kościoła. Kościoła, który On przecież tak umiłował, bo za wszystkich wierzących w Niego oddał życie.
***
W kontekście tego, co napisałem proponuję dziś dwie piosenki. Pierwsza, trochę prorocza Jacka Kaczmarskiego „Zegar”. O zakłamaniu. Druga, pewnie znana, dla umocnienia, z motywem „Nie lękajcie się”... A potem też przypomnienie, czego uczył nas Jan Paweł Wielki....
KaczmarskiJacek Jacek Kaczmarski Zegar
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.