Dokąd idę? To co że może nosa nie rozbiję. Mgła kłamstw zawsze skraca pole widzenia.
Z cyklu "Jak żyć, by podobać się Bogu" na kanwie KKK 2482-2487
Wykroczenia przeciw prawdzie niejedno mają imię. Fałszywe świadectwo i krzywoprzysięstwo, oszczerstwo, pochopny sąd, posługiwanie się półprawdą, wzbudzanie podejrzeń, obmowy, puste komplementy, pochlebstwo, służalczość, próżność... Nie wszystkie związane są z przedstawianiem nieprawdy. Różnymi zresztą sposobami, nie tylko słowem. Czasem, jak w obmowie, to złe użycie prawdy. To temat poprzedniego odcinka cyklu. Dziś o najbardziej bezpośrednim wykroczeniu przeciw prawdzie, które w tradycji biblijnej wprost uważane jest za dzieło diabła – kłamstwie.
Polega ono na mówieniu nieprawdy z intencją oszukania – wyjaśniają autorzy Katechizmu Kościoła Katolickiego (2482). Mówieniu, choć trzeba pamiętać, że „mówić” można nie tylko językiem, ale też jakimś innym działaniem, np. gestem. Najistotniejsza jest tu jednak owa intencja oszukania. Na drugi plan schodzi kwestia definicji prawdy czy tego, na ile jest ona przez człowieka poznana. Nie kłamię jeśli z różnych powodów się mylę. Nawet jeśli, rozkojarzony, kierowcę pytającego o dojazd na konkretną ulice skierują na drugą stronę miasta. Kłamię, jeśli mam intencję przedstawienia nieprawdy, jeśli chcę wprowadzić w błąd (KKK 2483).
„Ciężar kłamstwa mierzy się naturą prawdy, którą ono zniekształca” – wyjaśnili mądrze autorzy Katechizmu (KKK 2484). Czyli zależy „od okoliczności, intencji jego autora, krzywd doznanych przez tych, którzy są jego ofiarami”. Co innego skłamać, by ukryć jakieś swoje potknięcie, co innego by kogoś oskarżyć. Co innego mówić, że na pustyni Atakama znaleziono ślady pobytu kosmitów, co innego gdy kłamstwo ma kogoś skłonić do zainwestowania sporej sumy pieniędzy w nietrafiony projekt. No i co innego, gdy ktoś właśnie wskutek kłamstwa stracił sporo pieniędzy czy dobre imię, a co innego, gdy odbył trochę dłuższy spacer. „Kłamstwo samo w sobie stanowi jedynie grzech powszedni – wyjaśnili autorzy Katechizmu – staje się jednak grzechem śmiertelnym, gdy poważnie narusza cnotę sprawiedliwości i miłości” (KKK 2486). Czyli jeśli wyrządza wielką krzywdę.
Żadnego kłamstwa nie wolno jednak lekceważyć. Tak jak w ogóle nigdy nie należy lekceważyć żadnego grzechu lekkiego. Ciągle chodzi przecież o zło, tyle że mniejsze. Podobnie jest z kłamstwem. Zawsze jest ono godne potępienia, zawsze jest „profanacją słowa”, które powinno być przecież komunikacją prawdy. Zawsze narusza sprawiedliwość i miłość bliźniego, bo dotyka ludzkiej zdolności poznania, warunkującej ludzie sądy, decyzje i wybory. Człowiek oszukanym będzie po prostu błądził. I w ten sposób kłamstwo staje się zarzewiem podziałów i wszelkiego zła, które te podziały powodują. Bo kłamstwo, jest w życiu społecznym jak mgła dla wędrowca: nie pozwala właściwie ocenić spraw. Podważa zaufanie między ludźmi i niszczy tkankę relacji społecznych (KKK 2486), stając się zalążkiem destrukcji każdej społeczności. A jego ciężar jest tym większy, im bardziej „intencja oszukania może mieć zgubne skutki dla tych, których odwraca od prawdy”. I nie chodzi jedynie o straty materialne, upokorzenie związane z poczuciem zostania oszukanym, dobre imię czy nawet ową destrukcję społeczności. Gdy kłamstwo dotyczy spraw wiary, chodzić może przecież także o życie wieczne.
„Wszelkie wykroczenie przeciw sprawiedliwości i prawdzie nakłada obowiązek naprawienia krzywd, nawet jeśli jego sprawca otrzymał przebaczenie – przypominają autorzy Katechizmu (2487). Jeśli jest rzeczą niemożliwą naprawienie szkody publicznie, należy to zrobić w sposób ukryty; jeśli ten, kto doznał krzywdy, nie może zostać wynagrodzony bezpośrednio, powinien otrzymać zadośćuczynienie moralne w imię miłości. Obowiązek naprawienia krzywd dotyczy również przewinień popełnionych wobec dobrego imienia drugiego człowieka. Naprawienie krzywd - moralne, a niekiedy materialne – powinno być ocenione na miarę wyrządzonej szkody. Jest ono obowiązkiem sumienia”. Tak, to bardzo ważne przypomnienie. Niestety.... Obowiązek ten chyba dość rzadko jest realizowany. Zarówno gdy chodzi o sprawiedliwość (a to nie tylko kwestia kradzieży), jak i o prawdę. Chyba za bardzo lubimy status quo: liczy się to, co jest od teraz, dawne krzywdy, nawet te domagające się naprawienia, już się nie liczą. Nie mówiąc już o tym, że raz opluty już się nie oczyści nawet jeśli kłamstwo zostanie sprostowane. Zawsze jakaś niepewność, jakiś cień podejrzenia, zwłaszcza w duszach skorych do doszukiwania się w bliźnich zła, pozostanie.
Prawo do ujawniania czy poznania prawdy nie jest jednak bezwarunkowe. Czasem obowiązkiem człowieka jest milczeć albo, gdy milczenie byłoby ujawnieniem nienależnej komuś prawdy, użyć takich słów, które ochronią człowieka przed krzywdą. Jednak nie za wiele na raz. O tym szerzej w kolejnym odcinku :) A dziś - na następnej stronie - fragmenty Katechizmu, w których poruszono omawiane w tym odcinku zagadnienie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).