Od sformułowania przez Erika Berne teorii gier upłynęło kilkadziesiąt lat i wydawać się powinno, że jesteśmy dzięki niej mądrzejsi. Nie łudźmy się.
Przeprowadzki i remonty to mają do siebie, że po ich zakończeniu długo nie można odnaleźć wielu potrzebnych rzeczy. Także książek. Po raz kolejny przekonałem się o tym dzisiejszego ranka, próbując znaleźć na półkach z psychologią teorię gier Erica Berne.
Z autorem zetknąłem się jeszcze w latach osiemdziesiątych. Analiza transakcyjna, której jest twórcą, w Polsce dopiero raczkowała, znajdując uznanie wśród wykładowców i studentów. Gdy dowiedzieliśmy się o polskim wydaniu niemalże biegliśmy do księgarni UMCS-u w Lublinie, by kupić, zanim nie zniknie z półek. Co mi po tym, że książkę nabyłem i przeczytałem, skoro dziś nie mogę jej znaleźć. Dlatego odwołam się do pamięci.
Berne, w jednym z rozdziałów, w sposób bardzo praktyczny wskazuje na mechanizmy stosowane w reklamie, marketingu i mediach, by pozyskać klienta, czytelnika, lub – po prostu – zwrócić uwagę na prezentowane treści. Do sklepu przychodzi kobieta z zamiarem kupna sukienki. Sprzedawca wykłada na ladę kilka wzorów. Czy to już wszystko, co macie? – pyta. Mam coś jeszcze, ale jest bardzo droga. Nie wiem, czy panią będzie stać. – Proszę mi ją pokazać. Chcę ją mieć.
Od sformułowania teorii gier upłynęło kilkadziesiąt lat i wydawać się powinno, że jesteśmy dzięki niej mądrzejsi. Nie łudźmy się. Stare powiedzenie Kochanowskiego z „Pieśni o spustoszeniu Podola” ma się dobrze. Zresztą nie tylko w Polsce. Ba, im więcej treści absorbujemy, tym częściej jesteśmy bezkrytyczni nie tylko czyniąc zakupy. Także dając się wciągnąć we wszelkiego rodzaju wojenki, chłonąc bezkrytycznie co nam media społecznościowe oferują.
Przekonałem się o tym przed kilkoma dniami. Jeden ze znajomych na Facebooku podał dalej film o dość kontrowersyjnej treści. Odezwały się we mnie natychmiast dziennikarskie nawyki i postanowiłem sprawdzić źródło. Oczywiście prócz imienia i nazwiska żadnych informacji o właścicielu konta. Poza jedną: adresowane jest do osób myślących. Bo – to znamy bardzo dobrze – lepiej stracić z mądrym niż zyskać z głupim. No tak, pomyślałem, przekazujący dalej nie chce uchodzić za głupiego. Klasyczna manipulacja. Próbowałem wyjaśnić w nadziei, że błąd w przyszłości nie zostanie powtórzony. Myliłem się. Następnego dnia zobaczyłem kolejny, równie kontrowersyjny w treści, niewiadomego pochodzenia film.
Papież Franciszek często mówił o konieczności rozbrojenia słów i obrazów. W podobnym stylu zwrócił się do dziennikarzy Leon XIV. Na pierwszej audiencji do ludzi mediów powiedział między innymi: "Pokój zaczyna się od każdego z nas: od sposobu, w jaki patrzymy na innych, słuchamy innych, mówimy o innych; i w tym sensie sposób, w jaki się komunikujemy ma znaczenie fundamentalne: musimy powiedzieć ‘nie’ wojnie słów i obrazów, musimy odrzucić paradygmat wojny".
Odrzucenie paradygmatu wojny nie zaczyna się w momencie, gdy przestajemy korzystać z mediów społecznościowych. Jest raczej sztuką szukania prawdy. Czasem przedzierania się przez gąszcz wspieranej przez algorytmy dezinformacji. Bo przecież nie chodzi o to, by człowiek znał prawdę, ale o to, by kierowany emocjami, generował ruch i pomnażał zyski.
Są niekiedy informacje, które chcielibyśmy zakwalifikować do gatunku fake, a takimi nie są. Przed kilkoma dniami przeczytałem, że ostatnio (zwłaszcza w Polsce) mówienie dobrze o zmarłym papieżu jest passé (podobno termin wyszedł z mody). Nie uwierzyłbym, gdy nie wywiad w Corriere della Sera, w którym wysoki rangą urzędnik watykański powiedział, że Kościół, po śmierci Franciszka „odetchnął z ulgą”. Dwa razy sprawdzałem, czy autorzy omówienia przypadkiem nie przetłumaczyli źle oryginału. Koniec końców oburzenie ustąpiło, gdy wspomniałem radę mojego pierwszego proboszcza. „Nie zwracaj uwagi na źle mówiących o poprzednikach i nie daj się wciągnąć w takie rozmowy. Bo ci, którzy dziś mówią o nich źle, jutro źle będą mówić o tobie”.
Nie będę dociekał w co grają kreujący nową modę. Pozostanę wierny mądrości mojego pierwszego proboszcza.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Przesłanie Papieża Leona XIV mocno przebija się do współczesnego świata.