Naprawdę Mi ufasz?

– Bez Bożego miłosierdzia nie byłoby ani „Galilei”, ani kursu „Nowe Życie”, ani naszej misji w Tanzanii – przekonuje Małgorzata Czekaj, świecka misjonarka, która przez 8 miesięcy ewangelizowała w Afryce.

Gdy rok temu przygotowywała się do wyjazdu na Czarny Ląd, mówiła, że ten pomysł nie pochodzi od niej, ale od Boga, i że to On tym wszystkim kieruje. Dziś jest tego nawet więcej niż pewna. – Wierzę, że to Bóg wlewa w serca pragnienia i daje możliwość ich realizacji. Podczas pobytu w Tanzanii potwierdzał naszą misję konkretnymi znakami – opowiada Małgosia, na co dzień dziennikarka małopolskiej „Niedzieli”, i dodaje, że na każdym kroku widziała też, że z Nim nie ma rzeczy niemożliwych. Bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, że w kursie „Nowe Życie” brały też udział muzułmanki, które ogłosiły Jezusa swoim Panem i Zbawicielem?

Bóg układał te puzzle

Małgorzata o misjach po raz pierwszy pomyślała, gdy była jeszcze w liceum – marzyła, by budować studnie w Afryce. Z czasem jednak o tym zapomniała, popsuła się też jej relacja z Bogiem, i to tak bardzo, że na jakiś czas się z Nim pożegnała, a kościół odwiedzała sporadycznie. Nieustannie szukała też sposobu na to, jak wypełnić pustkę w sercu i trudną do wytłumaczenia tęsknotę. Nic nie pomagało. W końcu trafiła do kościoła zmartwychwstańców na krakowskiej Woli Duchackiej, na Mszę św. z modlitwą o uzdrowienie. W tym momencie zaczęło się duchowe trzęsienie ziemi...

– Bóg dotknął mnie tak mocno, że zobaczyłam, iż zna mnie po imieniu i jestem Jego kochaną córeczką. Podczas modlitwy o nowe wylanie Ducha Świętego zostałam też uzdrowiona z niedoczynności tarczycy – wspomina. Wkrótce trafiła również do Wspólnoty Chrystusa Zmartwychwstałego „Galilea” i zdecydowała, że chce w ciemno zaufać Jezusowi. Z czasem w sercu znów odezwał się głos mówiący o misjach. Trwał wtedy Rok Miłosierdzia.

– Z jednej strony czułam, że trzeba sobie ułożyć życie, a z drugiej – chciałam czegoś głębszego. Dużo się wtedy modliłam i rozmawiałam z Bogiem, bo oprócz pragnienia wyjazdu miałam sporo obaw. A On cały czas wskazywał mi Tanzanię – mówi M. Czekaj. Sama jednak niewiele mogła zrobić. Musiała czekać.

W 2016 r., podczas Światowych Dni Młodzieży, z „Galileą” spotkał się o. Daniel Hinc CR, który w Tanzanii pracował już od kilku lat. Dla Małgosi był to ważny znak. Jeszcze ważniejszym była natomiast decyzja o. Krzysztofa Czerwionki CR, duszpasterza „Galilei”, by wspólnota z okazji swojego 25-lecia rozpoczęła misję w tym kraju. Klamka więc zapadła, a determinacja, z jaką Małgosia trzymała się postanowienia o wyjeździe, zadziwiała wszystkich. – Nie było momentu, w którym sparaliżowałby mnie strach. Wierzę, że to była łaska od Boga, który powołuje i pokazuje drogę, a kiedy się na nią wejdzie, jest blisko i wspiera – mówi dziewczyna. Aby więc nie zepsuć Jego planów i pokonać wszelkie przeciwności, Małgosia dzień po dniu trzymała się modlitwy jak drogowskazu. W końcu nadszedł pamiętny dzień 1 września 2017 roku.

On poprowadzi to dzieło

Razem z Małgosią, krakowianką, w Tanzanii wylądowała jeszcze czwórka misjonarzy z różnych stron Polski: Gabriela Domagała, Małgorzata Duda, Kinga Czarkowska i Dariusz Krawczyński. Ich celem była parafia w Butiamie, należącej do diecezji w Musomie.

„Muzungu”, czyli biali ludzie, szybko wzbudzili ciekawość miejscowych, którzy przyjęli ich serdecznie, chętnie robili sobie z nimi selfie, zapraszali do swoich domów na obiad, a nawet na śluby, wesela i chrzty. By jednak na dobre przełamać bariery i zbudować mocne więzi potrzebne w ewangelizacyjnej pracy, musiało minąć sporo czasu. – Podczas naszego pierwszego spotkania w misyjnym gronie Bóg dał nam jednak proroctwo, że trzyma rękę na pulsie – że On sam będzie zapalał światła w Tanzanii i prowadził to dzieło – podkreśla M. Czekaj.

Wkrótce wymownym tego znakiem były świadectwa pierwszych 97 uczestników kursu „Nowe Życie” – wielu z nich zrozumiało, że do tej pory żyło w ciemności, ale teraz są już w Bożej światłości, która pomaga znaleźć drogę nawet tam, gdzie wydaje się, że jej nie ma. Uczy też kochać innych ludzi i przebaczać to, co złe. Wtedy jednak większość Tanzańczyków miała jeszcze problem z tym, aby w pełni się otworzyć i zaufać „Muzungu”. Być może wynikało to z tego, że mieszkańcy Afryki mają poczucie niższości wobec Europejczyków i w wielu sytuacjach czują się skrępowani – chociażby zasiadając do wspólnego posiłku, bo nie zawsze dobrze sobie z tym radzą.

Z czasem okazało się, że to właśnie spotkania przy stole są tym, co buduje przyjaźń, a prawdziwy przełom nastąpił w lutym, gdy podopieczni „Galilejczyków” zaczęli otwierać się i czuć się swobodniej w towarzystwie Polaków. – W kwietniu nasi liderzy byli już bardzo aktywni podczas kolejnego kursu. Powiedzieli nam nawet, że ta wspólna służba dla Kościoła bardzo nas zbliżyła i że teraz jesteśmy już dla nich prawie jak czarni ludzie, jakbyśmy się urodzili w Afryce! To był dla nas cenny komplement – uśmiecha się Małgosia.

Co ciekawe, w kursach udział brali nie tylko katolicy, ale i protestanci, adwentyści, a nawet muzułmanki. I one modliły się i oddały swoje życie Jezusowi jako swemu Panu i Zbawicielowi. – Mam nadzieję, że to było szczere i przetrwa próbę czasu. Nie wiem, jaki plan ma wobec nich Bóg, ale wierzę, że On wie, jak dalej pokierować tą sprawą, bo jako kochający Ojciec chce, by wszystkie Jego dzieci były blisko Niego – podkreśla M. Czekaj.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
25 26 27 28 29 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
31 1 2 3 4 5 6