Pamiątki związane z męką Pańską należą do najstarszych i najcenniejszych w naszym regionie. To świadectwo wiary i tradycji przetwarzanej w duszach artystów.
ks. Tomasz Lis /Foto Gość
Obraz „Pięciu ran Chrystusa” w Kurozwękach.
Obraz pięciu ran Chrystusa
Kurozwęki znane są dziś z hodowli bizonów, przy odzyskanym przez rodzinę Popielów majątku, oraz szeregu atrakcji turystycznych. Tymczasem unikaty sztuki sakralnej znajdują się w trochę zapomnianym kościele parafialnym. W XV w. rodzina Kurozwęckich, będąca właścicielem okolicznych dóbr, rozbudowała kościół, fundując nawę główną. Sprowadzono tutaj także kanoników regularnych, którzy podjęli pracę duszpasterską. Było to za życia św. Stanisława Kazimierczyka, który prawdopodobnie przebywał w konwencie kurozwęckim. Ciemnym okresem dla parafii była końcówka XVI w., kiedy ówcześni właściciele Kurozwęk, Lanckorońscy, przeszli na protestantyzm. Wnukowie apostatów, chcąc zmazać winę przodków, ufundowali boczną renesansową kaplicę pw. Pięciu Ran Chrystusa, z unikatowym obrazem przedstawiającym mękę Zbawiciela. Chrystus stoi na zamkniętym sarkofagu między Maryją a św. Janem Ewangelistą. Na ramiona ma narzucony czerwony płaszcz, spięty na piersiach. Lekko pochylona na prawe ramię głowa w koronie cierniowej jest okolona nimbem. Chrystus unosi do rany w barku prawą rękę i ukazuje ranę w otwartej lewej dłoni, wystającej spod płaszcza. Obraz jest opisywany jako sacra conversazione, czyli święta rozmowa, podczas której Chrystus pokazuje swoje rany Matce i św. Janowi, ukazując wielkość dzieła odkupienia. Chrystus przedstawiony jest jako vir dolorum i przyodziany w szkarłatny płaszcz cierpienia i chwały. Jest to unikatowe przedstawienie Chrystusa, który już po męce ukazuje swoje rany Maryi i św. Janowi.
Krzyż – narzędzie chwały
– Krucyfiks to symbol wybitnie katolicki, krzyż wraz z przedstawieniem postaci konającego bądź umarłego Chrystusa – podkreśla ks. Bartłomiej Krzos, profesor seminarium sandomierskiego. Na terenie diecezji możemy znaleźć kilka bardzo starych i cennych przedstawień Chrystusa na krzyżu. Najbardziej rozpoznawalny jest krucyfiks z sandomierskiej katedry, przeniesiony z belki tęczowej na jeden z filarów świątyni. – Rzeźba przedstawia Chrystusa w momencie śmierci lub zaraz po niej, na co wskazuje krew wypływająca z przebitego włócznią żołnierza boku Jezusa. Strumień krwi jest nie tylko namalowany, ale dodatkowo wyrzeźbiony, co dodaje dynamiki przedstawieniu. Rzeźba ukazuje także inne szczegóły ukrzyżowania: półotwarte usta i powieki, spieczone wargi, napięcie mięśniowe. To zadziwiające, że pochodząca z czasów średniowiecza rzeźba aż tak dokładnie przedstawia umęczone ciało Jezusa. Wyraz Jego twarzy jest piękny. Można dostrzec nie tylko ból, ale wypełnienie misji – „Wykonało się” – wyjaśnia ks. B. Krzos. O istnieniu tego krucyfiksu wspomina w 1448 r. Jan Długosz, pisząc, że wiszący w środku kościoła krzyż męki Zbawiciela roztrzaskał piorun, który wpadł do środka kościoła. Ostatnie badania konserwatorskie potwierdziły zapiski Jana Długosza. W 1934 r., podczas renowacji fresków w prezbiterium, krucyfiks umieszczono na filarze katedry, gdzie znajduje się do dziś. Cieszy się dużą czcią wśród odwiedzających świątynię wiernych. Jeszcze do niedawna mało kto wiedział o istnieniu gotyckiego krzyża w opatowskiej kolegiacie, który według podań pamięta czasy króla Władysława Jagiełły. Kilkanaście lat temu został odnaleziony w jednym z bocznych pomieszczeń świątyni i poddany badaniom i konserwacji. Okazało się, że to cenny zabytek z XIV w. i jeden z najstarszych zachowanych krzyży w Polsce. Nieznane są również źródła pochodzenia krzyża z franciszkańskiego klasztoru w Opatowie. Ukazany jest on tam jako kwitnące i owocujące drzewo życia. Na tej idei opierały się w sztuce wyobrażenia krzyża – ulistnionego pnia zwanego crux florida, drzewa ożywiającego.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).