Posłuszeństwo – cnota czy konformizm?

Jak dalece ufać kierownikowi duchowemu? Czy przełożonego należy słuchać w każdej sytuacji? W dwugłosie jezuicko-dominikańskim próbowali na te pytania odpowiadać ojcowie Paweł Dudzik SJ i Janusz Pyda OP.

Czy dziś jest jeszcze miejsce na posłuszeństwo? A może katolicyzm proponuje nam duchowość konformistów, w myśl zasady: „Bądź grzeczny i nie wychylaj się”? Zdaje się, że właśnie takie myślenie jest podstawą klerykalizmu i braku reakcji wielu świeckich i duchownych wobec skandalu nadużyć seksualnych i duchowych. Jak więc rozumieć posłuszeństwo, by nie było ono źródłem cierpień i pretekstem do manipulacji innymi?

Jak przypomina o. Pyda, posłuszeństwo w rozumieniu chrześcijańskim „pozwala nam wyjść poza nasze aktualne do świadczenie czy aktualne rozumienie pewnych rzeczywistości”. Zakonnik wskazywał, że posłuszeństwo jest warunkiem budowania społeczności. – Nie da się funkcjonować społecznie bez poszanowania zasad i reguł – przekonywał. Jego zdaniem posłuszeństwo pozwala zobaczyć nam więcej, niż sami doświadczamy. – Tym, co najbardziej nam zagraża, jest egoizm, przywiązanie do własnego punktu widzenia. Posłuszeństwo nas z tego wyzwala – stwierdził.

Ojciec Dudzik, jako duchowy syn św. Ignacego z Loyoli, który był bardzo praktycznym świętym, przypomniał, że założyciel Towarzystwa Jezusowego w posłuszeństwie widział sukces funkcjonowania zakonów, choć zastrzegł, że to, co dobre w życiu zakonnym, niekoniecznie jest dobre dla osób świeckich.

Jak dodał o. Pyda, posłuszeństwo nie jest cnotą autonomiczną. – Ono ma nas do czegoś doprowadzić, choć często nie widzimy, do czego – uważa dominikanin.

Jego jezuicki rozmówca przypomniał, że św. Ignacy wyróżniał trzy stopnie posłuszeństwa: posłuszeństwo wykonania, posłuszeństwo woli oraz posłuszeństwo rozumu. Pierwsze z nich jest najmniej doskonałe, drugie również, bo wolę zawsze można nagiąć. Dopiero posłuszeństwo rozumu powoduje, że człowiek jest wewnętrznie przekonany do zadania, które ma wypełnić. – Chcę poznać intencje tego, kto mi coś zleca, i zakładam, że ten ktoś chce dla mnie dobrze – tłumaczył o. Dudzik, podkreślając, że św. Ignacy nie chciał dla człowieka konfliktu wewnętrznego, a ślepe posłuszeństwo nie jest ideałem funkcjonowania wspólnot chrześcijańskich.

Sferą niezwykle delikatną i podatną na manipulacje jest życie duchowe – zwłaszcza spowiedź i kierownictwo duchowe – co pokazały wydarzenia dotyczące zarówno dominikanów (sprawa Pawła M.), jak i jezuitów (sprawa Marko Rupnika, w Polsce również Macieja S.).

– Dziś odchodzimy od pojęcia „kierownictwo” i mówimy o „towarzyszeniu” – zaznaczył o. Dudzik. – Wszyscy jesteśmy w drodze, nasz towarzysz ma po prostu większe doświadczenie – wyjaśniał. – Nie oceniamy się wzajemnie, patrzymy w jednym kierunku, mamy w tym wolność. Szukamy tego, co przynosi pokój wewnętrzny – opisywał zdrową relację w kierownictwie duchowym o. Pyda.

Obaj zakonnicy podkreślali, że osoba korzystająca z towarzyszenia duchowego musi mieć świadomość, że w każdej chwili może odejść. – Posłuszeństwo nie oznacza wyłączenia myślenia – przestrzegali.

Ojciec Pyda wymienił dwa niewłaściwe podejścia do posłuszeństwa w towarzyszeniu duchowym. – Jedno wypaczenie to uwiesić się na kimś i szukać u niego rozwiązania swoich problemów. Wielu ludzi przychodzi do księdza, by pytać o rzeczy, które powinni obgadać z przyjaciółmi czy rodziną – mówił.

Drugi błąd polega na tym, że człowiek wybiera pewną przestrzeń posłuszeństwa, ale gdy w nią wejdzie, przestaje być posłuszny. – Wybieram chrześcijaństwo, ale odrzucam część nauczania. Wszystko, co mi będzie przypominało, że jestem w Kościele, traktuję wtedy opresyjnie, jako ograniczenie – opisywał. – To często występuje obok – najpierw się uwieszam, a później buntuję się w absurdalnym wydaniu – zauważył dominikanin.

Jak się ustrzec przed błędnym posłuszeństwem? – Po pierwsze – trzeba jasno ustalić zasady. Po drugie – sygnałem ostrzegawczym jest dążenie kierownika do wyłączności. Po trzecie – czerwone światło powinno zapalić się nam w głowie, gdy taka osoba wprowadza kulturę sekretu: „Nie mów nikomu” – tak działają przestępcy seksualni – ostrzegał o. Pyda. Jak dodał o. Dudzik, w kierownictwie duchowym zawsze chodzi o szukanie dobra i woli Boga. Niebezpieczne jest wychowanie w systemie lękowym, kiedy kierownik duchowy czy spowiednik staje się ratunkiem przed całym złem świata.

– Dobry kierownik powinien być trudno osiągalny. Jeśli się narzuca, wszędzie go pełno, to może to być świadectwem troski, gdy dzieje się coś ważnego. Ale jeśli nic takiego się nie dzieje, to jest znak przekroczenia granic – ostrzegał o. Pyda.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
26 27 28 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 31 1
2 3 4 5 6 7 8