Skarbiec wiary Kościoła jest ogromny. Są w nim "nova et vetera" - rzeczy nowe i stare. Te "stare" nie starzeją się nigdy. A "nowe" nie są nowe. Trzeba jedynie najdawniejszą tradycję Kościoła odczytywać na nowo.- abp Alfons Nossol
55. Co Bóg złączył...
Bardzo trudno pisać o małżeństwie jako o sakramencie. Bo z jednej strony związek mężczyzny i kobiety jest tak pierwotnie naturalny, że może zaistnieć bez jakichkolwiek obwarowań prawnych, czy religijnych. Z drugiej strony ów związek stanowi przedmiot zainteresowania całej społeczności. Poza tym związek mężczyzny i kobiety - jakkolwiek konieczny, upragniony, piękny i święty - jest trudnym zadaniem na całe życie. I ten cały splot przeróżnych uwarunkowań z woli Jezusa jest sakramentem. Czyli widzialnym, doświadczalnym znakiem, który z woli Boga dany Kościołowi, jest narzędziem Bożej łaski. Związek dwojga ludzi, ich miłość, wzajemna służba sobie, służba życiu - a wszystko nieraz ukryte pod powierzchnią codziennej krzątaniny i szamotaniny, ścierania się różnic charakteru, zmagania się z kłopotami o mieszkanie, pieniądze i tysiąc innych spraw... A miłość serc nie może się obejść bez miłości ciał... I służba życiu tak nierozerwalnie związana z rozkoszą zmysłów? To wszystko jest znakiem obecności Boga? Jeśli zaskakuje nas obecność Jezusa w sakramentalnym znaku chleba, czy nie bardziej zadziwia Jego obecność w sakramentalnym znaku miłości mężczyzny i kobiety? Ale czy największym zaskoczeniem nie jest to, że Bóg stał się człowiekiem?
Związek mężczyzny i kobiety zagrożony jest złem, Katechizm wylicza różne rodzaje tego zła, znane nam z codziennej obserwacji. “W świetle wiary należy powiedzieć, że ten nieporządek, którego boleśnie doświadczamy, nie wynika z natury mężczyzny i kobiety ani z natury ich relacji, ale z grzechu... Bez pomocy Boga mężczyzna i kobieta nie mogliby urzeczywistnić wzajemnej jedności ich życia, dla której Bóg stworzył ich ‘na początku’” [1607 - 1608]. Ponieważ na tym świecie nie będziemy nigdy wolni od zagrożenia złem, człowiek musi wracać do źródeł swej natury, do początków, do pierwotnego planu i zamysłu Boga. To właśnie miał na myśli Jezus pytany o prawo oddalenia żony: “Czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich jako mężczyznę i kobietę? I rzekł: Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela” (Mt 19, 3 - 6). Chciałoby się powiedzieć, że dwoje chrześcijan łączących się w małżeństwo, pragną wrócić do najczystszych źródeł ludzkiej natury. To może dokonać się tylko mocą daru Boga. Nie w kilkadziesiąt minut ceremonii ślubnej, lecz przez kilkadziesiąt lat wspólnego życia dokonuje się ten powrót. Ale początek polegający na złożeniu ich miłości w ręce Boga jest tak ważny i tak potrzebny. Trudno pojąć tych chrześcijan, którzy wiążą się ze sobą jak mąż i żona, a odrzucają powierzenie swego związku Bogu. Kościelny obyczaj i prawo osądza taką postawę jako niegodną chrześcijanina i poważnie grzeszną.
Nie sposób rozdzielić w małżeństwie płaszczyzny sakramentalnej od prawnej. Najistotniejszy wymóg prawny to być wolnym, a więc nie być poddanym przymusowi oraz nie być związanym jakąkolwiek przeszkodą prawa naturalnego czy kościelnego. Oboje wolni w obecności świadków Kościoła wyrażają małżeńską zgodę. Jeden ze świadków jest “świadkiem urzędowym”. Jest nim z zasady proboszcz miejsca zawarcia małżeństwa. On jest świadkiem - udzielającymi sobie sakramentu są oboje małżonkowie. Czy zatem nie mogą uczynić tego bez świadków? Sprawowanie sakramentów z natury rzeczy jest czynnością liturgiczną, która zawsze dokonuje się we wspólnocie. Ponadto musi istnieć pewność co do zawarcia małżeństwa, bo wprowadza ono zobowiązania publicznoprawne. Takie podjęcie zobowiązań chroni i pomaga w dochowaniu wierności wypowiedzianemu “tak”.
Do istoty małżeństwa należy jedność, nierozerwalność i otwarcie na płodność [1664]. Każdy z tych trzech wymiarów tworzących przestrzeń małżeńskiego życia jest z jednej strony pragnieniem ludzkiego serca, z drugiej strony jest jednak trudnym zadaniem. Wspólne podejmowanie tego trudu, z Jezusem u boku, pozwala mężczyźnie i kobiecie dojrzewać do pełni człowieczeństwa.
Katechizm Kościoła Katolickiego, 1601 - 1666.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Trzeba doceniać to, co robią i dawać im narzędzia do dalszego dążenia naprzód” .
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).